WWF Living Planet Report (LPR) publikowany jest co dwa lata, w tym roku po raz 14. Dotyczy zasobów przyrody oraz różnorodności biologicznej Ziemi. Powstał w oparciu o dane Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego na temat 32 tysięcy dzikich populacji ponad 5 tysięcy gatunków zwierząt. Przygotowujący go eksperci wyliczają tzw. Indeks Żyjącej Planety. To wskaźnik, który monitoruje trendy liczebności kręgowców (ssaków, ptaków, ryb, gadów i płazów). Można go traktować jak sygnał ostrzegawczy "stanu zdrowia" przyrody.
Ten indeks w skali globalnej wyniósł 69 proc. Czyli wniosek z raportu jest taki, że średnia liczebność badanych populacji zmniejszyła się o 69 proc. między 1970 a 2018 rokiem (zakres zmian zamykał się między -63 proc. a -75 proc.). Dwa lata temu ten spadek szacowano na 68 proc., a cztery lata temu na 60 proc. (warto tutaj zauważyć, że kolejnych edycji nie należy ze sobą porównywać, bo z każdym raportem naukowcy poprawiają dokładność wyliczeń i dodają kolejne gatunki i populacje - tych drugich jest teraz o 11 tys. więcej niż w poprzednim raporcie).
Ten poważny spadek mówi nam, że natura się psuje, a świat przyrody pustoszeje
- komentuje Andrew Terry z Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego, cytowany przez agencję Reutera.
Kurczenie się populacji (czyli grupy osobników jednego gatunku zamieszkujących dany region) nie jest równomierne geograficznie. Najgorzej wygląda to na obszarze Ameryki Łacińskiej i Karaibów - tam średni spadek monitorowanych populacji sięgnął aż 94 proc. W Afryce jest to 66 proc., na terenach Azji i Pacyfiku 55 proc., w Ameryce Północnej 20 proc., a w Europie i Azji Centralnej 18 proc.
To, że w naszym rejonie świata spadek jest relatywnie najmniejszy, nie jest bynajmniej powodem do świętowania.
Wśród 181 gatunków kręgowców występujących w Polsce, których liczebność zmniejszyła się tak bardzo, że znalazły się w 'Polskiej czerwonej księdze zwierząt', są gatunki powszechnie znane i lubiane, takie jak żubr, wilk i ryś, ale także takie, których nazwy trudno skojarzyć z jakimkolwiek zwierzęciem, np. sapa, parposz, nocek łydkowłosy (dwa gatunki ryb i gatunek nietoperza). Często nawet nie wiemy jakie gatunki tracimy
- mówi dr Przemysław Nawrocki, który w WWF Polska zajmuje się tematem ochrony wód i gatunków.
Różnice występują też w zakresie środowisk życia. Najgorzej wygląda to w środowiskach słodkowodnych - nastąpił tutaj średni spadek liczebności o 83 proc. wśród 6617 populacji reprezentujących 1398 gatunków ssaków, ptaków, płazów, gadów i ryb.
Jak podkreślają autorzy tego fragmentu raportu, około 50 proc. populacji ludzi mieszka w promieniu 3 km od źródła słodkiej wody. Dla współdzielących z nami te rejony zwierząt może to stanowić zagrożenie. Chodzi nie tylko o zanieczyszczenia, ale również o zmiany dotyczące przepływu wody, takie jak stawienie barier na rzekach, utrudniających migracje na przykład rybom.
Część zmian można odwrócić. W raporcie Living Planet przytaczany jest przykład rzeki Penobscot w Stanach Zjednoczonych. Po tym, jak usunięto z niej dwie zapory oraz udoskonalono inne, liczba żyjących tam śledzi słodkowodnych wzrosła z kilkuset do blisko dwóch milionów w ciągu zaledwie pięciu lat. Mieszkający tam ludzie znów mogli zacząć je łowić.
Różnorodność zdrowych populacji zwierząt składa się na różnorodność biologiczną danego obszaru. Jest ona ważna nie tylko z powodów środowiskowych, ale i dla funkcjonowania ludzi, społeczności i gospodarek. Zachowanie bioróżnorodności się nam po prostu opłaca, także w znaczeniu ekonomicznym. "Usługi", które mamy dzięki przyrodzie (nie tylko związane bezpośrednio z bioróżnorodnością, bo także surowce, żywność i woda), usługi ekosystemowe, mają wartość około 125 bilionów dolarów rocznie - piszą autorzy raportu.
Planeta to 'ręka, która nas karmi'. Praca zapylaczy np. motyli, os, trzmieli, pszczół wspierających uzyskanie plonów z roślin uprawnych warta jest około 235-577 miliardów dolarów rocznie. Ponad połowa całkowitego światowego Produktu Krajowego Brutto jest umiarkowanie lub wysoce zależna od przyrody i jej usług. Bez zachowania i odtworzenia różnorodności biologicznej po prostu będzie trudno nam przetrwać
- mówi Dariusz Gatkowski, Doradca Zarządu ds. różnorodności biologicznej z WWF Polska.
Dlaczego średnia liczebność monitorowanych populacji zwierząt spada? Raport WWF wymienia pięć przyczyn - "grzechów" ludzkości. Są to:
"Te bezpośrednie czynniki powodujące utratę różnorodności biologicznej oraz degradację ekosystemów i ich usług wynikają z rosnącego zapotrzebowania na energię, żywność i inne materiały z powodu szybkiego wzrostu gospodarczego, wzrostu liczby ludności, handlu międzynarodowego i wyborów technologicznych, zwłaszcza w ciągu ostatnich 50 lat" - czytamy w raporcie Living Planet.
Autorzy raportu wzywają do działań, które pomogłyby odwrócić kurczenie się różnorodności biologicznej. Niedługo będzie ku temu dobra okazja. W grudniu w Montrealu odbędzie się Konferencja Stron Konwencji Narodów Zjednoczonych o różnorodności biologicznej, CBD COP15, na której obecni będą przedstawiciele rządów.
Stoimy w obliczu wywołanego działaniami człowieka podwójnego kryzysu: zmian klimatu i utraty różnorodności biologicznej, który zagraża dobrobytowi obecnych i przyszłych pokoleń. Zaplanowana na grudzień tego roku konferencja COP15, poświęcona różnorodności biologicznej, będzie dla światowych przywódców okazją do 'zresetowania' naszej zaburzonej relacji ze światem przyrody i zapewnienia zdrowszej, bardziej zrównoważonej przyszłości dla wszystkich ludzi dzięki ambitnemu, globalnemu porozumieniu na rzecz różnorodności biologicznej. W sytuacji pogłębiającego się kryzysu stanu zachowania przyrody niezwykle istotne jest, aby takie porozumienie przyniosło natychmiastowe działania, w tym finansowe wsparcie krajów rozwijających się oraz transformację tych sektorów gospodarki, które najbardziej przyczyniają się do niszczenia zasobów przyrody - wzywa Marco Lambertini, dyrektor generalny WWF International.