Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej przekazało na początku miesiąca, że Komisja Europejska zaakceptowała Krajowy Plan Odbudowy i dała zielone światło na odblokowanie środków, które mają pomóc gospodarce w czasie kryzysu. Polskie władze wnioskują o ponad 35 miliardów euro z unijnego funduszu. Wśród tzw. kamieni milowych, na które musiała się zgodzić Polska, znalazł się m.in. podatek od aut spalinowych.
Według zapowiedzi Anny Moskwy rozwiązanie to miałoby wchodzić w życie stopniowo. Komisja Europejska przewiduje, żeby w 2024 roku wprowadzić dodatkową opłatę zależną od emisyjności oraz poziomu spalin. W 2026 roku miałaby zostać, jednak wprowadzona stała opłata dodatkowa za auta spalinowe. Ministerka klimatu i środowiska uspokaja, że nie jest to wciąż pewne.
- Na dzisiaj jest to ogólny zapis, będący raczej elementem zachęty do zakupów aut elektrycznych niż wprowadzania kar za auta spalinowe. (…) Podchodziłabym do tych wszystkich rozwiązań z dużą ostrożnością. My je negocjowaliśmy jakiś czas temu, tak, jak wszystkie państwa europejskie. Wiemy, że państwa europejskie też mają dużą elastyczność na dzisiaj w zarządzaniu własnymi funduszami i w określaniu tych kryteriów - mówi Moskwa, cytowana przez "Rzeczpospolitą".
Jesteśmy w dialogu z Komisją Europejską. Jako ministerstwo mamy kilka kryteriów, którymi zarządzamy. Nie jest wprost napisane, jakie to mają być uwarunkowania, jakie kwoty, jaki system. To wszystko jest do doprecyzowania prawnego, programowego i do dialogu z KE. Prosimy, żeby w tym obszarze nie straszyć
- dodaje.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Ministerka tłumaczyła, że uzyskane w ten sposób fundusze miałby zostać przeznaczone na rozwój elektromobilności, a szczegóły tego podatku wymagają jeszcze doprecyzowania prawnego i programowego, a także dalszego dialogu z Komisją Europejską.
Do tego zapisu w KPO odniósł się również rzecznik prasowy rządu Piotr Müller, który tłumaczył, że rozwiązanie to przewiduje dwa warianty redukcji samochodów spalinowych. Pierwszy - podwyższenie opłat za auta spalinowe lub drugi - obniżenie opłat i wprowadzenie zachęt w przypadku aut elektrycznych. Polsce ma być bliżej do tej drugiej opcji.
- My od początku mówiliśmy, że wybieramy drugi wariant, czyli wariant obniżania opłat i wprowadzania obniżki za auta elektryczne - przekazł na konferencji Piotr Müller, cytowany przez TVN.
Jednocześnie na środę w Parlamencie Europejskim zaplanowano głosowania nad ośmioma kluczowymi tematami związanymi z kryzysem klimatycznym i zieloną transformacją. Dotyczą m.in. zmian w systemie handlu emisjami i utworzenia specjalnego funduszy społecznego m.in. dla dotkniętych ubóstwem energetycznym. Pod głosowanie zostanie poddany także plan obcięcia emisji dwutlenku węgla z samochodów osobowych i dostawczych o 100 proc. do 2035 roku. To będzie w praktyce oznaczało przestawienie motoryzacji na auta bezemisyjne i koniec sprzedaży samochodów z silnikiem spalinowym za 13 lat. Komisja Środowiska w PE poparła taki cel - a środę zdecyduje o tym cały parlament.
Polska sama - na ubiegłorocznym szczycie klimatycznym - zadeklarowała, że do 2035 roku skończy ze sprzedażą nowych samochodów z silnikiem spalinowym. Jak pisaliśmy, później Ministerstwo Klimatu rakiem wycofywało się z tego, mówiąc, że to jeszcze nic pewnego.
Koniec samochodów spalinowych jest konieczny, żeby osiągnąć neutralność klimatyczną przed połową stulecia. Jeśli nie zetniemy emisji we wszystkich sektorach do zera przed 2050 rokiem, to stracimy szansę na zatrzymanie wywołanych przez człowieka zmian klimatu na umiarkowanie bezpiecznym poziomie. Koniec aut spalinowych ma przynieść też dodatkowe korzyści - wraz z dwutlenkiem węgla znikną inne spaliny z rur wydechowych, które dziś powodują zanieczyszczenie powietrza i przyczyniają się do śmierci milionów ludzi na świecie.
Czytaj więcej: W środę Europarlament może zdecydować o końcu samochodów spalinowych. Jest data