- Wiem, że jesteście zawiedzeni - powiedział po zakończeniu szczytu Antonio Guterres.
- Ale postęp nie zawsze postępuje w linii prostej. Zdarzają się objazdy i przeszkody. Ale wiem, że możemy osiągnąć cel. To walka naszego życia. Walka, którą musimy wygrać. Nigdy się nie poddawajcie, nigdy nie cofajcie. Jestem z wami - mówił sekretarz generalny w nagraniu opublikowanym na Twitterze.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Z kolei szef szczytu klimatycznego Alok Sharma nazwał zakończony w sobotę COP26 "kruchym" zwycięstwem. Nawiązał przy tym do ograniczenia wzrostu globalnej temperatury, najlepiej na poziomie jednego stopnia w stosunku do poziomu sprzed rewolucji przemysłowej. To cel wyznaczony jeszcze przez konferencję paryską sprzed sześciu lat.
Sharma podkreślił, że delegatom udało się sprawić, że cel ów wciąż jest "żywy". - Ale jego puls jest słaby. I dlatego choć wypracowaliśmy, jak sądzę, historyczne porozumienie, będzie ono oceniane nie tylko na podstawie tego, że podpisały je poszczególne kraje, ale także na podstawie tego, czy wywiążą się z tych zobowiązań - podkreślał polityk.
Ustalenia szczytu w Glasgow nie pozwalają na realizację celów z konferencji paryskiej, ale zobowiązania krajów przybliżają ich osiągnięcie. Co więcej, w dokumencie znalazł się też apel, by przyszłym roku państwa pokazały dalej idące plany przejścia na zieloną energię.
Według ekspertów to powód do ostrożnego optymizmu. Z drugiej strony na ostatniej prostej obrad Chiny i Indie przeforsowały rozwodnienie zapisów dotyczących odchodzenia od węgla. Niemal do ostatniej chwili mowa była o zobowiązaniu do "stopniowego wycofania się" z technologii węglowych, które nie zawierają mechanizmu bezpieczeństwa pozwalającego na zmniejszenie emisji, i wychwycenie części szkodliwych substancji. Teraz jednak tekst mówi tylko o stopniowym "ograniczaniu" ich użycia.