Wracając do "normalności", nie wracajmy do samochodów. Spaliny najbardziej zagrażają dzieciom

Wszyscy mamy nadzieję, że po ponad roku pandemii zaczniemy powoli wracać do normalności. To dobry moment na zastanowienie się, czym ta "normalność" jest i do jakich jej elementów chcemy wrócić, a do jakich niekoniecznie. Materiału do przemyśleń z pewnością dostarczy nam nowy raport Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego i HEAL Polska na temat wpływu zanieczyszczeń transportowych na zdrowie i rozwój dzieci.
Zobacz wideo Polski węgiel często jest droższy od australijskiego. Dlaczego tak się dzieje?

Spędzając więcej czasu w domach i martwiąc się o zdrowie, zaczęliśmy zauważać, jak bardzo potrzebujemy rzeczy najprostszych, takich jak ruch na świeżym powietrzu czy kontakt z przyrodą. Z upublicznionego niedawno sondażu online YouGov wynika, że w Warszawie i Krakowie niemal wszyscy mieszkańcy chcą mieć wokół siebie więcej zieleni. Większość potrzebuje też więcej przestrzeni dla ruchu pieszego. Ponadto dowiedzieliśmy się też, że istnieją powiązania między jakością powietrza, którym oddychamy, a cięższym przebiegiem chorób takich jak COVID i jesteśmy generalnie bardziej świadomi wpływu zanieczyszczeń na nasze zdrowie.

Nadal brakuje nam jednak świadomości, że aby tego negatywnego wpływu uniknąć, musimy zająć się wszystkimi źródłami zanieczyszczeń. Zbyt często zapominamy o tych emitowanych przez transport drogowy. Powinniśmy się jeszcze wiele nauczyć o związkach między naszym zachowaniem i codziennymi wyborami a stopniem narażenia na zanieczyszczenia oraz o działaniach, które warto podejmować, by chronić swoje zdrowie i poprawić jakość powietrza. Staje się to szczególnie istotne, kiedy zostajemy rodzicami.

Dzieci najbardziej narażone na zanieczyszczenia

Dzieci nie mają możliwości dokonywania własnych wyborów związanych z miejscem zamieszkania, trybem życia, formami codziennej aktywności. Nie są świadome zagrożeń wynikających z wdychania szkodliwych związków. Ich rodzice lub opiekunowie decydują za nich. Jednocześnie najmłodsi są najbardziej wrażliwi na niekorzystne skutki zdrowotne kontaktu z zanieczyszczeniami. W ich przypadku stosunek częstości oddechów do powierzchni ciała jest wyższy niż u dorosłych. Naturalne bariery ochronne, takie jak nabłonek dróg oddechowych czy bariera krew-mózg, są mniej rozwinięte. W dodatku pod wpływem zanieczyszczeń rozwijają się gorzej.

- Za kluczowy mechanizm niekorzystnego wpływu zanieczyszczeń powietrza uważa się wywoływanie stanu zapalnego nie tylko w płucach, ale i całym organizmie. Negatywny wpływ zanieczyszczeń obserwujemy już na etapie rozwoju płodowego, a konsekwencje w dalszych latach życia obejmują wywoływanie i zaostrzanie wielu chorób, w tym układu oddechowego, krążeniowego i nerwowego - podkreśla współautorka raportu "Wpływ zanieczyszczeń powietrza z transportu na zdrowie i rozwój dzieci" dr n. med. Małgorzata Bulanda, alergolog z Zakładu Alergologii Klinicznej i Środowiskowej UJ CM i Centrum Alergologii Klinicznej i Środowiskowej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Jak czytamy w raporcie, "udowodniono wpływ zanieczyszczeń transportowych na zmniejszenie parametrów czynnościowych płuc, zwiększenie częstości infekcji i chorób alergicznych dróg oddechowych u dzieci. Wpływ zanieczyszczenia powietrza na płuca w pierwszych tygodniach życia - w tym częstość oddechów i przepływy oddechowe - jest czynnikiem ryzyka gorszej czynności dróg oddechowych u młodych dorosłych. Długoterminowe obserwacje pokazują negatywne konsekwencje narażenia wewnątrzmacicznego i wczesnego poporodowego na czynność płuc w wieku 4,5 roku".

Badania wskazują, że już u dzieci i nastolatków może zaczynać się miażdżyca. Do jej powstawania, poprzez wywoływanie stanu zapalnego, przyczynia się narażenie na zanieczyszczenia powietrza z transportu - piszą autorki raportu. Ponadto "zanieczyszczenia powietrza mogą uszkodzić rozwijający się mózg i wywołać przewlekłe zmiany. Wiele badań wskazuje, że ekspozycja na pyły PM2,5 (jeden z głównych składników smogu - red.) w okresie prenatalnym i wczesnym dzieciństwie wiąże się z opóźnieniem rozwoju psychomotorycznego i niższym ilorazem inteligencji dziecka". Spaliny mogą wpływać nawet na zdrowie psychiczne. "Niedawne doniesienia wskazywały na zwiększone wskaźniki przepisywania leków psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży mieszkających na obszarach o wyższym stężeniu zanieczyszczenia powietrza" - czytamy w raporcie.

Jak chronić dzieci przed spalinami

Znajomość tych skutków powinna skłaniać nas do zmiany zachowania. Szczególnie że kiedy spacerujemy z małym dzieckiem lub niemowlęciem w wózku przy ruchliwej ulicy, jego drogi oddechowe są znacznie bliżej rur wydechowych samochodów. Teraz, kiedy dzieci od dłuższego czasu spędzają znacznie więcej czasu w domach, co już przełożyło się na pogorszenie ich kondycji fizycznej i psychicznej, warto zadbać o to, by zapewnić im więcej ruchu, a jednocześnie chronić przed czynnikami zagrażającymi ich zdrowiu.

- Rodzice lub opiekunowie mogą podjąć szereg decyzji, które są w stanie uchronić najmłodszych przed nadmierną ekspozycją na zanieczyszczenia pochodzące z transportu. Od planowania dnia wedle pomiaru i prognozy zanieczyszczeń, przez prawidłowe rozpoznawanie wszelkich objawów związanych z wdychaniem szkodliwych substancji mogących prowadzić do pogorszenia stanu zdrowia dziecka, po kształtowanie własnych dobrych nawyków i postaw związanych z ochroną środowiska - mówi współautorka raportu Weronika Michalak, dyrektorka polskiego oddziału międzynarodowej organizacji Health and Environment Alliance.

Jak wyobrażamy sobie lepsze miasto?

Wyzwanie jest jednak bardziej złożone - poza naszymi indywidualnymi wyborami zmienić musi się podejście władz lokalnych i krajowych do problemu emisji z transportu drogowego. Zmiany są potrzebne, tak ze względu na potrzebę poprawy jakości powietrza, jak i ze względu na konieczność ograniczenia emisji CO2. Liczba samochodów na naszych drogach będzie musiała się zmniejszyć. Najnowszy trend przesiadania się z komunikacji zbiorowej do samochodu trzeba będzie odwrócić.

Bez rozwijania punktualnej, bezpiecznej i komfortowej komunikacji zbiorowej, bez poprawy warunków do poruszania się pieszo i na rowerze, w tym zwiększenia bezpieczeństwa, bez budowy infrastruktury, rozwoju systemu rowerów miejskich oraz bezpiecznych parkingów rowerowych, tworzenia stref czystego transportu i stref Tempo 30, zapewnienia efektywnej kontroli prędkości w miastach, naprawy systemu dopuszczania pojazdów do ruchu, wprowadzania zmian w panowaniu przestrzennym, zwiększania udziału terenów zielonych w miastach i wielu, wielu innych działań, nie uda się ochronić ani naszego zdrowia, ani klimatu.

- Samorządy odgrywają tu ważną rolę - to one tworzą przestrzeń dla swoich mieszkańców i decydują, jakie środki transportu będą w mieście priorytetyzowane - czy te zrównoważone i bardziej przyjazne środowisku, czy te szkodliwe dla nas wszystkich. To samorządy decydują o jakości transportu publicznego czy też przyjazności i intuicyjności infrastruktury dla osób przemieszczających się pieszo lub rowerem. Oczywiście wsparcie na poziomie krajowym jest bardzo potrzebne - bez narzędzi legislacyjnych oraz środków finansowych wdrażanie czystych rozwiązań transportowych w naszych miastach nie będzie w pełni możliwe. Strefy Czystego Transportu to szansa, aby zadbać o jakość powietrza i wpłynąć na decyzje transportowe mieszkańców oraz turystów

- tak komentuje opracowanie Agata Lewandowska, starszy inspektor z Referatu Adaptacji do Zmian Klimatu, Wydział Środowiska w Urzędzie Miasta Gdyni.

Skala i złożoność wyzwań nie może nas powstrzymać. Mamy już do dyspozycji wiele dobrych praktyk, wytycznych i rekomendacji, w tym zawarte w raporcie "Wpływ zanieczyszczeń powietrza z transportu na zdrowie i rozwój dzieci". Liczy się każdy krok wykonany we właściwym kierunku. Nawet jeśli zaczniemy po prostu od bycia aktywnymi obywatelami, od rozmawiania z sąsiadami, władzami swojego osiedla czy dzielnicy o zagrożeniach, potrzebnych rozwiązaniach i korzyściach z ich wprowadzania. Wyobrażając sobie miasto, w którym chcielibyśmy mieszkać, raczej nie myślimy o spalinach, hałasie, korkach, czy wypadkach tylko o bezpiecznej, czystej, cichej przestrzeni z zielenią i łatwymi sposobami dotarcia na czas wszędzie, gdzie dotrzeć potrzebujemy. I właśnie tę drugą wizję rozwoju miast powinniśmy wprowadzać w życie. Pamiętając, że nie ma bezpiecznego poziomu zanieczyszczenia powietrza i że chcemy dotrzeć do momentu, w którym będziemy oddychać nie trochę czystszym, a naprawdę czystym powietrzem.

***

Urszula Stefanowicz jest ekspertką Koalicji Klimatycznej. Ten artykuł został opublikowany w ramach partnerstwa Gazety.pl z Koalicją Klimatyczną.

Więcej o: