- Prosimy, żeby nie ulegać panice i nie kupować drogiego węgla - mówiła 8 czerwca w Sejmie ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa. Zarzucała, że zwołana przez opozycję debata nt. problemów z dostępnością i cenami węgla "nakręca panikę" i przez to ceny idą w górę.
Ton rządu przed wakacjami był uspokajający. Rzecznik rządu Piotr Müller radził, by chcący zaopatrzyć się w węgiel na zimę "nie kupowali tego węgla, w tej chwili dokładnie, bo zaraz przez politykę spółek Skarbu Państwa dojdzie do obniżenia ceny węgla".
Anna Moskwa zapewniała też, że "dzisiaj w sklepach [węgiel] PGG jest w bardzo dobrej cenie i w takiej cenie będzie dostarczony do wszystkich polskich podmiotów i gospodarstw".
W połowie czerwca za ekogroszek w składach węgla i prywatnych sklepach trzeba było zapłacić ok. 3000 zł. W tej chwili cena tony ekogroszku to już 3500-4000 zł, a w niektórych miejscach nawet więcej. To wzrost o ok. 15-30 proc.
Proporcjonalnie najbardziej zdrożał węgiel w sklepie internetowym Polskiej Grup Górniczej, gdzie i tak jest bardzo trudno się na niego załapać. Tam, gdzie - zgodnie z obietnicami rządu w czerwcu - miał być dostępny węgiel "w dobrej cenie" dla "wszystkich polskich gospodarstw". Na ilustracji poniżej ceny z czerwca (po lewej) oraz obecnie:
W czerwcu tona ekogroszku pieklorz lub karlik kosztowała w sklepie PGG ok. 1025-1045 zł, a to i tak było więcej, niż na początku roku. Teraz, po nieco ponad trzech miesiącach - i kolejnych podwyżkach - ten sam ekogroszek w serwisie Polskiej Grupy Górniczej kosztuje 1770 zł za tonę. To wzrost o około 70 proc.
Tymczasem rząd ma nowe rady dla osób ogrzewających domy węglem. - To, do czego zachęcamy, to do zakupów [węgla - red.] na raty. Nawet w takiej trosce o sąsiada - powiedziała w ubiegłym tygodniu Anna Moskwa. Dla niektórych kredyt może rzeczywiście być jednym sposobem na zakup opału, bo z wypłatami rządowego dodatku węglowego może być problem - niektóre gminy mówią, że wciąż nie dostały pieniędzy od rządu i nie wiedzą, co mają robić.