Wypowiedź Andrzeja Dudy w ostatniej sesji Szczytu Bidena niestety nie tylko nie wysłała specjalnie doniosłego czy znaczącego sygnału do reszty świata, który wskazywałby na zmiany w podejściu rządu do polityki klimatycznej, ale była kopią tak wielu wcześniejszych wypowiedzi różnych przedstawicieli polskich władz, w tym samego prezydenta, że nie da się ich wymienić.
Tradycyjnym już chwytem było rozpoczęcie od chwalenia się, że odgrywamy aktywną rolę w polityce klimatycznej. I powołanie się przy tym na dawne osiągnięcia, głęboką redukcję, która w rzeczywistości nie była efektem celowej polityki proklimatycznej tylko głównie załamania gospodarki. Przypomniał też, jakim jesteśmy dobrym gospodarzem szczytów klimatycznych, choć przecież podejmowane na nich decyzje nie są jedynie naszą zasługą.
Przez chwilę wydawało się, że jednak zrobimy krok do przodu, ale zamiast ogłosić przynajmniej, że Polska przyjmuje cel osiągnięcia neutralności klimatycznej lub zwiększa krajowy cel na 2030 rok, Andrzej Duda w bardzo ostrożny sposób odwołał się tylko do tego, że akceptujemy (łaskawie), iż Unia Europejska dąży do neutralności i podniosła cel na 2030 do 55 proc. Co oczywiście nic nowego nie wnosi. Mgliste zapowiedzi dyskusji w ramach państw Trójmorza także niewiele znaczą, tak jak i zwyczajowe podkreślanie potrzeby sprawiedliwej transformacji, biorącej pod uwagę możliwości poszczególnych państw oraz skali wyzwań, takich jak zamykanie całych sektorów.
Jeszcze smutniej zrobiło się, gdy Andrzej Duda z zadowoleniem wskazał na nieambitne cele nowej polityki energetycznej - która już zaraz po przyjęciu jest nieaktualna i niezgodna z nowym celem UE. Cieszenie się, że w 2040 będziemy jeszcze mieli węgiel w miksie energetycznym jest naprawdę nie na miejscu. Tak samo jak nazywanie sukcesem porozumienia, zgodnie z którym mamy odejść od węgla dopiero w 2049 roku, a które w rzeczywistości jest smutnym nieporozumieniem.
Niestety, nie dziwi także wykorzystanie okazji do lobbingu na rzecz energetyki jądrowej i gazu oraz potrzeby ich finansowania i neutralnego technologicznie podejścia banków do tego typu inwestycji. To oczywiście może tak naprawdę tylko zaszkodzić realizacji ambitnych celów klimatycznych i uniemożliwić wejście na najszybszą ścieżkę redukcji emisji. Prezydent nie zapomniał też o pojawiającej się w większości tego typu wypowiedzi roli lasów i ochrony bioróżnorodności oraz o rządowych ambicjach w tym obszarze, choć całkowicie pominął konieczność zmian w zarządzaniu polskimi lasami i ograniczenia wycinek najcenniejszych i najstarszych drzewostanów.
Ale chyba najbardziej zawstydzające jest to, że w środku takiej wypowiedzi prezydent nawiązuje do spotkania z młodym pokoleniem i stwierdza, że wsłuchuje się w ich głos, co jest oczywistą nieprawdą.