To nie koniec kłopotów Turowa. Bez konkretnych decyzji setki milionów złotych przejdą koło nosa

Praga wycofała skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE, dotyczącą kopalni węgla brunatnego w Turowie. Mateusz Morawiecki - być może przedwcześnie - ogłosił zakończenie serialu pt. negocjacje polsko-czeskie. To może być dopiero początek prawdziwych kłopotów z odkrywką, ale region zgorzelecki wciąż ma szansę na udaną i sprawiedliwą transformację. Ale jest warunek.
Zobacz wideo PGE przedstawia się jako "lider zielonej zmiany". A jak jest naprawdę?

Warunkiem na rzeczywiście sprawiedliwą transformację nie musi być natychmiastowe zakończenie wydobycia. Ale już zadeklarowanie daty rychłego odejścia od węgla przez region zgorzelecki, gdzie znajduje się kopalnia Turów, jest niezbędne, żeby starać się o wsparcie z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST). Powstał on właśnie po to, by pomóc w transformacji regionom uzależnionym od przemysłu paliw kopalnych. 

Pieniądze z FST pomogłyby w uporaniu się ze skutkami zakończenia pracy węglowego kompleksu energetycznego, który niedługo i tak będzie trzeba zamknąć. Pozyskane pieniądze wydano by na dywersyfikację lokalnej gospodarki, stworzenie nowych miejsc pracy oraz inwestycje poprawiające usługi publiczne. Problem w tym, że w zagłębiu turoszowskim do zamknięcia kopalni i elektrowni droga daleka. Mimo że działalność odkrywki w trakcie sporu z Czechami może kosztować nas niemal 70 mln euro kar. A bez plan odejścia od węgla zgodnego z polityką klimatyczną UE nie może być mowy o pieniądzach z FST.

To spora suma, którą należy powiększyć o 35 mln euro rekompensat, które dostali Czesi za wycofanie skargi z TSUE i 10 mln euro, które zapłaci państwowy gigant i właściciel Turowa, PGE, bezpośrednio krajowi libereckiemu. Jednak dla włodarzy i wielu mieszkańców regionu turoszowskiego kopalnia z elektrownią to wciąż miejsce pracy i źródło zysków w krótkim terminie. W długim bowiem losy kopalni węgla brunatnego w Europie, w tym Turowa, są przesądzone. Ale nawet przy przedłużającym się pożegnaniu z węglem, Bogatynia - gdzie dokładnie znajduje się kombinat wydobywczo-energetyczny - wciąż ma szansę na unijne pieniądze.

Stan gry

W styczniu, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego opublikował Terytorialny Plan Sprawiedliwej Transformacji (TPST), w którym znajdziemy raport na temat stanu lokalnej gospodarki i kierunków jej rozwoju. W dokumencie brak jest jednak najważniejszego zapisu: daty zamknięcia kopalni oraz bloków elektrowni. Bez tego transformacja regionu jest projektem iluzorycznym.

Fundacja prawnicza Frank Bold wystosowała wniosek do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego oraz do Polskiej Grupy Energetycznej o udostępnienie informacji publicznej, dotyczącej wygaszenia działalności kompleksu Turów. Urząd twierdzi, że dane dotyczące przyszłości Turowa są poufne i nie mogą być udostępnione osobom trzecim. Jedyną dostępną publicznie informacją są dane z Terytorialnego Planu Sprawiedliwej Transformacji dla regionu zgorzeleckiego, w którym znajdziemy informację, że bloki węglowe będą wyłączone od 2035.

Polska Grupa Energetyczna odpowiedziała natomiast, że wydobycie węgla brunatnego powinno się zakończyć do 2044 r., a wszelkie inne informacje mają charakter dokumentu wewnętrznego spółki i nie są podawane do informacji publicznej. Spółka pisze również, że dokłada wszelkich starań do transformacji energetycznej regionu. Do swojej odpowiedzi PGE załączyła listę własnych projektów do Funduszu Sprawiedliwej Transformacji o wartości 5,5 mld zł. Są to m.in farmy wiatrowe i fotowoltaiczne, wraz z magazynami energii.

Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl 

Rozwój tak, odkrywki nie

Kierunek rozwoju przyjęty przez PGE dobrze rokuje. Spółka do 2050 roku chce produkować 100% energii odnawialnej. To wiąże się z wielkimi inwestycjami w farmy wiatrowe i fotowoltaikę, różnego rodzaju magazyny energii czy nowoczesne systemy zarządzania energią. Jednak poza tymi inwestycjami region zgorzelecki potrzebuje transparentnej informacji na temat odejścia od wydobywania i spalania węgla. W TPST regionu napisane jest, że, pomimo iż koncesja na wydobycie jest do 2044 r., to eksploatacja może się zakończyć wcześniej z powodów ekonomicznych.

Ze względu na przedłużające się pożegnanie z węglem, wsparcie z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji dla regionu Turowa wciąż stoi pod znakiem zapytania. Ale nawet jeśli region tych pieniędzy nie dostanie, to wciąż ma szansę na rozwój dzięki wsparciu z innych funduszy unijnych, takich jak Fundusz Modernizacyjny, którego źródłem są pieniądze z uprawnień do emisji CO2. Oczywiście środki byłyby o wiele większe, gdyby Turów spełnił warunki korzystania z FST i ogłosił realną datę zamknięcia odkrywki z elektrownią. Konkretne daty wygaszenia działalności wydobywczej są kluczowe przy planowaniu kolejnych kroków w transformacji – tworzeniu nowych miejsc pracy, pozyskiwaniu inwestorów, prowadzeniu szkoleń przekwalifikowujących czy też tworzeniu w szkołach nowych kierunków nauczania, które odpowiadałyby na regionalne zmiany gospodarcze.

Innym bardzo ważnym elementem sprawiedliwej transformacji jest dobrze przeprowadzona dywersyfikacja gospodarcza, m.in. poprzez wspieranie sektora małych i średnich przedsiębiorstw (co jest warunkiem otrzymania dotacji z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji). Wsparcie ich pomoże przełamać monokulturę gospodarczą, która wykształciła się w regionie przez lata eksploatacji i spalania węgla. To przede wszystkim do nich i do pracowników sektora górniczego powinny trafić pieniądze z Funduszu. Energetyczni giganci środków unijnych nie potrzebują. Tak silne przedsiębiorstwo jak PGE z pewnością znajdzie inne, rynkowe źródła finansowania dla swoich zielonych inwestycji. Ważne jest też, aby Polska Grupa Energetyczna wskazała, ile jest w stanie stworzyć nowych miejsc pracy w konkretnych latach. W ten sposób wzbudzi zaufanie swoich pracowników i mieszkańców regionu, którzy są bardzo zaniepokojenia zachodzącymi zmianami.

Dlatego niezwykle istotne jest, aby mentalnie przygotować społeczność na rewolucyjne zmiany. To trudne zadanie dziś spada przede wszystkim na barki organizacji pozarządowych i instytucji oświatowych.

A tymczasem to państwo powinno pomagać lokalnej społeczności w znajdowaniu pieniędzy, sięganiu po nie i w ich efektywnym wykorzystaniu. Rolą państwa jest zorganizować m.in. regionalne centra sprawiedliwej transformacji, które by się tym wszystkim zajęły. Organizacje pozarządowe mogą w tym tylko pomóc. Przy zgodnej współpracy państwa, samorządów i NGOsów, zielona zmiana może zacząć się szybciej, niż się spodziewamy.

...

Alina Pogoda jest inżynierką górnictwa i geologii, specjalistką ds. sprawiedliwej transformacji z Polskiej Zielonej Sieci, ekspertką Koalicji Klimatycznej.

Więcej o: