Spotify to serwis oferujący dostęp do muzyki za pomocą internetu. W swojej bazie ma kilkadziesiąt milionów utworów, z jego usług korzysta około 75 milionów osób. Jest dowodem na to, że branża muzyczna przeszła gigantyczną transformację, w której sprzedaż muzyki online liczy się nie mniej niż sprzedaż tradycyjnymi kanałami.
To pokaźna liczba, dlatego Spotify - przez moment - zapragnął być jak Facebook. Zapowiedział, że wprowadzi zmiany do sposobu zarządzania danymi użytkowników. Tak zwana "Polityka prywatności" miałaby pozwolić na zbieranie informacji o położeniu użytkownika oraz o jego znajomych.
W mediach pojawiły się doniesienia o oburzeniu użytkowników, którzy zaczęli obawiać się, że będą inwigilowani, że ich dane trafią w ręce np. reklamodawców. Reakcja użytkowników była gwałtowna, ale być może przedwczesna, bo Spotify twierdzi, że nowe zasady będą obowiązywać wyłącznie tych, którzy się na nie zgodzą.
Daniel Ek, szef Spotify ( tu znajdziecie wiele wskazówek dotyczących korzystania z serwisu), w swoim wpisie na firmowym blogu zapewnił, że nowe zasady zostaną jeszcze poddane analizie. Według zapewnień władz serwisu mają one obowiązywać tylko tych użytkowników, którzy wyrażą zgodę na zbieranie następujących informacji:
Położenie. Informacja o położeniu użytkownika Spotify jest potrzebna po to, by móc podsunąć mu utwory popularne w miejscu, w którym przebywa. Udzielanie informacji o lokalizacji można w każdej chwili wyłączyć.
Lista kontaktów. Jej importowanie jest potrzebne po to, by algorytmy Spotify mogły ustalić jakie utwory podobają się naszym znajomym. Importowanie listy kontaktów odbywa się za zgodą użytkownika.
Udostępnianie danych o użytkowniku . Spotify twierdzi, że w tym zakresie nie zachodzą żadne zmiany - serwis dzieli się informacjami o użytkowniku z firmami przygotowującymi reklamy, jednak dane te są anonimowe.
Zdjęcia. Są pobierane tylko za zgodą użytkownika po to, by za ich pomocą tworzyć okładki playlist i albumów.
Szef Spotify twierdzi, że zmiany w zasadach zarządzania danymi są niezbędne, by "serwis mógł się nadal rozwijać". Szefowie filmy zapomnieli jednak, że użytkownicy stali się bardzo wrażliwi na kwestie prywatności. Większość z nich z pewnością zmiany w "Polityce prywatności" przyjmie bez protestów. Dla części użytkowników Spotify nie musi być jak Facebook, albo YouTube , by dobrze działał.