Na początku tygodni Pfizer ogłosił, że szczepionka, którą opracowali z BioNTech w trzecim etapie testów, osiągnęła ponad 90 proc. skuteczność. Testowano ją na 44 tys. pacjentów i niedługo będzie gotowa do masowej produkcji. Do końca roku ma powstać nawet 50 mln dawek szczepionki na koronawirusa, a w 2021 r. kolejne 1,3 mld. Pojawiły się jednak wątpliwości co do dystrybucji szczepionki, ze względu na niską temperaturę jej przechowywania.
Początkowe informacje mówiły o tym, że szczepionkę Pfizera trzeba przechowywać w ekstremalnie niskiej temperaturze -70 stopni Celsjusza. To duży problem, dotyczący nie tylko transportu, ale też przechowywania. Wiele szpitali nie dysponuje magazynami, w których dostępna jest chłodnia, czy chociaż lodówka, pozwalają osiągnąć tak niską temperaturę. Pojawiały się głosy, że z tego powodu cena szczepionki wzrośnie.
Pfizer wyjaśnił jednak, że obawy te był na wyrost. Portal politytykazdrowotna.pl zapytał firmę, czy rzeczywiście temperatura przechowywania musi być tak niska. I owszem, -70 st. C. to optymalna temperatura, która pozwala wydłużyć okres przydatności do sześciu miesięcy. Jednak szczepionka Pfizera może być też trzymana przez pięć dni w zwykłej lodówce w temperaturze 2-8 st. C. Jej transport nie będzie więc tak uciążliwy, jak początkowo się wydawało. Ponadto termiczne nadajniki firmy Pfizer mogą być używane jako tymczasowe jednostki magazynowe, przy uzupełnianiu ich suchym lodem do 15 dni przechowywania. Firma będzie korzystała z elastycznego systemu dostaw dokładnie na czas (just-in-time), dzięki czemu nie powinno być problemów z transportem.
Konieczność trzymania szczepionki na koronawirusa w niskiej w temperaturze mimo wszystko, wciąż jest dość problematyczna. Dlatego Pfizer planuje już kolejne generacje szczepionki. Kolejnym krokiem, ma być stworzenie szczepionki w proszku, co rozwiązałoby problemy z transportem.