Zamrożenie gospodarki spowodowane pandemią koronawirusa sprawia, że wiele firm musi wymyślać swoje strategie biznesowe na nowo. Jedne stają przed widmem upadłości, inne znalazły niszę na rynku. W cyklu #BiznesWalczy pokazujemy, jak polski i światowy biznes odnajduje się w nowej rzeczywistości. Jeśli chcesz się z nami skontaktować i opowiedzieć swoją historię, napisz na adres: next.redakcja@agora.pl.
Polacy zamknięci w domach pracują zdalnie, zdalnie załatwiają sprawy w bankach i urzędach. Powodem jest oczywiście epidemia koronawirusa, która narzuca ograniczenie kontaktów międzyludzkich do minimum. Bez technologii straty dla gospodarki byłyby z pewnością jeszcze większe. Ale czy państwo mogłoby zyskać, gdyby cyfryzacja Polski była na bardziej zaawansowanym poziomie?
Postęp w cyfryzacji usług jest bezsporny, ale nie przebiega bez problemów. Przykładem jest chociażby możliwość dostarczania pism z urzędów za pomocą e-maili. Według pierwotnych planów rządu system, który miał to umożliwiać, powinien działać od stycznia tego roku. - Każdy obywatel będzie miał bezpieczną skrzynkę, na którą będzie otrzymywał całą korespondencję urzędową - zapewniali przedstawiciele Poczty Polskiej. Czy cyfryzacja mogłaby być w Polsce powszechniejsza, zapewniać szybszy i szerszy dostęp do usług? W rozmowie z Next Gazeta.pl wyjaśnił to Andrzej Dopierała, prezes zarządu Asseco Data Systems i wiceprezes Asseco Poland - gigantów technologii i informatyki.
Andrzej Dopierała, Asseco: Postępy w cyfryzacji niewątpliwie są faktem i wraz z upowszechnianiem technologii informatycznych obejmują coraz więcej obszarów i procesów. Wiele instytucji, urzędów centralnych i samorządowych z sukcesem wdrożyło cyfryzację realizowanych przez siebie wewnętrznych procesów. Tu należy wymienić choćby Ministerstwo Finansów, ZUS czy KRUS. Te instytucje bez sprawnie działających systemów informatycznych nie mogłyby realizować swoich ustawowych zadań.
Oddzielną sprawą jest kontakt podmiotów publicznych z obywatelem i przedsiębiorcą. W tym obszarze też widzimy postęp, ale jednocześnie właśnie tutaj mamy konkretne oczekiwania, żeby załatwianie spraw w internecie było szybkie, proste i maksymalnie intuicyjne.
Przepisy i wynikające z nich procedury administracyjne bywają bardzo skomplikowane, a często zdarza się, że załatwianie danej sprawy jest czynnością wykonywaną raz lub parę razy w roku, czyli każdorazowo przechodzimy przez to jakby od nowa. Uważam, że obecnie o wiele więcej spraw można załatwić drogą elektroniczną, niż powszechnie się uważa, choć w kwestii intuicyjności i prostoty jest jeszcze wiele do zrobienia.
Barierą korzystania z e-usługi jest czasami niezbyt przyjazny sposób postępowania związany z uwierzytelnieniem się i złożeniem tzw. elektronicznego podpisu. Brakuje możliwości korzystania z różnych środków identyfikacji elektronicznej i składania oświadczeń woli, których użytkownik mógłby używać zgodnie ze swoimi preferencjami i przyzwyczajeniami. Można zrobić porównanie do różnych możliwości płacenia w internecie – np. ktoś płaci przelewem, ktoś inny kartą debetową, a jeszcze ktoś inny Blikiem, czy PayPalem. I za każdym razem chce i może to robić w sposób dla siebie najwygodniejszy. Podobnie powinno być z elektronicznym podpisywaniem wniosków, umów, czy oświadczeń.
W Polsce mamy kilka rodzajów podpisów elektronicznych, które w określonych sytuacjach można lub trzeba użyć. Mamy podpis zaufany, podpis osobisty, podpis kwalifikowany. Tylko ten ostatni jest instrumentem prawnym, który jest honorowany na równi z podpisem własnoręcznym w całej UE i powinien być akceptowany bez wyjątków zarówno przez podmioty publiczne, jak i prywatne. Jeżeli ktoś na co dzień w pracy posługuje się kwalifikowanym podpisem elektronicznym, to powinien za jego pomocą móc załatwić wszystkie sprawy urzędowe, a nie być zmuszonym do użycia innych metod.
Duże firmy, takie jak Asseco, nie mają problemu z komunikacją elektroniczną z instytucjami, takimi jak ZUS lub urząd skarbowy. Nasze systemy łączą się z nimi w sposób praktycznie automatycznie, a pracownicy odpowiedzialnych za to działów obsługują te systemy biegle i rutynowo.
Inaczej wygląda to z perspektywy małych przedsiębiorstw czy osób fizycznych, dla których interakcje z organami administracji nie są tak regularne. Wracamy tu do kwestii intuicyjności i łatwości załatwiania spraw przez internet. Obawiam się, że zbyt często myślimy, że mimo wszystko łatwiej będzie pójść do urzędu niż przejść ścieżkę elektroniczną. Musimy pamiętać, że sama cyfryzacja nie oznacza upraszczania procesów i procedur, ale może i powinna się do tego przyczyniać.
Zacznijmy od stwierdzenia, że cyfryzacja przyczynia się do zwiększenia efektywności, szybkości, jakości i obniżenia kosztów dla każdej ze stron uczestniczącej w danym procesie. Im więcej procesów odbywa się w cyberprzestrzeni tym większe korzyści. Chodzi tu zarówno o procesy wewnętrzne danej organizacji – firmy czy instytucji, jak i jej kontakty ze światem zewnętrznym – różnymi organami administracji, klientami i kontrahentami. Zdarzenia w przestrzeni cyfrowej są łatwe do monitorowania, a przez to można je skutecznie poprawiać i optymalizować w dowolnym wymiarze. np. szybkość vs. silniejsza kontrola czy łatwość dostępu vs. bezpieczeństwo.
Obserwujemy coraz szybsze tempo przechodzenia do świata cyfrowego, ale ciągle jeszcze bardzo dużo interakcji pomiędzy firmami, a szczególnie pomiędzy firmami a osobami fizycznymi, odbywa się w sposób papierowy. Upowszechnienie korzystania z cyfrowej tożsamości i podpisu elektronicznego jest krytyczne, żeby cyfryzacja stała się normą.
Stan informatyzacji Polski na pewno nie jest wystarczający z perspektywy tego, co się obecnie dzieje. Trzeba jednak pamiętać, że stan epidemii i związane z nim tak drastyczne ograniczenie kontaktów bezpośrednich jest zaskoczeniem dla całego świata i nikt nie był na to przygotowany. Dopiero teraz wszyscy rozumieją jak ważna jest możliwość załatwiania jak największej liczby spraw przez internet, bez wychodzenia z domu. Do niedawna była to kwestia komfortu i efektywności, a dziś jest to kwestia absolutnie podstawowa.
Z całą pewnością w ciągu ostatnich 20 lat, od kiedy pojawiły się pierwsze przepisy regulujące elektroniczny obrót prawny w Polsce i UE, można było osiągnąć więcej, dzięki czemu dziś byłoby nam łatwiej funkcjonować.
Innowacyjność w firmie komercyjnej ma wiele wymiarów i Asseco od początku istnienia jest świetnym przykładem firmy, która jest innowatorem. Mam na myśli zarówno nasze produkty oraz usługi, jak też nasz unikatowy model biznesowy. Bardzo ważne jest, żeby stale uczyć się i rozwijać i żeby było to kulturą firmy. Ostatecznym sędzią oceniającym naszą innowacyjność są klienci, którzy decydują się na korzystanie z naszej oferty, mając do wyboru wiele alternatyw. Patrząc na każdy z biznesów Asseco – jesteśmy firmą bardzo innowacyjną i to jest źródłem naszych sukcesów rynkowych.
Polskie firmy, nie tylko w sektorze IT stoją przed wielkim wyzwaniem - jak konkurować na globalnych rynkach, nie mając do dyspozycji tak wielkich środków na badania i rozwój jak organizacje w Europie Zachodniej czy Ameryce Płn. Dlatego wsparcie ze strony państwa jest bardzo ważne, chociaż mam świadomość, że jest to trudne.
Kiedyś szef laboratoriów dużej amerykańskiej firmy powiedział mi, że ma rocznie do wydania miliard dolarów i ma świadomość że nawet 2/3 tej kwoty może być wydane na projekty, które nie zakończa się sukcesem. My w Polsce nie dysponujemy takimi budżetami, więc musimy być bardziej skoncentrowani i o wiele bardziej skrupulatnie analizować szanse i ryzyka. Mamy w Asseco wiele przykładów innowacyjności, ale chciałbym tu wspomnieć o tylko jednym - chmurowym podpisie elektronicznym SimplySign, nowoczesnym, całkowicie polskim rozwiązaniu, które wprowadziliśmy na rynek kilka lat wcześniej przed konkurencją.
Rozwój cyfryzacji wymaga dobrej współpracy sektora prywatnego, firm takich jak Asseco z administracją. Niezwykle ważne jest więc, żeby polska administracja dawała szansę polskim firmom, tak jak robią to Amerykanie i wiele innych krajów.