Dramatyczny spadek. "Żyjącej planety" jest średnio o 69 proc. mniej niż w 1970. "Świat przyrody pustoszeje"

Populacje ssaków, ptaków, gadów, płazów i ryb w ciągu ostatniego półwiecza zaliczyły średni spadek o dwie trzecie. To wniosek z najnowszego raportu Living Planet (Żyjąca Planeta), przygotowanego przez WWF i Londyńskie Towarzystwo Zoologiczne. WWF stan zasobów przyrody określa jako "katastrofalny", stwierdzając, że "pozostało nam tylko 31 proc. 'Żyjącej Planety'".

WWF Living Planet Report (LPR) publikowany jest co dwa lata, w tym roku po raz 14. Dotyczy zasobów przyrody oraz różnorodności biologicznej Ziemi. Powstał w oparciu o dane Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego na temat 32 tysięcy dzikich populacji ponad 5 tysięcy gatunków zwierząt. Przygotowujący go eksperci wyliczają tzw. Indeks Żyjącej Planety. To wskaźnik, który monitoruje trendy liczebności kręgowców (ssaków, ptaków, ryb, gadów i płazów). Można go traktować jak sygnał ostrzegawczy "stanu zdrowia" przyrody.  

Dramatyczny spadek populacji "żyjącej planety" 

Ten indeks w skali globalnej wyniósł 69 proc. Czyli wniosek z raportu jest taki, że średnia liczebność badanych populacji zmniejszyła się o 69 proc. między 1970 a 2018 rokiem (zakres zmian zamykał się między -63 proc. a -75 proc.). Dwa lata temu ten spadek szacowano na 68 proc., a cztery lata temu na 60 proc. (warto tutaj zauważyć, że kolejnych edycji nie należy ze sobą porównywać, bo z każdym raportem naukowcy poprawiają dokładność wyliczeń i dodają kolejne gatunki i populacje - tych drugich jest teraz o 11 tys. więcej niż w poprzednim raporcie). 

Ten poważny spadek mówi nam, że natura się psuje, a świat przyrody pustoszeje

- komentuje Andrew Terry z Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego, cytowany przez agencję Reutera. 

Kurczenie się populacji (czyli grupy osobników jednego gatunku zamieszkujących dany region) nie jest równomierne geograficznie. Najgorzej wygląda to na obszarze Ameryki Łacińskiej i Karaibów - tam średni spadek monitorowanych populacji sięgnął aż 94 proc. W Afryce jest to 66 proc., na terenach Azji i Pacyfiku 55 proc., w Ameryce Północnej 20 proc., a w Europie i Azji Centralnej 18 proc. 

To, że w naszym rejonie świata spadek jest relatywnie najmniejszy, nie jest bynajmniej powodem do świętowania.

Wśród 181 gatunków kręgowców występujących w Polsce, których liczebność zmniejszyła się tak bardzo, że znalazły się w 'Polskiej czerwonej księdze zwierząt', są gatunki powszechnie znane i lubiane, takie jak żubr, wilk i ryś, ale także takie, których nazwy trudno skojarzyć z jakimkolwiek zwierzęciem, np. sapa, parposz, nocek łydkowłosy (dwa gatunki ryb i gatunek nietoperza). Często nawet nie wiemy jakie gatunki tracimy

- mówi dr Przemysław Nawrocki, który w WWF Polska zajmuje się tematem ochrony wód i gatunków. 

Zobacz wideo Dlaczego Turnicki Park Narodowy nie istnieje?

Różnice występują też w zakresie środowisk życia. Najgorzej wygląda to w środowiskach słodkowodnych - nastąpił tutaj średni spadek liczebności o 83 proc. wśród 6617 populacji reprezentujących 1398 gatunków ssaków, ptaków, płazów, gadów i ryb.

Jak podkreślają autorzy tego fragmentu raportu, około 50 proc. populacji ludzi mieszka w promieniu 3 km od źródła słodkiej wody. Dla współdzielących z nami te rejony zwierząt może to stanowić zagrożenie. Chodzi nie tylko o zanieczyszczenia, ale również o zmiany dotyczące przepływu wody, takie jak stawienie barier na rzekach, utrudniających migracje na przykład rybom.

Część zmian można odwrócić. W raporcie Living Planet przytaczany jest przykład rzeki Penobscot w Stanach Zjednoczonych. Po tym, jak usunięto z niej dwie zapory oraz udoskonalono inne, liczba żyjących tam śledzi słodkowodnych wzrosła z kilkuset do blisko dwóch milionów w ciągu zaledwie pięciu lat. Mieszkający tam ludzie znów mogli zacząć je łowić.

Różnorodność biologiczna się nam opłaca

Różnorodność zdrowych populacji zwierząt składa się na różnorodność biologiczną danego obszaru. Jest ona ważna nie tylko z powodów środowiskowych, ale i dla funkcjonowania ludzi, społeczności i gospodarek. Zachowanie bioróżnorodności się nam po prostu opłaca, także w znaczeniu ekonomicznym. "Usługi", które mamy dzięki przyrodzie (nie tylko związane bezpośrednio z bioróżnorodnością, bo także surowce, żywność i woda), usługi ekosystemowe, mają wartość około 125 bilionów dolarów rocznie - piszą autorzy raportu. 

Planeta to 'ręka, która nas karmi'. Praca zapylaczy np. motyli, os, trzmieli, pszczół wspierających uzyskanie plonów z roślin uprawnych warta jest około 235-577 miliardów dolarów rocznie. Ponad połowa całkowitego światowego Produktu Krajowego Brutto jest umiarkowanie lub wysoce zależna od przyrody i jej usług. Bez zachowania i odtworzenia różnorodności biologicznej po prostu będzie trudno nam przetrwać

- mówi Dariusz Gatkowski, Doradca Zarządu ds. różnorodności biologicznej z WWF Polska.

Pięć grzechów

Dlaczego średnia liczebność monitorowanych populacji zwierząt spada? Raport WWF wymienia pięć przyczyn - "grzechów" ludzkości. Są to:

  • degradacja środowisk lądowych, słodkowodnych i morskich w efekcie zmian w ich użytkowaniu
  • nadmierna eksploatacja zwierząt i roślin
  • zmiany klimatu
  • zanieczyszczenie środowiska
  • rozprzestrzenianie się inwazyjnych gatunków.

"Te bezpośrednie czynniki powodujące utratę różnorodności biologicznej oraz degradację ekosystemów i ich usług wynikają z rosnącego zapotrzebowania na energię, żywność i inne materiały z powodu szybkiego wzrostu gospodarczego, wzrostu liczby ludności, handlu międzynarodowego i wyborów technologicznych, zwłaszcza w ciągu ostatnich 50 lat" - czytamy w raporcie Living Planet. 

Autorzy raportu wzywają do działań, które pomogłyby odwrócić kurczenie się różnorodności biologicznej. Niedługo będzie ku temu dobra okazja. W grudniu w Montrealu odbędzie się Konferencja Stron Konwencji Narodów Zjednoczonych o różnorodności biologicznej, CBD COP15, na której obecni będą przedstawiciele rządów. 

Stoimy w obliczu wywołanego działaniami człowieka podwójnego kryzysu: zmian klimatu i utraty różnorodności biologicznej, który zagraża dobrobytowi obecnych i przyszłych pokoleń. Zaplanowana na grudzień tego roku konferencja COP15, poświęcona różnorodności biologicznej, będzie dla światowych przywódców okazją do 'zresetowania' naszej zaburzonej relacji ze światem przyrody i zapewnienia zdrowszej, bardziej zrównoważonej przyszłości dla wszystkich ludzi dzięki ambitnemu, globalnemu porozumieniu na rzecz różnorodności biologicznej. W sytuacji pogłębiającego się kryzysu stanu zachowania przyrody niezwykle istotne jest, aby takie porozumienie przyniosło natychmiastowe działania, w tym finansowe wsparcie krajów rozwijających się oraz transformację tych sektorów gospodarki, które najbardziej przyczyniają się do niszczenia zasobów przyrody - wzywa Marco Lambertini, dyrektor generalny WWF International.
Więcej o: