Porozumienie paryskie podpisano w 2015 r. Zgodnie z nim państwa zobowiązują się do ograniczenia do 2030 roku globalnego wzrostu średniej temperatury poniżej dwóch stopni Celsjusza (powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej), z dążeniem do ograniczenia go do poziomu półtora stopnia. Powinno to pozwolić uniknąć nam najbardziej dramatycznych skutków zmian klimatycznych. Aby tego dokonać, potrzebne jest jednak obniżenie globalnych emisji gazów cieplarnianych o, kolejno, 25 proc. i 45 proc. Za znaczną część tych zanieczyszczeń odpowiada wydobycie i spalanie paliw kopalnych (węgiel, ropa, gaz).
Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.
W teorii brzmi dobrze. Wysiłki w zakresie dekarbonizacji gospodarki mają się koncentrować głównie na zwiększeniu produkcji energii odnawialnej, efektywności energetycznej i tzw. technologiach niskoemisyjnych. W praktyce kraje nie chcą jednak ograniczać produkcji paliw kopalnych. To zdaniem analityków z ONZ może prowadzić do katastrofy.
Choć wiele państw zwiększa swe ambicje i obiecuje zerową emisję dwutlenku węgla netto, to na świecie w kwestii produkcji paliw kopalnych niewiele się zmienia. To bardzo ważna sprawa, aby ograniczyć ich wydobycie, ponieważ w przeciwnym razie nie będziemy mogli osiągnąć celów klimatycznych
- uważa dyrektor SEI Mans Nilsson. Według eksperta "spalanie węgla, ropy i gazu jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na globalne ocieplenie". Wtórują mu inni specjaliści.
Trzeba gwałtownie i natychmiast ograniczyć globalną produkcję węgla, ropy i gazu
– mówi Ploy Achakulwisut, współautor raportu. Według autorów opracowania rządy planują do 2030 roku wyprodukować ponad dwukrotnie więcej paliw kopalnych, niż jest to potrzebne dla osiągnięcia celu Porozumienia paryskiego i ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia.
Ten raport po raz kolejny pokazuje prostą, ale brutalną prawdę: musimy przestać pompować ropę i gaz z ziemi, jeśli mamy osiągnąć cele Porozumienia paryskiego
- powiedziała Andrea Meza, kostarykański minister środowiska i energii. Jak prognozują cytowani w raporcie naukowcy, światowa produkcja ropy naftowej i gazu wzrośnie w ciągu najbliższych 20 lat, podczas gdy wydobycie węgla spadnie, "choć bardzo skromnie". Według naukowców prognozy wskazują, że w 2030 roku wyprodukujemy o 240 proc. więcej węgla, niż wymaga tego utrzymanie globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 stopnia oraz o 120 proc. więcej przy wzroście temperatury o 2 stopnie. Oczekuje się, że produkcja gazu wzrośnie najwięcej w latach 2020-2040.
Wzrost temperatury, wraz z nim silniejsze fale upałów i zmiana wzorców pogodowych (jak bardziej intensywne, ale rzadsze opady) to m.in przewidywane przez badaczy skutki globalnego ocieplenia. To sprawia, że w dotkniętych nimi regionach zwiększa się zagrożenie pożarami. Na przykład w raporcie naukowym na zlecenie australijskiego rządu oceniono, że w wielu rejonach kraju ocieplenie o 2 stopnie Celsjusza zwiększy intensywność pożarów o 25 proc., powiększy teren objęty pożarami o połowę i skraca okres między pojawianiem się ognia.
W rejonach charakteryzujących się występowaniem pożarów, jak Kalifornia czy Australia, mogą być one groźniejsze niż wcześniej. Ekstremalna susza i upały pozwalają np. na powstawanie gigantycznych pożarów - pojedyncze rozprzestrzeniają się na powierzchni nawet 500 tys. hektarów. Taka skala ognia jest nie do opanowania przez strażaków.