W tym roku konferencję klimatyczną Conference of the Parties (COP26) organizuje Wielka Brytania. To coroczny szczyt (z wyjątkiem 2020 roku, ze względu na pandemię), na którym spotykają się przedstawiciele krajów, które podpisały Ramową konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu.
Zdaniem przeciwników politycznych minister Alok Sharma, podróżując do trzydziestu krajów, wykazał się hipokryzją. Liberalni Demokraci przypominają, że Brytyjczykom niełatwo jest wyjechać gdziekolwiek w dobie pandemii. Koszty się piętrzą, a często loty trzeba odwoływać, bo dany kraj trafia na tzw. czerwoną listę.
Wiąże się to z obowiązkową kwarantanną w hotelu, opłaconą z własnej kieszeni. A tymczasem Alok Sharma po powrocie z Turcji czy Bangladeszu izolować się nie musiał. A Zieloni i Partia Pracy dodają jeszcze jedno pytanie: "czy ktoś, kto walczy o stan środowiska, nie powinien przypadkiem rzadziej wsiadać do samolotu?".
Rząd broni ministra. I podkreśla: w dyplomacji nie wszystko da się załatwić przez internet. Konserwatyści zaznaczają, że trzeba budować relacje osobiste. A zadanie Aloka Sharmy ma być inwestycją, która zwróci się z nawiązką, jeśli ministrowi uda mu się przekonać świat do rozwiązań proekologicznych i ograniczenia emisji podczas szczytu COP. A co z kwarantanną? Przepisy mówią, że ministrowie mogą być z niej zwolnieni, jeśli podróżowali w sprawach ważnych dla kraju. Konserwatyści, którzy akcentują ostatnio kwestie ekologiczne, przekonują, że tak było w tym przypadku.