Rządowa aplikacja ProteGO Safe, która ma powiadomić nas o potencjalnym kontakcie z zakażonym to efekt współpracy Ministerstwa Cyfryzacji i polskich programistów, a także przedsiębiorstw Apple i Google. To właśnie na interfejsie programistycznym (API) stworzonym wspólnie przez dwóch amerykańskich gigantów oparto polską aplikację.
Uruchomione pod koniec kwietnia narzędzie ProteGO Safe raczej nie spotkało się ze zbyt pozytywnym odbiorem. Wśród najpoważniejszych zarzutów kierowanych w kierunku ministerstwa było to dotyczące chęci śledzenia obywateli. To zrozumiałe - aplikacja ma śledzić nasze kontakty z innymi osobami i powiadamiać, gdy spotkamy się z kimś, u kogo potwierdzono zakażenie koronawirusem.
Ministerstwo Cyfryzacji dopracowało aplikację ProteGO Safe, a we wtorek Marek Zagórski w towarzystwie Łukasza Szumowskiego zaprezentował zaktualizowane narzędzie. Najnowszą wersję można już pobierać na smartfony z Androidem i iOS.
Aplikacja składa się z dwóch modułów. W pierwszym użytkownik analizuje swój stan zdrowia poprzez aktualizowanie informacji na temat swojego samopoczucia lub ewentualnych objawów infekcji. Drugi moduł analizuje kontakty, wykorzystując w tym celu Bluetooth.
ProteGO Safe działa na smartfonie w tle i wyszukuje pobliskie telefony z włączonym modułem Bluetooth i zainstalowaną aplikacją. Na podstawie odległości od drugiej osoby (a właściwie jej telefonu), a także czasu (w którym wykrywany był drugi telefon) określa "stopień" kontaktu z inną osobą. Analizując dane z jednego z tych modułów lub z obu przypisuje nas do jednej z trzech grup ryzyka.
Najważniejszą funkcją aplikacji jest powiadamianie o kontakcie z zakażonym. Gdy u jednego z użytkowników zostanie wykryty koronawirus, otrzyma on specjalny kod, który wpisuje do aplikacji na swoim telefonie. W ten sposób rozesłane zostaną powiadomienia do wszystkich osób (które faktycznie miały kontakt z zakażonym) z informacją o potencjalnym zagrożeniu i odpowiednimi zaleceniami.
Minister Cyfryzacji podkreślał, że aplikacja ma chronić naszą prywatność. Do jej aktywacji nie musimy podawać osobistych danych, a osoby które dostaną alert o kontakcie z zakażonym nie dowiedzą się, kto "naraził" ich na niebezpieczeństwo. Sam zakażony nie może też sprawdzić listy osób, z którymi się spotkał lub choćby minął w sklepie lub na chodniku. Według zapewnień rządu, użytkownicy ProteGO Safe mają być zatem zupełnie anonimowi.
Przedstawiciele władz zaznaczają też, że aplikacja działa głównie offline - tzn. nie wysyła żadnych danych pozwalających na identyfikację konkretnego użytkownika na serwery. Nie udostępni ich też nikomu innemu. Jak podaje MC - zasady bezpieczeństwa zostały oparte o zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), prywatność zgodna jest z wytycznymi m.in. Komisji Europejskiej, a skuteczność "potwierdzona międzynarodowymi badaniami".
Aplikacja ProteGo Safe fot. screen z transmisji MC na Twitterze
Minister Szumowski podkreślił natomiast, że aplikacja pozwoli na błyskawiczne ograniczenie kontaktów przez osoby, które dostawy alert o kontakcie z osobą zakażoną i teraz sami mogą być nosicielami wirusa. Zaznaczył jednocześnie, że warunkiem tego, aby aplikacja działała i była skuteczna, jest powszechne korzystanie z niej przez Polaków.
"Zachęcałbym, aby wszyscy mieli taką aplikacje, bo wtedy cała populacja osób zamieszkująca Polskę będzie mogła wiedzieć na pewno, że nie zetknęła się z nikim chorym" - dodał na zakończenie swojego wystąpienia Łukasz Szumowski.
Przedstawiciele rządu podkreślają jednak, że aplikacja jest i będzie całkowicie dobrowolna. Jak tłumaczą, to właśnie dlatego reklamują ją hasłem "Wszystko w Twoich rękach".
Czytaj też: Aplikacja ProteGO nie będzie obowiązkowa. Jest odpowiedz ministerstwa