Gdy w bardzo masywnej gwieździe (przynajmniej dziewięciokrotnie większej od Słońca) skończy się paliwo i przestają zachodzić reakcje termojądrowe, dochodzi do bardzo gwałtownego kolapsu grawitacyjnego, czyli zapadania się materii gwiazdy pod jej własnym ciężarem. Zewnętrzne warstwy gwiazdy opadają, a następnie odbijają się od niezwykle ściśniętego jądra i wystrzeliwują w przestrzeń kosmiczną z ogromną prędkością. Taką eksplozję - kończącą żywot gwiazdy - nazywamy supernową (to popularna, choć niejedyna przyczyna powstawania tych zdarzeń).
Pobliskie supernowe są nawet widoczne z Ziemi gołym okiem jako bardzo jasny rozbłysk, który utrzymuje się na niebie przez kilka miesięcy. Są jednak dość rzadkie (ostatnia supernowa w Drodze Mlecznej datowana jest na 1604 rok), a tych bardziej oddalonych nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Astrofizycy obserwują je jednak za pomocą instrumentów badawczych, m.in. Kosmicznego Teleskopu Hubble'a.
Teraz zespół naukowców z instytutu Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA), Northwestern University oraz uniwersytetów w Birmingham i Ohio poinformował o odkryciu niezwykłej supernowej. To najpotężniejsza i najjaśniejsza eksplozja tego typu, jaką kiedykolwiek udało się zarejestrować. Astrofizycy zauważyli supernową w 2016 roku i od tamtej pory bacznie się jej przyglądali. Teraz wyniki badań przedstawili w czasopiśmie "Nature".
Naukowcy z CfA chwalą się, że supernowa nazwana SN2016aps jest wyjątkowa. Energia jej wybuchu była potężna - 10 razy większa od typowej supernowej, czyli największa z dotąd odkrytych. Rekordowa była również jasność - aż 500 razy większa niż w przypadku typowych zdarzeń tego typu.
Jak tłumaczą eksperci z CfA, w przypadku SN2016aps aż 50 proc. całkowitej energii zostało wytracone w postaci promieniowania w zakresie światła widzialnego, co jest niemałym zaskoczeniem dla badaczy. W typowej supernowej promieniowanie to stanowi zaledwie jeden procent całkowitej energii wybuchu.
Zdaniem Edo Berger z Uniwersytetu Harvarda, współautora badania, taką eksplozję mogła wywołać jedynie niezwykle masywna gwiazda, która w chwili narodzin była przynajmniej 100 razy cięższa od Słońca. Jej masa sprzed wybuchu została z kolei oszacowana na od 50 do 100 mas naszej gwiazdy.
Supernowa SN2016aps na ilustracji (wizja artysty) fot. M. Weiss / cfa.harvard.edu
Naukowcy powątpiewają jednak, czy tak potężna supernowa mogła zostać spowodowana przez samotną gwiazdę. Zdaniem badaczy SN2016aps najprawdopodobniej jest supernową typu "pulsational pair-instability" (co możemy przetłumaczyć jako "pulsacyjna niestabilność kreacji par") i mogła zostać wywołana de facto przez nie jedną, ale dwie masywne gwiazdy.
Badacze podejrzewają, że przed wybuchem dwie gwiazdy zderzyły i połączyły się w jeden, jeszcze bardziej masywny obiekt. Naukowcy wysnuli ten wniosek obserwując wyjątkowo wysoką zawartość wodoru w mgławicy powstałej po wybuchu. Podobne wartości notuje się w zdecydowanie mniejszych gwiazdach, które wolniej tracą wodór. Zdaniem naukowców powstała ze zderzenia gwiazda miała wystarczająco dużo wodoru oraz była na tyle masywna, aby eksplodować jako najpotężniejsza dotychczas zaobserwowana supernowa.
Czytaj też: Wykryto najpotężniejszą eksplozję w dziejach Wszechświata. Spowodowała ją supermasywna czarna dziura