Pfizer w poniedziałek ogłosił, że szczepionka współtworzona z BioNTech wykazała w testach na kilkudziesięciu tysiącach osób 90 proc. skuteczność. Do końca roku firma jest w stanie wyprodukować 50 mln dawek szczepionki, a w przyszłym roku kolejne 1,3 mld. Mimo tego, szczepienie ludzi będzie utrudnione, ze względu na problemy z przechowywaniem szczepionki.
Jak informowali przedstawiciele Pfizera na łamach Business Insidera, szczepionka na koronawirusa, musi być przechowywana w temperaturze -90 stopni Celsjusza. To bardzo wymagające warunki i niektóre ważne szpitale w Stanach Zjednoczonych nie mają odpowiedniego wyposażenia, by utrzymać taki chłód. A bez tego szczepionka nie będzie aktywna, co czyni ją bezużyteczną.
Jesteśmy dużym centrum medycznym i nie mam takich możliwości przechowywania. I tak jest wszędzie. To logistyczna przeszkoda
- mówił Agencji Reutera dr Gregory Poland, wirusolog w Klinice Mayo w Minnesocie. Problem będzie większy w krajach rozwijających się, gdzie brakuje odpowiedniej infrastruktury lub funduszy, by dostosować magazyny do odpowiedniej temperatury. Pfizer poczynił już przygotowania do transportu, ale i tak pojawiają się wątpliwości, czy wciąż aktywną szczepionkę uda się dostarczyć na cały świat. Rozwiązanie tego problemu Pfizer może przedstawić już w przyszłym roku.
Firma rozważa już kilka możliwości, jeśli chodzi o kolejną generację szczepionki. W 2021 roku najpewniej wypuści szczepionkę w proszku. W takiej formie farmaceutyku nie trzeba będzie przechowywać w ekstremalnie niskiej temperaturze, wystarczyłaby zwykła lodówka. Nie podano jednak w jakich dokładnie warunkach trzeba by składować szczepionkę.
Szczepionka w proszku, czyli w formie liofilizowanej, może być przed podaniem odtworzona. Taka szczepionka czasami jest możliwa do podania także w formie inhalacji lub drogą nosową.