Chiny stosujące zasadę "zero COVID" wykryły drugi, po nastolatce z Polski, przypadek wariantu omikron

Służby medyczne w Kantonie w Chinach zgłosiły we wtorek drugie potwierdzone zakażenie wariantem omikron w Chinach kontynentalnych. Pierwsze wykryto u nastolatki z Polski. Osoby przyjeżdżające z zagranicy, u których w Chinach wykryta zostanie infekcja koronawirusem, kierowane są do szpitali na izolację.

Pierwsze zakażenie omikronem w Chinach stwierdzono u nastolatki, która przyleciała z Warszawy do Chin. Doniesienia chińskich mediów potwierdził we wtorek (14 grudnia) rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Andrusiewicz dodał, że test wykonany 6 grudnia przed wylotem w Polsce nie wykrył zakażenia, ale kolejny test po przylocie do Chin dał wynik pozytywny. 13 grudnia stwierdzono zakażenie nowym wariantem. Nastolatka nie ma objawów choroby i przebywa w szpitalu w izolacji - zaznaczył rzecznik.

Drugi przypadek, w Kantonie, dotyczy 67-letniego mężczyzny, który - według chińskich mediów - przybył do Chin 27 listopada i przeszedł 14-dniową kwarantannę, w czasie której wielokrotne testy dawały u niego wyniki ujemne. Infekcję omikronem wykryto dopiero podczas kwarantanny domowej w Kantonie 13 grudnia.

Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie 2022 Omikron zagrozi Igrzyskom Olimpijskim w Pekinie? "Przyniesie nowe wyzwania"

Chiny. Surowe restrykcje w walce z COVID-19

Chińskie władze stosują zasadę "zero COVID" i od marca 2020 roku utrzymują bardzo surowe restrykcje na granicach, by nie dopuścić do rozwleczenia wirusa po kraju. Wszystkie osoby przybywające do Chin poddawane są obowiązkowej, co najmniej dwutygodniowej kwarantannie w miejscu przylotu. Jej koszty pokrywają sami podróżni. 

W czasie kwarantanny podróżni są co kilka dni badani na koronawirusa metodą PCR. W przypadku dodatniego wyniku potwierdzonego kolejnym badaniem zakażonego przenosi się do szpitala przeznaczonego dla pacjentów z COVID-19. Tam poddawany jest leczeniu w izolacji i badany, nawet jeśli nie pojawią się u niego żadne objawy choroby.

Zgodnie z protokołem leczenia COVID-19 w Chinach pacjenci trzymani są w izolacji w szpitalach do momentu, gdy znikną wszelkie objawy, a dwa testy na koronawirusa wykonane w odstępie co najmniej 24 godzin dadzą ujemne wyniki. Po wypisaniu ze szpitala zalecane jest dalsze dwutygodniowe odosobnienie.

Korespondent włoskiego dziennika "La Repubblica" Filippo Santelli spędził w szpitalu covidowym w mieście Nankin 40 dni pod koniec 2020 roku. Został tam przewieziony jako przypadek bezobjawowy, ponieważ podczas kwarantanny po przylocie do Chin wykryto u niego koronawirusa - wynika z jego relacji.

Santelli opisał swoje przeżycia ze szpitala w Nankinie w artykule  "Podróż tam i z powrotem do piekła osób z pozytywnym wynikiem COVID-19 w Chinach". Według tej relacji dziennikarz był przez 40 dni zamknięty w pokoju o powierzchni 18 metrów kwadratowych, "odizolowanym od świata zewnętrznego i pozbawionym naturalnego światła".

Koronawirus w Chinach Biolog: Pacjent zero COVID-19 pracował na targu w chińskim Wuhan

Obcokrajowcy muszą w Chinach płacić z własnej kieszeni za pobyt w szpitalu

Pobyt w szpitalu i leczenie w izolacji jest bezpłatne dla Chińczyków, ale obcokrajowcy muszą płacić z własnej kieszeni, jeśli nie są objęci podstawowym ubezpieczeniem zdrowotnym w Chinach - wynika z komunikatów władz publikowanych w ubiegłym roku przez chińskie media. Według nieoficjalnych informacji koszt może wynieść od kilkuset do nawet około 1000 juanów (640 zł) za dobę.

Nadzorca kwarantanny grupy osób przybyłych z Warszawy do miasta Taiyuan w północnych Chinach w październiku br. powiedział PAP, że w większości rejsów wykrywany jest co najmniej jeden przypadek zakażenia. Wówczas pozostali pasażerowie traktowani są jak "bliskie kontakty" i badani częściej. (PAP)

anb/ tebe/

Koronawirus: wszystkie aktualne informacje i zalecenia na gov.pl

Zobacz wideo Na jakim etapie IV fali zachorowań jesteśmy? Ekspert wyjaśnia
Więcej o: