Chiny radykalnie zmieniają politykę w związku z koronawirusem. Koniec z "zero COVID"

Chiny dezaktywują aplikację, która śledziła ruchy ludzi podczas pandemii. To symbol, że Pekin porzuca kontrowersyjną strategię "zero COVID". W całym kraju trwa kampania informacyjna, a jej głównym hasłem jest: "Człowiek jest najważniejszy, a nie prewencja". To radykalna zmiana względem wcześniejszego podejścia do pandemii chińskiego rządu.

Aplikacja Communications Itinerary Card śledziła obywateli i sprawdzała ich podróże do obszarów uznawanych za wysoce ryzykowne. Chińczycy musieli uzyskać zgodę w aplikacji, aby móc podróżować między prowincjami, czy wejść na wydarzenia masowe. Rządowy program stanowił centralny element chińskiej polityki "zero COVID", która teraz zostaje zniesiona - informuje BBC.  

Zobacz wideo Chiny zaczynają się kurczyć pod względem demograficznym? Pytamy eksperta

Chiny luzują obostrzenia 

"Z dnia na dzień dosłownie, polityka 'zero COVID' została zastąpiona polityką 'przejdźmy covid wszyscy'. Kilka dni temu wajcha została przekręcona o 180 stopni i obudziłem się już w zupełnie odmienionej rzeczywistości" - opisuje w serwisie Linkedin ostatnie zmiany w Chinach Arnold Adamczyk na co dzień mieszkający i pracujący w Shenzhen.  

Oprócz wspomnianej aplikacji już wcześniej Chińczycy zostali zwolnieni z pokazywania "zielonego paszportu zdrowia", aby wejść do budynków i przestrzeni publicznych, jak np. komunikacji miejskiej czy parków.  

"Jeszcze tydzień temu musiałem chodzić z komórką prawie w zębach, bo wszędzie musiałem ten kod okazywać z wynikiem testu sprzed 24 godzin. Teraz nikt mnie już o to nie pyta, bo w sumie jak? - system został wyłączony" - relacjonuje Adamczyk. 

Chiny odchodzą od polityki "zero COVID"

Zmniejszone zostaną także częstotliwość i zakres testów PCR - obowiązkowe masowe testy będą ograniczone do szpitali, domów opieki społecznej, szkół, a także obszarów wysokiego ryzyka, czyli takich, gdzie odnotowano zakażenia. Oprócz tego osoby chore na COVID mogą izolować się w domu, a nie w państwowych placówkach - wymienia BBC. Adamczyk dodaje, że likwidowane są także ogrodzenia osiedli oraz bramki wejściowe do budynków, które skanowały kody zdrowotne. 

Restrykcje złagodzono po antyrządowych protestach (na przełomie listopada i grudnia) przeciw polityce "zero COVID", a także publikacji danych, które pokazują negatywne skutki tej strategii dla gospodarki - chiński import i eksport spadły w listopadzie do poziomów nienotowanych od początku 2020 roku. 

Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Chiny się przeliczyły? "Wpadli w pułapkę"

Analityk chińskiej polityki Michał Bogusz w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim w Gazeta.pl podkreślał także, że zmiana może wiązać się z faktem, iż w ostatnim czasie Chiny po prostu przegrywały walkę z koronawirusem, gdyż pojawił się wariant omikron, który omija testy, jest bardziej zaraźliwy i odporny na chińskie szczepionki.  

-  Cały system decyzyjny ustawili z myślą o tym, że można koronawirusa opanować i wyeliminować. Myśleli tak: osiągniemy sukces dzięki bardzo brutalnym metodom, które możemy zastosować, a Zachód nie może. (…) Przy okazji pokażemy przewagę naszego systemu nad tym waszym zachodnim bałaganem i rozmemłaniem. Wy się będziecie boksowali z wirusem, a my go wyeliminujemy drastycznymi metodami i wzrośnie nasza przewaga. W ten sposób wpadli w pułapkę myślenia życzeniowego - tłumaczył. 

Całą rozmowę przeczytasz w poniższym artykule >>>> 

BBC podkreśla jednak, że pomimo rozluźnienia środków Chiny są wciąż uważane za kraj o najbardziej surowych na świecie restrykcjach dotyczących COVID.   

Więcej o: