Aplikacja Communications Itinerary Card śledziła obywateli i sprawdzała ich podróże do obszarów uznawanych za wysoce ryzykowne. Chińczycy musieli uzyskać zgodę w aplikacji, aby móc podróżować między prowincjami, czy wejść na wydarzenia masowe. Rządowy program stanowił centralny element chińskiej polityki "zero COVID", która teraz zostaje zniesiona - informuje BBC.
"Z dnia na dzień dosłownie, polityka 'zero COVID' została zastąpiona polityką 'przejdźmy covid wszyscy'. Kilka dni temu wajcha została przekręcona o 180 stopni i obudziłem się już w zupełnie odmienionej rzeczywistości" - opisuje w serwisie Linkedin ostatnie zmiany w Chinach Arnold Adamczyk na co dzień mieszkający i pracujący w Shenzhen.
Oprócz wspomnianej aplikacji już wcześniej Chińczycy zostali zwolnieni z pokazywania "zielonego paszportu zdrowia", aby wejść do budynków i przestrzeni publicznych, jak np. komunikacji miejskiej czy parków.
"Jeszcze tydzień temu musiałem chodzić z komórką prawie w zębach, bo wszędzie musiałem ten kod okazywać z wynikiem testu sprzed 24 godzin. Teraz nikt mnie już o to nie pyta, bo w sumie jak? - system został wyłączony" - relacjonuje Adamczyk.
Zmniejszone zostaną także częstotliwość i zakres testów PCR - obowiązkowe masowe testy będą ograniczone do szpitali, domów opieki społecznej, szkół, a także obszarów wysokiego ryzyka, czyli takich, gdzie odnotowano zakażenia. Oprócz tego osoby chore na COVID mogą izolować się w domu, a nie w państwowych placówkach - wymienia BBC. Adamczyk dodaje, że likwidowane są także ogrodzenia osiedli oraz bramki wejściowe do budynków, które skanowały kody zdrowotne.
Restrykcje złagodzono po antyrządowych protestach (na przełomie listopada i grudnia) przeciw polityce "zero COVID", a także publikacji danych, które pokazują negatywne skutki tej strategii dla gospodarki - chiński import i eksport spadły w listopadzie do poziomów nienotowanych od początku 2020 roku.
Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Analityk chińskiej polityki Michał Bogusz w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim w Gazeta.pl podkreślał także, że zmiana może wiązać się z faktem, iż w ostatnim czasie Chiny po prostu przegrywały walkę z koronawirusem, gdyż pojawił się wariant omikron, który omija testy, jest bardziej zaraźliwy i odporny na chińskie szczepionki.
- Cały system decyzyjny ustawili z myślą o tym, że można koronawirusa opanować i wyeliminować. Myśleli tak: osiągniemy sukces dzięki bardzo brutalnym metodom, które możemy zastosować, a Zachód nie może. (…) Przy okazji pokażemy przewagę naszego systemu nad tym waszym zachodnim bałaganem i rozmemłaniem. Wy się będziecie boksowali z wirusem, a my go wyeliminujemy drastycznymi metodami i wzrośnie nasza przewaga. W ten sposób wpadli w pułapkę myślenia życzeniowego - tłumaczył.
Całą rozmowę przeczytasz w poniższym artykule >>>>
BBC podkreśla jednak, że pomimo rozluźnienia środków Chiny są wciąż uważane za kraj o najbardziej surowych na świecie restrykcjach dotyczących COVID.