Radioaktywna ryba z Fukushimy. Przekroczyła normę bezpieczeństwa 180 razy

Ryba, którą w maju br. wyłowiono w okolicach Fukushimy, przekroczyła normę bezpieczeństwa radioaktywnego 180 razy. To kolejny argument dla krytyków planu władz Japonii, który zakłada wypuszczenie do oceanu uzdatnionej, radioaktywnej wody ze zniszczonej elektrowni jądrowej.

Jak donosi "The Guardian", ryba złowiona w maju br., w pobliżu elektrowni w Fukushimie, zawierała bardzo wysoki poziom radioaktywnego cezu. Dopuszczalny stopień pierwiastka został przekroczony 180 razy. Operator elektrowni, Tokyo Electric Power Company (TEPCO) wyliczył, że czarna skalnica, która została złowiona 18 maja 2023 r., ma 18 000 bekereli (jednostka miary aktywności promieniotwórczej - red.) na kilogram Cezu-137. Normy dopuszczają stężenie w wysokości 100 bekereli na kg.

Zobacz wideo Nie setki, a tysiące Sasinów na elektrownię jądrową w Polsce. Czy musimy bać się atomu?

Od czasów katastrofy, TEPCO cyklicznie analizuje stan wody w okolicy elektrowni. Między majem 2022 r. roku a majem 2023 roku wyłowiono 44 ryby, w przypadku których poziom cezu przekraczał dopuszczalne normy. Transporty czarnych ryb skalnych złowionych w prefekturze Fukushima zostały zawieszone w lutym ubiegłego roku i do tej pory nie zostały wznowione ze względów bezpieczeństwa.

Japonia chce uwolnić radioaktywną wodę do oceanów

Doniesienia o wyłowieniu skażonej ryby w okolicach Fukushimy, to kolejny argument dla przeciwników uwolnienia oczyszczonej, ale wciąż radioaktywnej wody ze zniszczonej w 2011 roku, elektrowni jądrowej. Choć już na początku lipca japoński rząd otrzymał w tej sprawie zgodę od organu nadzoru nuklearnego ONZ, to wiele osób ma wątpliwości co do planów Tokio. Hongkong zagroził już zakazem importu żywności z 10 japońskich prefektur, jeśli rzeczywiści doszłoby do wypuszczenia wody.

Jak podaje Reuters, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej orzekła, że plany Japonii są zgodne z międzynarodowymi normami bezpieczeństwa oraz że będą miały "nieistotny wpływ radiologiczny na ludzi i środowisko". Nie podano daty rozpoczęcia tego procesu, bo władze Japonii czekają jeszcze na ostatnie zielone światło od krajowego organu regulacji ds. energii jądrowej. Według medialnych doniesień ostateczna zgoda miała się pojawić już kilka dni temu, ale wciąż jej nie ogłoszono.

Przeciwnicy uwolnienia radioaktywnej wody z Fukushimy

Przeciwko planom Japonii protestują nie tylko Chiny, ale i Korea Południowa, oraz okoliczni mieszkańcy - w szczególności rybacy. Ci ostatni obawiają się, że klienci - zarówno krajowi, jak i zagraniczni - nie będą chcieli kupować od nich owoców morza.

Japonia przez wiele lat musiała odbudowywać nadszarpniętą reputację tamtejszych łowisk. Po katastrofie elektrowni jądrowej w Fukushimie wiele krajów nie tylko nie chciało, ale także zakazało import produktów pochodzących z wód w okolicach Japonii. Teraz problem może powrócić, a lata pracy, poświęcone na odbudowę wizerunku, pójdą na marne. 

Jednak Japonia uspokaja, podkreślając, że woda nie zostanie wypuszczona za jednym razem. Ma to być wieloetapowy proces, który potrwa nawet od 30 do 40 lat. Dodatkowo woda oceaniczna sprawi, że ta radioaktywna będzie na tyle rozcieńczona, że nie będzie stanowić zagrożenia. Premier Fumo Kishida zapewnił, że rząd będzie nadal przekazywać krajowej i międzynarodowej opinii publicznej przejrzyste i oparte na dowodach naukowych informacje dotyczące skażonej wody, aby uspokoić społeczeństwo.

Więcej o: