Zagraniczne media, m.in. CNN, informują o pożarze statku MS X-Press Pearl u wybrzeży Sri Lanki. Od sześciu dni prowadzona jest akcja gaśnicza. Jeśli kontenerowiec nie zostanie ugaszony, Sri Lance grozi jeden z największych kataklizmów ekologicznych w historii. Woda przez to zdarzenie już jest zatruta mikroplastikiem i potencjalnie niebezpiecznymi materiałami. Jeśli akcja ratunkowa się nie powiedzie, do oceanu może jeszcze trafić 350 ton ropy, co zagrozi życiu morskiemu na 30 km linii brzegowej między Negombo a stolicą Sri Lanki, Kolombo. Minister ds. rybołówstwa przyznał w CNN, że kraj nie ma odpowiednich zasobów, by poradzić sobie z zanieczyszczeniem ropą. Dodał, że nawet jeśli do tego nie dojdzie, sprzątanie zajmie wiele tygodni.
Przedstawiciele lokalnego urzędu ds. ochrony środowiska informują, że zanieczyszczenie plastikiem jest "największą katastrofą, jaką widzieli w swoim życiu". Do wody trafiły trzy kontenery z plastikowymi granulkami, które zwierzęta łatwo mogą pomylić z pokarmem. Lokalni działacze wyrażają obawy dot. negatywnego wpływu na unikalne dla regionu gatunki ryb i żółwi. Dodają, że ocean wokół statku będzie "dość toksyczny". Istnieje też obawa, że deszcze oraz wiatry monsunowe rozprzestrzenią zanieczyszczenia dalej wzdłuż wybrzeża.
Na statku znajdowało się niemal 1,5 tys. kontenerów. 81 z nich zawierało "niebezpieczny ładunek", w tym 25 ton kwasu azotowego. Wciąż czekamy na informacje dot. innych substancji.
Pożar wybuchł 20 maja, dziewięć mil morskich (ok. 16 km) od wybrzeża Sri Lanki. W akcji ratunkowej bierze udział marynarka Sri Lanki oraz indyjska straż przybrzeżna. Żołnierzy wyposażono w specjalne kombinezony ochronne i gumowe buty. W takich strojach zbierają oni plastik, odpady chemiczne oraz gruz, który gromadzi się na plaży w Kolombo. Służby wspólnym wysiłkiem starają się ugasić pożar i zapobiec rozpadnięciu się statku lub jego zatopieniu, by nie doszło olbrzymiej katastrofie ekologicznej.
W poniedziałek urząd portowy Sri Lanki informował, że dotąd nie zauważono wycieku ropy oraz chemikaliów. Monitorowana jest możliwość odholowania kontenerowca. Zgodnie z wczorajszym raportem, na pokładzie statku nie widać płomieni, ale z okolic rufy wciąż wydobywa się dym.
Holowniki przeciwpożarowe będą kontynuowały opryskiwanie i zamgławianie, aby zapewnić chłodzenie wszystkich gorących punktów oraz kadłuba i włazów statku, a odczyty temperatury będą dokonywane za pomocą specjalistycznego sprzętu, który przybył z Holandii
- informowały władze portowe.
25-osobową załogę ewakuowano, większość z osób przebywa na kwarantannie w lokalnych hotelach. Dwóch członków załogi zabrano do szpitala z urazem nogi, spowodowanym przez wybuch na statku 25 maja. U jednego z nich zdiagnozowano COVID-19.
Statek płynął z indyjskiego Gujarat do Kolombo. Firma X-Press Feeders, do której należy kontenerowiec, podała, że jest jeszcze za wcześnie, by powiedzieć, co było przyczyną pożaru. Wcześniej firma informowała, że jeden z kontenerów z kwasem azotowym przeciekał. Jednostka zatrzymała się w dwóch portach, ale żaden nie posiadał odpowiedniej infrastruktury, by natychmiastowo poradzić sobie z wyciekiem - przekazano.
X-Press Feeders jest obecnie skupiona na akcji gaśniczej i ratowniczej. Przedsiębiorstwo dodało, że po jej zakończeniu będzie pomagało lokalnej policji w dochodzeniu i współpracowało z organami śledczymi. Władze Sri Lanki wszczęły zarówno dochodzenia karne, jak i cywilne, które mają wytłumaczyć powody wybuchu pożaru. Zapewniono też wypłatę odszkodowań rybakom, których praca ucierpi wskutek katastrofy.