W całej Polsce 13 gmin (według stanu na 20 maja 2022 r.) ogłosiło apel lub zakaz dotyczący używania wody wodociągowej do celów innych niż bytowe - zauważa na Facebooku blog Świat Wody.
Poszczególne gminy wystosowały odpowiednie komunikaty na swoich stronach internetowych. Przykładowo gmina Nowa Słupia (woj. świętokrzyskie) opublikowała 20 maja ogłoszenie, w którym zakazała podlewania wodą z sieci wodociągowej trawników, sadów, ogródków, mycia samochodów oraz napełniania basenów i oczek wodnych na terenie miasta i gminy.
"Osoby nieprzestrzegające wyżej wymienionego zakazu będą pociągane do odpowiedzialności karno-administracyjnej w trybie przepisów o postępowaniu w sprawach o wykroczenia. Jednocześnie informujemy, że mogą nastąpić zakłócenia w dostawie wody" - czytamy w komunikacie. Podkreślono, że powyższy zakaz będzie obowiązywał do odwołania.
Więcej o środowisku przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Zakaz podlewania ogródków i trawników wodą z wodociągu miejskiego ogłosiła 16 maja gmina Małomice (woj. lubuskie). Powodem jest "długo utrzymująca się susza i drastyczny spadek poziomu wód głębinowych". Podkreślono, że w celu poprawnego napełnienia zbiorników i filtracji na stacji uzdatniania przewidywane są nocne wyłączenia wody.
Z kolei gmina Góra Kalwaria (woj. mazowieckie) wystosowała 20 maja apel do mieszkańców, aby nie podlewali ogródków wodą z wodociągów. "W czasie suszy nie podlewaj wodą z wodociągu, aby inni mieli co pić" - czytamy w komunikacie gminy. Dodano, że w ostatnich dniach mieszkańcy wyższych kondygnacji bloków w mieście sygnalizowali brak wody w kranach w godzinach wieczornych. Gmina wyjaśniła, że powodem zgłaszanych niedoborów są znaczące wzrosty zużycia wody i trwający od pół roku remont stacji uzdatniania wody w Zakalwarii.
Podobne apele do mieszkańców w sprawie racjonalnego korzystania z wody wystosowały m.in. gminy Przodkowo (woj. pomorskie), Czerwińsk nad Wisłą (woj. mazowieckie) i Witnica (woj. lubuskie). W każdym z komunikatów wskazuje się na problem suszy.
Susza to nie tylko problem mieszkańców bloków. Trudna sytuacja hydrologiczna w kraju pogarsza również zagrożenie pożarowe w lasach, a także negatywnie odbija się na uprawach.
- Zagrożenie pożarowe jest w niektórych częściach Polski nawet ekstremalnie wysokie. To efekt wysokiej temperatury i braku opadu. I nie widać perspektywy na poprawę. Jedynym pozytywem jest to, że temperatura spadnie, ale potrzebny byłby regularny deszcz, po 10 mm dziennie co kilka dni - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy IMGW-PIB.
Zagrożenie jest niższe tylko w północno-wschodniej części Polski, bo tam w ostatnich dniach pojawiły się opady, które nieco poprawiły sytuację. W centrum - od woj. wielkopolskiego, przez łódzkie i mazowieckie po część Podlasia i Lubelszczyzny - zagrożenie jest bardzo wysokie lub ekstremalne.
Jak dodaje ekspert, ani burze, ani ulewne deszcze nie poprawią sytuacji. - Mogą wręcz zrobić więcej złego niż dobrego. Silny wiatr powoduje erozję gleby. A jeśli burzy towarzyszy intensywny deszcz - a zazwyczaj taki jest - to wcale nie odbuduje zasobów wodnych w glebie. Większość wody po niej spłynie. Nasiąka może kilka centymetrów. To niewiele, a ta wilgoć szybko wyparowuje - mówi Grzegorz Walijewski.
Według eksperta za suszę odpowiada nie tylko niski poziom opadów deszczu. Przyczyniły się do niej również niskie opady śniegu zimą. Jak podaje rzecznik IMGW-PIB w maju sytuacja nadal się pogarsza. Więcej w poniższym artykule: