Helikopter Ingenuity do swojego pierwszego startu przygotowuje się już od dłuższego czasu. NASA 3 kwietnia odcięła urządzenie od łazika Perseverance, a w kolejnych dniach sprawdziła działanie wszystkich kluczowych elementów. Początkowo planowano, że dziewiczy lot Ingenuity odbędzie się nie wcześniej niż 8 kwietnia, jednak szybko przesunięto ten termin o trzy dni.
Według ostatnich planów, misja miała odbyć się w środę (14 kwietnia), jednak NASA zmuszona była wstrzymać start. Inżynierowie i naukowcy odpowiedzialni za Ingenuity otrzymali bowiem wyniki testu wirników, który przeprowadzono w piątek (9 kwietnia). Okazało się, że nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Głównym problemem jest to, że próba rozkręcenia wirników do 2400 obrotów na minutę zakończyła się wcześniej niż powinna. Ze względu na (ponad 10-minutowe) opóźnienie sygnału, który dociera z Ziemi na Marsa (i odwrotnie) lot musi być szczegółowo zaprogramowany z wyprzedzeniem, a dron wykona sekwencję zupełnie automatycznie. To dlatego czas trwania każdego manewru musi zgadzać się co do sekundy.
Naukowcy nie wiedzą, dlaczego test zakończył się wcześniej. Podkreślają jednak, że problem powstał w momencie przejścia z tryby gotowości w w tryb lotu. Wada najprawdopodobniej tkwi jednak w oprogramowaniu helikoptera i da się ją wyeliminować.
NASA zamierza teraz dokładnie przeanalizować oprogramowania Ingenuity, a po wprowadzeniu poprawek, przesłać nowy system do helikoptera. Paczka danych zostanie przekazana z Ziemi na Marsa i (poprzez sieć satelitów Czerwonej Planety) zostanie dostarczona do łazika Perseverance. Dopiero za pośrednictwem Percy'ego zostanie przekazana do drona.
NASA na razie nie powiedziała, ile czasu potrwa cała operacja. Jak podkreśla agencja, trwają prace nad osiągnięciem kolejnych "kamieni milowych", co jest konieczne do przeprowadzenia próby. Datę pierwszego lotu oraz więcej informacji na temat misji Ingenuity, NASA ma zdradzić w przyszłym tygodniu.