Naukowcy (wśród nich Polak, Łukasz Olejnik oraz Gunes Acar, Claude Castelluccia i Claudia Diaz), odkryli cechę standardu HTML5, która może być wykorzystana do zidentyfikowania użytkownika smartfonu. Technika nie wymaga żadnego złośliwego oprogramowania, nie wymaga też przyznawania żadnych uprawnień przez użytkownika. Jest "wbudowana" w zasadzie każdą przeglądarkę.
Rozładowujący się akumulator w smartfonie czy tablecie jest problemem nie tylko dla użytkownika, ale i dla strony, z której korzysta. Okazuje się, że od 2012 roku standardem w HTML5 jest opcja informowania witryny, którą odwiedzamy o tym, czy akumulator w naszym urządzeniu rozładowuje się.
Twórcom tej opcji chodziło o to, by witryny mogły wyłączać elementy, które potrzebują szczególnie dużo energii. Jak wyjaśnia The Guardian grupie naukowców udało się jednak przekuć ten prosty system informacyjny w narzędzie szpiegowskie.
Wszystko przez to, że witryna dostaje pewien pakiet danych: czas w sekundach do pełnego rozładowania oraz poziom "naładowania"akumulatora wyrażonego w procentach. Informacje te są przesyłane co 30 sekund. Co to oznacza?Że nawet poziom naładowania naszej baterii może pomóc w naszej identyfikacji. Możemy na przykład skorzystać z trybu incognito, skorzystać z różnego rodzaju zasłon, a witryna i tak nas zidentyfikuje.
Trzeba pamiętać, że narzędzi, które pozwalają nas zidentyfikować lub, w najlepszym razie, sprofilować jest naprawdę sporo. Anonimowość i smartfon nie idą ze sobą w parze. Musimy się chyba z tym pogodzić...