Chcieli być eko, mogą zostać na lodzie. Tarcza solidarnościowa nie dla osób z pompami ciepła?

Zaproponowana przez rząd tarcza solidarnościowa zakłada m.in. zamrożenie cen prądu w 2023 r. dla gospodarstw domowych zużywających do 2000 kWh prądu rocznie. Ale po przekroczeniu tego pułapu trzeba będzie słono zapłacić. To uderzy w osoby, które mają ekologiczne pompy ciepła lub grzałki elektryczne - ostrzega lider Polskiego Alarmu Smogowego

Rząd przedstawił nową koncepcję, która ma łagodzić kryzys energetyczny i zmniejszać jego wpływ na portfele Polaków. W ramach tzw. tarczy solidarnościowej ceny prądu zostaną zamrożone - ale tylko dla tych, którzy zużywają  do 2000 kWh prądu rocznie (z kilkoma wyjątkami). Jednak każde dodatkowe 1000 kWh będzie, najpewniej, słono kosztować. Ile mniej więcej trzeba będzie dopłacić, wyliczaliśmy w artykule: Kaczyński zapowiada zamrożenie cen prądu, ale tylko trochę. Wiele osób i tak ostro oberwie po kieszeniach.

Teoretycznie ma to zachęcać do oszczędzania i dotykać tych, którzy zużywają dużo prądu. Jednak może to rykoszetem uderzyć w osoby, które nie są rozrzutne w kwestii elektryczności, lecz używają jej do ogrzewania. 

Rządowy pomysł uderza w pompy ciepła

- Jeśli zostanie to wdrożone w takiej formule, jak usłyszeliśmy na czwartkowej konferencji prasowej, to będzie miało bardzo negatywny wpływ - mówił w Zielonym Poranku Gazeta.pl Andrzej Guła, współzałożyciel i lider Polskiego Alarmu Smogowego.

Takie rozwiązanie uderzy w ludzi ogrzewających domy piecami elektrycznymi, np. piecami akumulacyjnymi oraz tych, którzy przeszli na pompy ciepła. Są one najbardziej ekologicznym, nieprzyczyniającym się do smogu źródłem ciepła. Ale średnie zużycie prądu w domu jednorodzinnym z pompą ciepła wynosi ok. 5000 kWh rocznie

- wyjaśnia.

W ten sposób osoby, które zainwestowały w ekologiczne ogrzewanie, będą niejako karane - zapłacą znacznie więcej za elektryczność. - Obawiam się, że to może negatywnie wpłynąć na realizację programu Czyste powietrze - dodaje Guła.

W tej samej sytuacji mogą znaleźć się osoby, które mieszkają np. w kamienicach i stosują grzejniki elektryczne czy piece akumulacyjne. - To typowa sytuacja np. w Krakowie, czyli grzałka elektryczna zamontowana w starym piecu - wyjaśnia Guła. Jak dodaje, z takich rozwiązań korzystają często osoby starcze czy emeryci. - Jeśli nie będzie dla nich osłony, to takim ludziom będzie bardzo ciężko pokryć rachunki za prąd - dodaje. 

Lider Polskiego Alarmu Smogowego przyznaje, że premier Mateusz Morawiecki zapowiedział jakieś rozwiązania dla osób wykorzystujących prąd do ogrzewania, ale na razie nie ma konkretów.

Zobacz całą rozmowę:

Zobacz wideo
Więcej o: