"Sama jestem, gorąco mieć nie muszę". To usłyszeliśmy od mieszkańców Włocławka

- Zapasów nie mam. Będę dokupować trochę węgla, trochę drewna. Kiedyś za metr płaciłam 100 zł, teraz 250 - mówi pani Zofia z Włocławka. 1400 zł emerytury musi starczyć jej na leki, coraz droższe jedzenie, wciąż rosnące rachunki i opał. Dla mieszkańców zmagających się z kryzysem energetycznym zorganizowano specjalne warsztaty z oszczędzania. Mówili też o swoich pomysłach na to, jak władze mogą wspierać w kryzysie.
Zobacz wideo Lasota: W marcu Morawiecki i Obajtek ogłaszali embargo na surowce z Rosji. Minęło 7 miesięcy, nie wydarzyło się nic

- Tyle zim się przeżyło, to i tę się przeżyje - mówi pani Zofia, mieszkanka centrum Włocławka. Zim ma za sobą 79, ale ta może być najtrudniejsza od dawna. 

Palę w piecu w domu. Trochę drewnem, trochę węglem. Kiedyś metr sześcienny kosztował 100 zł, teraz muszę płacić po 250 zł. Latem kupowałam po trochu, ale zapasów nie mam. Teraz będą na bieżąco dokupować, trochę drewna, worek węgla. Sama jestem w mieszkaniu, gorącu mieć nie muszę. Ale palić trzeba. Zależy, jaka zima będzie. 

Zofia złożyła dwa miesiące temu wniosek o dodatek węglowy, ale wciąż czeka na decyzję w jego sprawie. Liczy, że będzie pozytywna, bo pieniądze się przydadzą. - Dopiero zaczyna się robić zimno - mówi i dodaje, że na razie syn dokłada jej do zakupu opału. Z 1400 zł emerytury musi jej starczyć na drogi opał, kosztujące kilkaset złotych leki i inne wydatki. 

- Zima jest najgorsza, przez to, że na ten opał tyle trzeba wydać. Wcześniej był przynajmniej tani węgiel, a teraz? O Jezu... - mówiła.

"Boję się okresu rozliczeniowego"

Seniorka o swoich obawach mogła - podobnie jak inni mieszkańcy Włocławka - porozmawiać podczas warsztatów, które zorganizowano w Śródmieście Cafe. Społeczna kawiarnia stała się sercem programu Ciepło cię widzieć, który ma pomóc mieszkańcom radzić sobie z kryzysem energetycznym. Zaplanowano m.in. warsztaty z czytania rachunków za energię, dyżury prawnika i psychologa, czy spotkanie z ekspertem dotyczące oszczędzania energii, na którym gościła Gazeta.pl.

Dominik Cieślikiewicz z Fundacji Ładowarka, która prowadzi kawiarnię społeczną i współorganizuje program, mówi o nowej roli tego miejsca. Celem kawiarni było danie mieszkańcom przestrzeni do integracji, rozmów, udziału w imprezach kulturalnych czy edukacji. Teraz - poza całym programem Ciepło cię widzieć - wsparcie może być bardziej materialne, w postaci oferowania miejsca do dogrzania się, wypicia ciepłej herbaty. Pani Zofia, jedna z uczestniczek warsztatów - stała bywalczyni kawiarni - mówiła, że dzięki spędzeniu tam przedpołudnia nie musiała na od rana palić w piecu. Cieślikiewicz bierze pod uwagę, że w skrajnej sytuacji kilka osób, które nie byłyby w stanie ogrzać domów, mogłyby w kawiarni przenocować. 

Weekend w środku listopada był pierwszym z zimową pogodą tej jesieni, a obaw o to, co będzie dalej, jest wśród mieszkańców pełno. Co mówili w czasie warsztatów o wpływie kryzysu na ich życie?

- Na mojej ulicy 3/4 ludzi ogrzewa domy gazem i nie wie, co zrobić. Znajoma nauczycielka wydaje ponad 1000 zł na dojazdy do pracy z sąsiedniej miejscowości - uczestniczka warsztatów. 

- Martwię się, co będzie, kiedy przyjdzie okres rozliczeniowy. Za ciepło płacę według prognoz ze stycznia. Ile będę musiała dopłacić? Leczę się onkologicznie, muszę jeździć do Bydgoszczy. Na jedzeniu można oszczędzić, na rachunkach można, ale na tym nie - Bożena, emerytka.

- Zbieram pieniądze, żeby było na gwiazdkę. Mam dzieci, wnuki - Danuta, emerytka.

- Mam centralne, ponad 100 proc. poszło do góry. Było 200 zł za miesiąc, a płacę 450 - Jadwiga. 

Mariusz Matczak, regionalista z Włocławka, prowadził w mieście księgarnię. Latem zamknął ją z obawy przed rosnącymi kosztami, m.in. opłatami za prąd. Według niego nie widać w mieście wielu zamykających się biznesów. - Jeszcze nie - dodał. 

Marek pracuje przy produkcji w zakładzie przemysłowym i - jak mówił - czasem po pracy nie ma siły dźwigać worka z węglem do domu. A węgiel kupują na bieżąco. - Wczoraj za worek węgla zapłaciłem 90 zł. Nie tak dawno były po 30. To jest horrendalna cena - opowiedział. I podkreślił, że opał to tylko jedna z rzeczy, które drożeją. - W Biedronce jest chleb 900 gramów. Było po 5 złotych, teraz jest po 7 - wymienia. Mężczyzna wrócił do Włocławka z Torunia, gdzie podniesiono mu czynsz z 1200 do 1700 zł. - Do tego opłaty i wychodzi ponad 2200. Jak ktoś zarabia 3000 to jak z tego wyżyć? A co dopiero oszczędzić. Ludzie będą brać chwilówki na wyżycie. Mam znajomą, która może mieć raka, i też mówiła, że jeśli dostanie diagnozę, to będzie musiała wziąć chwilówkę na leczenie - mówił. 

Czego potrzeba w kryzysie?

W czasie warsztatów mieszkańcy i liderzy społeczni dowiedzieli się od eksperta Fundacji Instrat Bernarda Swoczyny o źródłach kryzysu energetycznego oraz praktycznych sposobach na oszczędzanie - od wymiany żarówek na energooszczędne, po rozsądne wietrzenie i korzystanie z ogrzewania. 

Sami mówili m.in. o tym, jakiego wsparcia z różnych stron potrzeba w kryzysie. Zwracano uwagę m.in. na to, że wiele dofinansowań nie uwzględnia wszystkich kosztów. Na przykład ogrzewanie własnym piecem to nie tylko drogi gaz czy węgiel - piec może zużywać też dużo prądu. 

Kolejny problem to brak przewidywalności przepisów i gąszcz różnych programów, które czasem trudno zrozumieć. Nawet jeśli ktoś jest zainteresowany ociepleniem domu czy wymianą źródła ciepła i słyszał o programach jak Czyste powietrze, to czasem nie wie, czy się na nie załapie. - Przeciętna osoba nie wie, do kogo się zgłosić, żeby poznać szczegóły dotacji - padło podczas warsztatów. 

Mieszkańcy bloków chcieliby zainstalowania podzielników ciepła, tak by płacić konkretnie za swoje zużycie, a nie równą część. - Jedni oszczędzają, a drudzy nie. A płacimy wszyscy równo - mówiła osoba w takiej sytuacji.

Mariusz Matczak, uczestnik warsztatów, chwalił pomysł rozmowy mieszkańców z ekspertem nt. kryzysu energetycznego. - Pytanie, jak dotrzeć do większej liczby osób? - zastanawiał się. W dwóch spotkaniach uczestniczyło w sumie ok. 20 mieszkańców. Matczak zauważył, że w lokalnych mediach takie informacje się nie pojawiają. Większość obecnych zgadzała się, że nie docierają do nich żadne porady i informacje na temat sposobów na oszczędzanie i radzenie sobie z kryzysem - ani z mediów lokalnych i ogólnopolskich, ani ze strony władz. Nie słyszeli o kampaniach informacyjnych, które prowadzą niektóre spółki energetyczne. 

"Wstyd mówić"

Biorąc sprawy we własne ręce, ludzie starają się oszczędzać. - Ograniczam oświetlenie, żarówki mam wymienione na energooszczędne - mówi Danuta. 

Inna z uczestniczek mówiła, że dużo udało się oszczędzić na samej zmianie taryfy. - Kiedy podpisywałam umowę, to mówili, że to najkorzystniejsza oferta. A teraz zmieniłam taryfę i rachunek z 590 zł spadł mi do 460 - stwierdziła. Opłata wciąż jest wysoka, bardzo dużo energii zużywa bojler. Ekspert na warsztatach radzi, żeby go ocieplić - nawet kocem. Mniejsza strata energii to zawsze choć trochę mniejszy rachunek. 

Jedna z osób na warsztatach skarżyła się przede wszystkim na rosnący rachunek za ciepłą wodę: - Gdyby zużywać tyle, ile potrzebuję, to wychodziłoby 300 zł na miesiąc. Teraz wychodzi mi ok. 150 zł. Jak oszczędzam? Tak, że wstyd o tym mówić.

Jest kryzys - a transformacji potrzeba tym bardziej 

Niektórzy politycy starają się pokazać kryzys jako pretekst do spowolnienia czy wręcz odejścia od zielonej transformacji. Tymczasem niektórzy we Włocławku uważają, że przeciwnie - wysokie ceny paliw kopalnych motywują do przejścia na zieloną energię.

Jedna z uczestniczek warsztatów mówiła, że niedawno wymieniła stary piec na nowy kocioł na gaz. - A teraz widzę, że może lepsze były alternatywne rozwiązania, jak fotowoltaika i pompa ciepła - powiedziała. 

Także prezydent Włocławka - o czym mówił w wywiadzie z Gazeta.pl - uważa, że kryzys tylko motywuje do transformacji energetycznej i odejścia od paliw kopalnych. - Nas ta sytuacja tylko determinuje do działania - przekonywał i mówił o planach inwestycji w OZE czy dekarbonizacji ciepłownictwa. Zamiast ciepłowni na węgiel byłoby spalanie odpadów wysokoenergetycznych nienadających się do recyklingu, a może także geotermia. 

Sebastian Górka, energetyk miejski, zgadza się, że kryzys przyspieszy zieloną transformację. - Wysokie koszty energii są bardzo motywujące. Inwestycje w czystą energię będą szybciej się zwracać, łatwiej będzie podejmować decyzje o takich inwestycjach - ocenił. Może to działać zarówno w przypadku samorządów, jak i osób prywatnych - pod warunkiem że będzie wsparcie dostosowane do realiów ekonomicznych. 

- Jako miast chcemy działać z obu stron, a więc nie tylko źródła ciepła, ale także efektywności energetycznej. Bo dzięki temu tej energii będziemy potrzebowali mniej. To pozwoli też zastosować zupełnie inne źródła, czyli pompy ciepła wsparte fotowoltaiką - powiedział Sebastian Górka. We Włocławku ma też zostać otworzony specjalny punkt konsultacyjny programu Czyste powietrze, który pomoże mieszkańcom zdobyć informacje o wsparciu do termomodernizacji czy wymiany źródeł ciepła, czy też wypełnić wnioski. 

Górka zwrócił uwagę, że choć większość uwagi przyciąga wymiana źródeł ciepła, to termomodernizacja domu jest świetnym sposobem na ograniczenie zużycia opału - a więc zmniejsza i koszty, i zanieczyszczenie. 

*Imiona niektórych rozmówców zostały zmienione na ich prośbę

Więcej o: