W Biebrzańskim Parku Narodowym (woj. podlaskie) wybuchł pożar obejmujący około 10 hektarów trzcin i traw. Na miejscu działa 40 strażaków i 17 zastępów. "Dysponujemy policyjnym śmigłowcem Black Hawk z 'bambi bucket' do akcji gaśniczej" - przekazał w mediach społecznościowych Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
- W tej chwili działają też na miejscu dwa samoloty Lasów Państwowych typu dromader - wyjaśnił rzecznik komendy wojewódzkiej PSP w Białymstoku Piotr Chojnowski w rozmowie z PAP. Dodał, że wykonały już one pięć zrzutów wody. Chojnowski przekazał, że akcję gaśniczą utrudnia silny wiatr, który, jak podkreślił, powoduje gwałtowne zmiany kierunku frontu pożaru. - Kolejnym utrudnieniem tej akcji są złe warunki terenowe, które uniemożliwiają bezpośredni dojazd ciężkich samochodów gaśniczych do akcji - wyjaśnił rzecznik komendy wojewódzkiej PSP w Białymstoku.
Ostatni pożar łąk w Biebrzańskim Parku Narodowym miał miejsce w czerwcu 2023 roku. W akcję gaśniczą było zaangażowanych 150 strażaków i 44 samochody gaśnicze oraz dwa samoloty typu Dromader, które zrzucały wodę. Z kolei policja użyczyła do zadania śmigłowca Black Hawk, na którego pokładzie znajdowali się pracownicy straży pożarnej, obsługujący podwieszany zbiornik typu bambi bucket o pojemności trzech tysięcy litrów. Natomiast do największego pożaru w historii Biebrzańskiego Parku Narodowego doszło w kwietniu 2020 r. Ogień stawił wtedy ponad 5,5 tys. hektarów parku i otuliny.