Amerykanie przestaną przeszukiwać laptopy na granicy?

ACLU, amerykańska organizacja zajmująca się obroną wolności obywatelskich wniosła do sądu pozew, żądając zaprzestania przeszukań laptopów na przejściach granicznych.

Przeszukiwane są nie tylko laptopy, ale też inne elektroniczne nośniki danych: telefony, aparaty fotograficzne i odtwarzacze muzyki.

Przeszukania na granicach USA, odbywają się na podstawie wyjątku od Czwartej Poprawki do Konstytucji (gwarantującej ochronę przed nieuzasadnionymi przeszukaniami i konfiskatami), tzw. "border exception" (ang. wyjątek graniczny), pozwalającemu na przeszukania przy niewielkich podejrzeniach wobec podróżnika, a w przypadku elektroniki - bez żadnych podejrzeń.

W efekcie służby graniczne USA, od roku 2008, kiedy to administracja prezydenta Busha wprowadziła bieżącą politykę przeszukań, mają już na koncie ponad 6500 takich rewizji.

ACLU nie domaga się żadnego odszkodowania, a jedynie nakazu sądowego zaprzestania tych praktyk i prowadzenie przeszukań na podstawie uzasadnionych podejrzeń. Pozew został złożony w imieniu szeregu osób, w tym Pascala Abidora, obywatela USA i Francji, doktoranta, którego laptop został skonfiskowany, po znalezieniu na nim zdjęć zgromadzeń bojowników islamskich. Tłumaczenie, że pisze pracę doktorską nt. historii Szyitów w Libanie, nie przekonało straży granicznej.

Abidor został zatrzymany na kilka godzin, a laptopa odzyskał dopiero po 11 dniach i interwencji swojego prawnika. Udało mu się stwierdzić, że przeglądane były jego osobiste zdjęcia, rozmowy z dziewczyną, emaile, a także notatki z zajęć.

W tej sprawie reprezentowane są także Narodowe Stowarzyszenie Adwokatów, oraz Narodowe Stowarzyszenie Fotografów Prasowych.

ACLU twierdzi, że dane przechowywane w tej chwili na podręcznej elektronice, są tak osobiste, że chroni je Czwarta Poprawka do Konstytucji, a jako, że często są to nieopublikowane informacje zebrane przez dziennikarzy i badaczy, także Pierwsza, gwarantująca wolność słowa.

Trudno mi się nie zgodzić z argumentacją ACLU. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że możliwość przeszukania laptopa albo telefonu można porównać do przeglądania papierowych dokumentów. Problem jednak w tym, że w naszych komputerach znajdują się rzeczy, których kiedyś nigdy nie powierzylibyśmy papierowi. Emaile, logi rozmów przez komunikatory, dane naszych przyjaciół i bliskich, zdjęcia, nasze plany i informacje o tym co robiliśmy - wszystko w jednym urządzeniu.

W praktyce komputer lub komórka staje się przedłużeniem umysłu współczesnego człowieka. To zjawisko filozofowie Andy Clark i David Chalmers nazwali "The Extended Mind" (ang. Rozszerzony Umysł). Problem w takim "rozszerzeniu umysłu" jest taki, że do jego części przetrzymywanej na laptopie, bardzo łatwo się dostać.

Będę z zainteresowaniem obserwował przebieg procesu ACLU, a wybierającym się za granicę (podobne środki stosuje nie tylko USA), radzę poważnie zastanowić się nad zawartością wiezionej ze sobą elektroniki. Oczywiście 6500 przeszukań w ciągu dwóch lat, oznacza jedynie 10 dziennie. Ale czy warto ryzykować?

[via The Register ]

Maciej Starzycki

Więcej o: