Komisarz Unii Europejskiej ds. środowiska apeluje o jak najszybsze oczyszczenie Morza Bałtyckiego z niewybuchów. Sinkevicius wskazał, że na dnie Bałtyku może zalegać nawet 300 tys. ton niewybuchów z czasów pierwszej i drugiej wojny światowej. Korodujące materiały zagrażają m.in. środowisku, rybakom i działalności gospodarczej oraz budowie farm wiatrowych na morzu.
Virginijus Sinkevicius wyraził obawę, że porzucona na Bałtyku broń - począwszy od rakiet i granatów po niewybuchy min i amunicję małego kalibru - może zostać odzyskana przez przestępców i wykorzystana do produkcji materiałów wybuchowych domowej roboty. Ponadto, w rozmowie z "Financial Times" podkreślił, że z niszczejącej broni wyciekają chemikalia, w tym biały fosfor i gaz musztardowy. "Populacja dorsza wschodniego, który był powszechnie poławiany w Bałtyku, załamała się w wyniku tego wpływu na środowisko" - czytamy.
Dyrekcja Generalna ds. Gospodarki Morskiej i Rybołówstwa UE określiła w zeszłym roku sytuację w Bałtyku jako "prawdziwą ekologiczną tykającą bombę zegarową". Virginijus Sinkevicius wezwał ministrów z nadbałtyckich państw na spotkanie, które ma odbyć się 29 września. Komisarz Unii Europejskiej ds. środowiska będzie apelował na nim o podjęcie skoordynowanych działań na rzecz oczyszczenia Morza Bałtyckiego - podaje "Financial Times".
Dotychczas najbardziej zaangażowane w usuwanie niewybuchów wśród państw mających dostęp do Bałtyku były Niemcy. Berlin przeznaczył 1 mln euro na opracowanie robotów przeznaczonych do wykrywania i odzyskiwania niewybuchów, wspiera również projekt "Thyssenkrupp", polegający na usuwaniu amunicji z dna morskiego za pomocą dźwigu. Z kolei NATO koordynowało w maju działania oczyszczające Bałtyk, w tym usunięcie 40 min we współpracy z łotewską marynarką wojenną.