Google+, serwis społecznościowy Google, po rozdarciu na części poniekąd przechodzi do historii. Oczywiście działa, ma aktywnych użytkowników, ale jego rola w ekosystemie usług Google gwałtownie spadła.
Google+ ma ponoć 2,2 miliarda użytkowników. Nikt chyba nie wierzy w to, że tyle osób aktywnie z niego korzysta. Business Insider przytoczył wyliczenia jednego z blogerów, wedle którego postępuje tak zaledwie 9% użytkowników Google+, czyli mniej więcej 200 milionów osób. Inne wyliczenia mówią o 300 milionach . To bardzo dużo, jednak w odniesieniu do Facebooka - mało. Portal Marka Zuckerberga ma 1,45 mld aktywnych użytkowników.
Google+ narodził się ze strachu. Tak przynajmniej wynika z opinii publikowanej przez portal Mashable. Strach przed Facebookiem miał być głównym motywem Vica Gundotra'y, wiceprezesa Google odpowiedzialnego za media społecznościowe.
Miał przekonywać Larry'ego Page'a do stworzenia Google+ tłumacząc, że inaczej "Facebook zniszczy Google".
Nic jednak na to nie wskazywało. W 2010 roku, kiedy idea Google+ zaczynała stawać się faktem, Google miało, tak jak dziś, niepodważalną pozycję na rynku. Pozycję, która pozwalała mu do woli eksperymentować - również na polu mediów społecznościowych. Google miał taką usługę jeszcze zanim narodził się Facebook. Orkut, o którym zapewne mało kto słyszał, istniał od stycznia 2004 roku do końca czerwca zeszłego roku. Ale niczego spektakularnego nie osiągnął. Serwisy takie jak Wave czy Buzz również nie pozwoliły Google stać się liderem mediów społecznościowych.
Dziś jest jasne, że to Facebook odniósł sukces, a Google+ porażkę . Serwis społecznościowy Google jest bardzo lubiany w kręgach branży technologicznej, swoje profile ma na nim wielu naukowców, inżynierów, informatyków. Facebook od momentu powstania Google+ rozrósł się jednak do niebotycznych rozmiarów - w 2010 roku miał 500 mln użytkowników, dziś 1,4 mld.
Google chciał takiego samego sukcesu.
Jeden z pracowników Google opisał jak wyglądał proces tworzenia Google+. Projekt wdrażano pod wewnętrzną nazwą "Emerald Sea". Wyznaczono też mało realistyczny termin stworzenia - Google+ miał powstać w zaledwie 100 dni.
"To było absolutnie szalone. Najlepszym sposobem na przetrwanie w ekosystemie Vica [Gundotra'a, twórcy Google+ - red.] jest szybkość. Jest nastawiony na działanie. Powinien popracować nad strategią" - stwierdził jeden z byłych pracowników Google.
Inne produkty Google powstawały zupełnie inaczej. Usługi, które dziś dobrze znamy "rodziły się" w małych zespołach, nad Buzzem pracowało 12 osób. Do prac nad Google+ "rzucono" armię tysiąca pracowników. "Zassano" ich z poszczególnych działów firmy, przydzielono, oddelegowano.
Efektem tej szaleńczej pracy był serwis, który przez samych pracowników Google został określony jako "Zwykły serwis społecznościowy" lub "Kolejny Facebook".
"Po szumnych zapowiedziach stworzyliśmy coś zupełnie zwyczajnego" - skwitował efekt pracy nad Google+ jeden z pracowników firmy.
W Google szybko zrozumieli, że z Google+ "coś jest nie tak".
"Sześć miesięcy po uruchomieniu Google+ zrozumieliśmy, że coś nie działa. [...] Ludzie nie piszą postów, nie wracają do serwisu, ani się w niego nie angażują" - czytamy w materiale Mashable.
W Google wygrała koncepcja, według której użytkownicy Google+ chcą po prostu nowych funkcji. Gundotra miał nadzieję, że dzięki jakiemuś pomysłowi serwis "zaskoczy". Ulepszano więc system edycji zdjęć, wprowadzono usługę chatu wideo. Pomogło to w ocenie serwisu, gdyż stał się po prostu lepszym narzędziem, dawał większe możliwości. Użytkownicy pozostali jednak niewzruszeni.
Jeden z byłych specjalistów pracujących nad Google+ stwierdził, że Facebookowi pomagał efekt sieciowy - użytkownicy "wciągnięci" w serwis społecznościowy Marka Zuckerberga nie widzieli powodu, by go zmieniać. Facebook był na fali wznoszącej, coraz więcej ludzi zakładało tam konta. Przeciętny użytkownik chciał więc tego, czego większość jego znajomych. Google+ nie potrafił przełamać tej tendencji. Im bardziej "świecił pustkami" tym bardziej wydawał się miejscem, w którym "nie warto bywać". Ta samonapędzająca się spirala pociągnęła Google+ w dół.
Google+ okazał się porażką, ale Google wciąż ma swoje "social media". Z Google+ "wycięto" funkcje związane ze zdjęciami i filmami oraz dzieleniem się tymi treściami. Użytkownicy nie piszą już postów, nie prowadzą profilu, ale wciąż tworzą sieć społecznościową. Nieco inną, bo skupioną wokół Google Photos. Usługa pozwala na wysłanie do wybranych osób wydzielonych zdjęć i filmów. Aspekt społecznościowy jest więc w usłudze Google bardzo silny.
Dziś Google+ został zepchnięty, Google nie wymusza już na nas logowania do serwisu. Najlepsze usługi, które stworzono dla użytkowników Google+ wciąż są dostępne. Rywalizacja z Facebookiem wyszła więc nam na dobre.
[ za mashable.com ]