Choć w obliczu rozszerzającej się epidemii w marcu Amerykanie masowo udali się do sklepów by robić zapasy, dodatkowe wydatki na żywność i środki czystości nie zrównoważyły gwałtownego spadku sprzedaży samochodów oraz wydatków na wyjścia do restauracji, podróże czy rozrywkę.
Wydatki konsumpcyjne spadły w pierwszym kwartale 2020 roku o 7,6 procent. Jeszcze większy spadek zanotowano w inwestycjach firm - 8,6 procent.
Gospodarka spadła z urwiska i złamała kark, ponieważ jedyne, co kupują konsumenci, to towary nietrwałe, takie jak żywność i napoje przeznaczone do konsumpcji poza lokalem przedsiębiorstwa"
- mówi główny ekonomista finansowy MUFG, Chris Rupkey, cytowany przez CNN.
Czytaj też: W pięć tygodni w największej gospodarce świata po zasiłek zgłosiło się 26 mln ludzi
Problemy gospodarki przekładają się również na sytuację na rynku pracy. Od połowy marca około jeden na sześciu amerykańskich pracowników stracił zatrudnienie i pensję, a liczba osób, które kontynuują pobieranie zasiłku dla bezrobotnych wzrosła do rekordowych 16 mln.
Amerykańscy ekonomiści: Najgorsze dopiero przed nami
Eksperci ostrzegają, że najgorsze Stany Zjednoczone mają przed sobą. Niektórzy przewidują, że w drugim kwartale spadek PKB wyniesie nawet 30 procent i będzie największy od czasów Wielkiego Kryzysu lat 30-tych XX wieku.
Co zaskakujące, mimo złych informacji z gospodarki na Wall Street w środę panuje względny optymizm. Wskaźnik Dow Jones wzrósł o prawie 2 proc. a wskaźnik spółek technologicznych Nasdaq o prawie 3 proc.
Inwestorzy wierzą, że nad epidemią uda się zapanować poprzez wynalezienie szczepionki, nowe leki lub stworzenie systemu wykrywania ognisk epidemii i szybkiego reagowania na zagrożenie. W przetrwaniu najtrudniejszego okresu ma pomóc bank centralny FED poprzez interwencje na rynkach finansowych i oraz planowane wielobilionowe pakiety stymulacji gospodarki.