Na orbicie okołoziemskiej od kilku lat robi się coraz bardziej tłoczno. Nie tylko agencje rządowe, ale i prywatne firmy coraz śmielej poczynają sobie, wynosząc w kosmos kolejne sztuczne satelity. Przykładem jest chociażby przedsiębiorstwo Elona Muska SpaceX, które wyniosło już na orbitę ponad 1700 satelitów systemu Starlink.
Niestety problemem, z którym będziemy musieli sobie w najbliższych latach poradzić, jest również rosnąca liczba kosmicznych śmieci na orbicie. Zużyte człony rakiet, stare, nieaktywne satelity, elementy pozostałe po uszkodzeniu urządzeń wyniesionych w kosmos czy nawet narzędzia pozostawione przez astronautów to potencjalne pociski, które w każdej chwili mogą uderzyć w satelitę i zniszczyć go, generując tysiące kolejnych kosmicznych śmieci.
Część satelitów wyposażonych jest w silniki manewrujące, które pozwalają tymczasowo zmienić trajektorię lotu i uniknąć zderzenia z kosmicznym śmieciem. Takie "uniki" regularnie wykonuje też np. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. O ile jednak na ISS przy okazji kolejnych lotów z Ziemi dostarczane są zapasy paliwa, o tyle sztuczne satelity pozostawione są same sobie. Gdy wyczerpią zapasy paliwa, nie mogą wykonywać kolejnych manewrów na orbicie.
Ten problem rozwiązać chce założony w 2018 roku amerykański startup Orbit Fab z San Francisco. Przedsiębiorstwo stara się stworzyć na orbicie sieć kosmicznych stacji paliw, a raczej zbiorników przechowujących paliwo, które może zostać przekazane potrzebującym go satelitom. Tym samym można przedłużyć okres ich eksploatacji o kilka kolejnych lat.
Urządzenia, które stworzyć mają sieć kosmicznych stacji paliw, firma nazwała Rapidly Attachable Fluid Transfer Interface (RAFTI), co można przetłumaczyć jako "szybko podłączany interfejs do wymiany płynów". Orbit Fab zakłada, że w zbiorniku takiego satelity tankującego inne satelity może znaleźć się niemal dowolny typ paliwa wykorzystywanego na orbicie (oczywiście nie jest ono spalane, ale potrzebne do uzyskania siły odrzutu).
Firma ma już nawet swoją pierwszą stację paliw na orbicie. Prototypowy egzemplarz nazwano Tenzing Tanker 001, a w kosmos poleciał w czerwcu br. na pokładzie rakiety Falcon 9 od SpaceX.
W swoich staraniach Orbit Fab nie jest osamotnione. W pomysł wierzą również branżowi giganci. Jak pochwaliła się firma w informacji prasowej, dwa koncerny zbrojeniowe Lockheed Martin i Northrop Grumman zainwestowały właśnie 10 mln dolarów w technologię Orbit Fab. Drugi z gigantów stworzył pojazd Mission Extension Vehicle (MEV-1), który w 2020 roku na podobnej zasadzie uzupełnił zbiornik "umierającego" satelity na orbicie, przedłużając jego żywot o kilka lat.
Według danych Union of Concerned Scientists przytoczonych na łamach Phys.org, na ten moment na orbicie okołoziemskiej znajduje się ponad 4 tys. aktywnych satelitów, jednak do końca tej dekady ich liczba może osiągnąć nawet 100 tys. sztuk. Wydaje się więc, że chętnych do skorzystania z kosmicznych stacji paliw nie zabraknie.