Minister finansów przyznaje: koszty przewalutowania będą wysokie. Ale nie aż tak, jak wyliczyła KNF

Jeśli dojdzie do przewalutowania kredytów frankowych „w wersji pierwotnie zaplanowanej”, to sektor finansowy poniesie wysokie koszty – powiedział minister finansów Paweł Szałamacha. Jego zdaniem jednak, wyliczenia KNF były „obciążone błędem pesymizmu”.

Minister o kwestii kredytów we frankach szwacjarskich mówił podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Paweł Szałamacha podkreślił, że inicjatywa ustawodawcza w kwestii przewalutowania kredytów pozostaje nadal po stronie Kancelarii Prezydenta i zapewnił, że bierze ona pod uwagę głos instytucji dbających o rynek finansowy.

Przypomnijmy, że Komisja Nadzoru Finansowego oszacowała, że przewalutowanie kredytów frankowych w prezydenckim projekcie ustawy (z użyciem tzw. kursu sprawiedliwego i przy założeniu, że cały koszt wezmą na siebie kredytodawcy) kosztowałoby banki prawie 67 mld zł. Gdyby jednak szwajcarska waluta umocniła się wobec złotego o kolejne 25 procent, ten koszt może skoczyć nawet do 103 mld zł.

Wcześniej swoje szacunki przedstawiał Narodowy Bank Polski. NBP wyliczył, że przewalutowanie kredytów może kosztować banki do 35 mld zł (jeśli wszyscy zadłużeni zdecydują się skorzystać z tej możliwości), natomiast zwrot spreadów – kolejne 9 mld zł.

Przez pierwsze trzy miesiące tego roku sektor bankowy w Polsce zarobił netto około 3,5 mld zł. Gdyby założyć, że i w kolejnych kwartałach zysk będzie się utrzymywać na takim poziomie, to wyliczona przez KNF kwota odpowiada więc mniej więcej pięcioletnim zyskom banków, a kwota przedstawiona przez NBP – zyskom możliwym do osiągnięcia w ciągu trzech lat.

Oczywiście nie wszyscy ucierpią w równym stopniu. Koszty, jakie poszczególne banki poniosą, gdyby prezydencki projekt stał się obowiązującym prawem, zależą od zawartości ich portfeli kredytowych. W ujęciu wartościowym najwięcej walutowych kredytów hipotecznych sprzedały PKO BP i mBank, natomiast najwyższy procentowy udział takich kredytów w całym portfelu hipotecznym mają Bank Millennium, mBank i Getin Noble Bank. Na drugim biegunie znalazły się takie instytucje, jak Bank Pekao, ING BSK, a zwłaszcza Citi Handlowy, które nawet w szczycie zainteresowania pożyczaniem w CHF bardzo ostrożnie udzielały takich kredytów. Dlatego ewentualne przymusowe przewalutowanie nie powinno być dla nich zbyt dolegliwe.