"Zamach na polskie lasy" póki co zatrzymany przez Sejm. Czego miała dotyczyć zmiana?

Tereny cenne przyrodniczo mogłyby zostać zamienione na fabryki, na drogi, na spalarnie śmieci - taki byłby efekt proponowanej przez PiS zmiany w ustawie o lasach, mówił aktywista Augustyn Mikos w Zielonym Poranku Gazeta.pl.

Gościem Patryka Strzałkowskiego w Zielonym poranku Gazeta.pl był Augustyn Mikos, aktywista zajmujący się działaniem na rzecz ochrony lasów w Polsce, związany Pracownią na Rzecz Wszystkich Istot, Inicjatywą Dzikie Karpaty.

Tematem rozmowy był m.in. - odrzucony przez sejmową komisję - projekt nowelizacji ustawy o lasach, który wg. opozycji, organizacji pozarządowych i nawet leśnych związkowców mógłby doprowadzić do prywatyzacji lasów, a także zniszczenia ich terenów. Aktywiści są zadowoleni z decyzji komisji, ale podkreślają, że to nie oznacza zupełnego końca pomysłu w Sejmie

- Ta proponowana nowelizacja dotyczyła możliwości zamiany gruntów leśnych w zarządzie Lasów Państwowych na inne grunty w celu realizacji tam inwestycji. W pierwszej formie, w której ta nowelizacja się pojawiła już w zasadzie miesiąc temu, tak naprawdę dopuszczałaby ona możliwość zamiany gruntów Lasów Państwowych, gruntów leśnych, również na rzecz podmiotów prywatnych i na rzecz realizacji prywatnych inwestycji 

- wyjaśnił Mikos. W związku z tym "stworzyła się szeroka, niecodzienna można powiedzieć, koalicja, sprzeciwiająca się temu problemowi, ponieważ również organizacje pozarządowe, chociażby "Solidarność" leśników stwierdziły, że taki projekt zagrażałby nie tylko przyrodzie, ale też interesowi Skarbu Państwa."

Do czego w praktyce mogłaby doprowadzić taka zmiana prawa? -  Ta nowelizacja zakładała zamianę tych gruntów na podstawie ich powierzchni. Kryterium zamiany tego gruntu nie byłaby jego wartość przyrodnicza czy wartość finansowa, ale jej powierzchnia. W zasadzie hektar nieużytku, hektar jakiegoś terenu pofabrycznego mógłby być zamieniony na hektar lasu o wysokiej wartości przyrodniczej. Mogłyby być takie przypadki, że byłyby to miejsca inwestycyjnie bardzo ciekawe - powiedział. To zdaniem eksperta prowadziłoby do sytuacji, że zgodnie z prawem tereny cenne przyrodniczo mogłyby zostać zamienione na fabryki, na drogi, na spalarnie śmieci. - W zasadzie nie było żadnych ograniczeń co do tego, na jakie cele mogłyby być przeznaczane te grunty. Projekt nowelizacji wskazywał, że powinny być one przeznaczone na inwestycje związane z rozwojem państwa, dotyczące energii, transportu, upowszechniania nowych technologii, czy poprawiania jakości powietrza. W zasadzie tak szeroko zarysowany zakres inwestycji sprawia, szczególnie wskazanie na to, że powinny to być inwestycje dotyczące rozwoju, że w zasadzie mogłoby powstać praktycznie wszystko na tych obszarach - powiedział. 

Więcej o: