32 835 - o tylu nowych wykrytych zakażeniach koronawirusem poinformowało Ministerstwo Zdrowia w czwartek 20 stycznia br. To najwyższy odczyt od kwietnia 2021 r. i piąty najwyższy od początku pandemii.
Nikt nie ma wątpliwości, że nowy dzienny "rekord" jest tylko kwestią (najbliższego) czasu. Prognozy mówią nawet o 50-100 tys. wykrywanych przypadków dziennie w szczycie piątej fali (czyli zapewne w pierwszej połowie lutego) oraz setkach tysięcy zakażeń, które nie znajdą się w oficjalnych statystykach. Prof. Tyll Krüger, kierownik grupy MOCOS modelującej przebieg epidemii w Polsce, szacuje w rozmowie z Gazeta.pl, że w najbliższych dwóch miesiącach omikronem zakazić może się ponad połowa populacji Polski.
Wzrosty liczby zakażeń w Polsce są olbrzymie. Ponad 32,8 tys. przypadków, o których Ministerstwo Zdrowia poinformowało w czwartek, to o ponad 94 proc. więcej niż tydzień temu. Gdyby porównywać średnie siedmiodniowe, to wzrost sięga niemal 64 proc.
Z analizy Piotra Tarnowskiego wynika, że nie ma już w Polsce województwa, w którym sytuacja epidemiczna by się nie pogarszałaby. Relatywnie najwolniej statystyki psują się na Ziemi Lubuskiej, gdzie tydzień do tygodnia liczba nowych wykrytych przypadków wzrosła "tylko" o 25 proc. Na drugim biegunie są województwa dolnośląskie, warmińsko-mazurskie, śląskie, podlaskie, lubelskie, mazowieckie, łódzkie i podkarpackie z dynamiką przyrostu tydzień do tygodnia przekraczającą 100 proc. (od 101 do 143 proc.).
Z analizy Tarnowskiego wynika też, że obecnie najwięcej zakażeń w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców notuje Kraków. Tu średnia z ostatnich siedmiu dni to niemal 125 zakażeń na 100 tys. osób. Średnio ponad 100 zakażeń na 100 tys. mieszkańców w ostatnim tygodniu mają też: powiat milicki (województwo dolnośląskie), Rzeszów (woj. podkarpackie), Warszawa (woj. mazowieckie) i powiat Mikołowski (woj. śląskie). Na mapie duże przyrosty zakażeń widać szczególnie w największych aglomeracjach (także m.in. w Trójmieście, Wrocławiu, Poznaniu czy na Śląsku).
Gdyby - oczywiście zupełnie hipotetycznie - przyjąć reguły sprzed ponad roku dotyczące progów obowiązywania zasad bezpieczeństwa, Polska byłaby obecnie na etapie "bezpiecznika", tj. ostatniego przed narodową kwarantanną.
Gdyby zejść z tym podziałem na poziom powiatów, to tylko dwa w całej Polsce (sępoliński w województwie kujawsko-pomorskim oraz sokólski w woj. podlaskim) w ostatnich siedmiu dniach zanotowały średnio mniej niż 10 przypadków na 100 tys. osób (tj. byłyby zieloną strefą).
Dolny próg dla narodowej kwarantanny (tj. 70 zakażeń na 100 tys. osób średnio w ostatnich siedmiu dniach) przekraczałoby z kolei już 37 powiatów, czyli niemal co dziesiąty. Ale - jak już pisaliśmy - mowa głównie o największych i najludniejszych aglomeracjach kraju. Okazuje się, że w tych 37 powiatach mieszka aż ok. 9 mln osób, czyli blisko co czwarty mieszkaniec Polski. A to dopiero początek fali omikronowej, sytuacja przez najbliższych kilka tygodni będzie się tylko psuć.