"Nie drzwiami to oknem". Lasy Państwowe omijają protest, by wywieźć drewno z Puszczy Karpackiej

Zamiast dialogu leśnicy "tylnymi drzwiami" starają się wywozić wycięte drzewa z cennych obszarów Puszczy Karpackiej - alarmują aktywiści. Zarzucają, ze nadleśnictwo nie odpowiada na próby dialogu, a zamiast tego stworzyło nowe drogi do wywózki drewna. Przyrodnicy i ekolodzy od dekad zabiegają o utworzenie w regionie Turnickiego Parku Narodowego. Tymczasem Lasy Państwowe zapewniają, że przyroda nie jest tam zagrożona.
Zobacz wideo Daria Gosek-Popiołek o obronie Puszczy Karpackiej przed wycinką

Od kwietnia aktywiści w obozie przy drodze z Makowej do Arłamowa blokują wywózkę drewna z wycinek na obszarze Puszczy Karpackiej. To cenne, stare lasy, które zdaniem ekologów powinny być szczególnie chronione. Od wielu lat postuluje się utworzenie w puszczy Turnickiego Parku Narodowego.

Jednak Lasy Państwowe i tamtejsze nadleśnictwa nie zrezygnowały z planowanych wycinek. Do tej pory aktywiści skutecznie blokowali drogę, która umożliwiałaby wywóz wyciętego drewna lasu. Jednak jak alarmują osoby z obozu, w tym tygodniu leśnicy znaleźli alternatywną drogę i wywożą ścięte drzewa z cennego lasu

Jak poinformowali nas aktywiści z obozu Inicjatywa Dzikie Karpaty, w sobotę patrolując las znaleźli nowe drogi, prowadzące do asfaltowej jezdni w dolinie. Znajdują się one po drugiej stronie grzbietu Turnicy niż dotychczasowa droga służąca wywózkom, która pozostaje zablokowana przez aktywistów.

Przy nowych drogach leży drewno przygotowane do wywózki. Z umieszczonych tam tabliczek wynika, że to nowy skład - według napisu pozyskanie drewna jest tam zaplanowane od 12 sierpnia do końca tego roku. 

Wycięte drzewa wywożone z cennych lasów

Aktywiści podkreślają, że grzbiet Turnicy porasta niezwykle cenny las bukowy i biegnie nim granica parku krajobrazowego Pogórza przemyskiego. 

"Odkryte nowe drogi zrywkowe prowadzą na szczyt grzbietu Turnicy i ciągną się również dalej na blokowany przez Inicjatywę Dzikie Karpaty, objęty ochroną parku krajobrazowego teren" - piszą i dodają, że "tymi drogami wywożone jest drewno ścięte po blokowanej wschodniej części grzbietu Turnicy". 

W wiadomościach do Gazeta.pl osoby z obozu blokującego wycinki piszą o "smutku, wściekłości i rozgoryczeniu" na to, że pomimo "upowszechniania wiedzy na temat potrzeby chronienia cennych polskich lasów" Lasy Państwowe nadal prowadzą "destrukcyjne działania na terenach planowanego Turnickiego Parku Narodowego".

Naszym celem jest ochrona środowiska naturalnego dla lokalnej społeczności i przyszłych pokoleń. Jest to niezwykle ważne zadanie zwłaszcza obecnie w sytuacji kryzysu klimatycznego, którego efekty są w tym roku szczególnie widoczne, również na terenie Europy. Stare i stabilne ekosystemy są nam, ludziom, potrzebne do utrzymania życia na naszej planecie. Dlatego nadal będziemy podejmować próby nawiązania kontaktu z Nadleśnictwem w Birczy, aby zaprzestała wycinki i sprzedaży jednego z najcenniejszych ekosystemów na terenie naszego państwa

- napisali aktywiści. 

Aktywiści zapowiedzieli, że będą dalej działać na rzecz "zatrzymania wywozu cennego drewna i zablokowania całości wycinki na terenie planowanego Turnickiego Parku Narodowego".

Wycinki "na dużą skalę" w planowanym parku narodowym

Pierwsze plany utworzenia Turnickiego Parku Narodowego na Pogórzu Przemyskim powstały ponad 30 lat temu. Projekt jest obecnie na etapie społecznego projektowania. Tymczasem Lasy Państwowe kontynuują wycinkę lasów na terenach przyszłego parku.

WWF przekonuje, że jest to ostatni moment, by zawalczyć o utworzenie w sercu puszczy Turnickiego Parku Narodowego. Według organizacji w Puszczy Karpackiej trwa wycinka drzew na dużą skalę. Na obszarze planowanego parku narodowego (17,5 tys. ha) zaplanowano w 2018 roku wycinkę obejmującą ponad 67 tys. m3 drzew, z tego ponad 60 proc. (41 tys. m3) przypada na obszar planowanego rezerwatu przyrody "Reliktowa Puszcza Karpacka" (8 tys. ha).

Lasy Państwowe odcinają się od zarzutów aktywistów i ekologów. Argumentują, że w połowie XIX wieku lesistość tego regionu spadła do niecałych 32 proc., lecz przez ostatnich 75 lat szybko rosła i dziś przekracza 60 proc. (nie licząc parków narodowych).

"W południowej części regionu powierzchnia zajmowana przez lasy zwiększyła się w tym okresie jeszcze bardziej, bo z 35-40 proc. do ponad 90 proc. Urzekający dziś wielu mit 'dzikich Bieszczadów' jest więc całkiem świeży. Ta spektakularna przemiana krajobrazu dokonała się w dużej mierze dzięki pracy leśników" - tłumaczą Lasy Państwowe.

Więcej o: