Chiny wysłały na orbitę trzeci moduł swojej stacji kosmicznej Tiangong. Moduł wyniosła w poniedziałek rakieta Długi Marsz 5B - najpotężniejsza, jaką mają Chińczycy. Wystartowała z Centrum Kosmicznego Wenchang na chińskiej tropikalnej wyspie Hainan.
Mengtian w tłumaczeniu na polski oznacza "marzenie o niebiosach". W tym konkretnym przypadku marzeniem jest zbudowanie własnej stacji na ziemskiej orbicie.
Chiny zostały wyłączone z programu współpracy przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w 2011 roku na wniosek Stanów Zjednoczonych. Od kwietnia zeszłego roku budują swoją stację. Moduł, który do niej właśnie dołączył, jest trzecim i ostatnim. Teraz jeszcze musi zostać ustawiony w odpowiednim miejscu i połączony z pozostałymi dwoma. Ma się to stać do końca tego roku. Wtedy Tiangong ("Niebiański Pałac") będzie gotowa jako druga kosmiczna stacja orbitalna po ISS (International Space Station). W grudniu ma na nią dotrzeć misja załogowa z trójką astronautów.
Chińska stacja kosmiczna ma pracować przez około 10 lat i być wykorzystywana między innymi do przeprowadzania badań w kosmosie. Takie naukowe eksperymenty od lat mają miejsce na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Reuters wylicza, że od 2000 roku odbyło się ich ponad 3000. Jednak ISS szykowana jest już powoli do emerytury (nie pomagają tarcia z Rosjanami), więc dla Chińczyków pojawia się tutaj możliwość przejęcia naukowych zleceń. Jak podaje Agencja Reutera, Chiny zatwierdziły już przynajmniej dziewięć propozycji takiej współpracy z naukowcami z różnych państw, w tym Indii i Szwajcarii. Na Tiangong w czasie jej kosmicznego życia ma zostać przeprowadzonych ponad 100 eksperymentów naukowych.
Dla Chin budowa stacji to przede wszystkim zwieńczenie ogromnych kosmicznych ambicji tego kraju. Będzie się też mógł tym pochwalić Xi Jinping, obchodzący 10-lecie sprawowania władzy w Pekinie.
Tiangong będzie krążyć na niskiej orbicie ziemskiej, na wysokości około 400-450 km nad powierzchnią planety, czyli podobnej do tej, na której znajduje się Międzynarodowa Stacja Kosmiczna.