Banki mają problemy z dodawaniem i odejmowaniem. UOKiK uczy i karci

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał już 7 decyzji nakazujących bankom poprawne wyliczanie oprocentowania kredytów we frankach szwajcarskich. Sytuacja byłaby przekomiczna, gdyby nie to, że jest żenująca, bo banki zwyczajnie zawyżały wysokość rat.

Oprocentowanie niektórych kredytów mieszkaniowych we frankach szwajcarskich już ponad rok temu spadło poniżej zera. A przynajmniej powinno, bo banki w tamtym momencie wyrzuciły chyba kalkulatory za okna.

O co chodzi?

Całe zamieszanie to efekt ujemnej rynkowej stopy LIBOR CHF, na której bazuje stawka oprocentowania kredytów frankowych.

LIBOR CHF to stawka, po której banki w Londynie pożyczają sobie franki między sobą. Banki w umowach kredytów frankowych ustalały oprocentowanie jako sumę stałej marży (np. 2 proc.) i właśnie tej stopy LIBOR CHF.

Czyli jeśli w umowie jest zapisana marża 2 proc., a LIBOR CHF wynosi akurat 1 proc., to łącznie oprocentowanie kredytu w tym momencie jest równe 3 proc. Proste.

Oprocentowanie kredytu w CHFOprocentowanie kredytu w CHF grafika własna

I nagle... LIBOR ujemny

Jednak już od półtora roku stawka LIBOR CHF jest ujemna. De facto oznacza to, że jeden bank pożyczając franki drugiemu jeszcze musi mu za to zapłacić. Obecnie LIBOR CHF wynosi -0,80 proc.

Kiedy LIBOR CHF spadł poniżej zera, banki w Polsce zaczęły mieć nagle poważne problemy z matematyką. Dla niektórych dla początku w ogóle kłopotem było dostrzeganie ujemnej stopy LIBOR. Przecież przy kredycie z marżą 2 proc. i LIBOR -0,5 proc. oprocentowanie powinno wynosić 1,50 proc. Tymczasem banki zamiast -0,5 proc. widziały 0, a przez to oprocentowanie 2 proc.

Dlaczego? Po prostu - bo tak.

Oprocentowanie kredytu w CHFOprocentowanie kredytu w CHF grafika własna

Wkrótce co prawda wycofały się z tej absurdalnej wersji, ale do błędu się nie przyznały. Uwzględnienie ujemnej stawki LIBOR uznały nie za swój obowiązek, ale przejaw „wsparcia” frankowiczów.

Szybko jednak okazało się, że banki wychodzą z kolejnego zaskakującego założenia - "ujemny LIBOR uwzględniamy, ale tylko trochę, bez przesady”.

No bo co w przypadku, gdy wpisana w umowę marża kredytu jest malutka, np. 0,50 proc.? Te 0,50 proc. zsumowane ze stopą LIBOR -0,80 proc. daje -0,30 proc.

Ujemne oprocentowanie kredytu sprawia, że klient co prawda nadal oddaje bankowi pożyczony kapitał, ale jeśli chodzi o odsetki, to... to bank powinien je płacić klientowi.

 

Oprocentowanie kredytu w CHFOprocentowanie kredytu w CHF grafika własna

Tego już było za dużo. Banki argumentowały, że kredyt jest umową odpłatną, i nie powinno być tak, że jeszcze kredytobiorca zarabia na nim odsetki.

Zgoła inne zdanie miał jednak m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który przypominał, że matematyka działa w dwie strony, i żeby się banki nie wygłupiały. Same skonstruowały sobie oprocentowanie w ten a nie inny sposób, więc teraz powinny się trzymać reguł.

Do tej pory zapadły rozstrzygnięcia wobec Pekao, Banku BPH, ING Banku Śląskiego, mBanku, Getin Noble Banku, Credit Agricole oraz BNP Paribas. Wszystkie one zostały zobowiązane przez UOKiK do uwzględniania ujemnego oprocentowania kredytów we frankach, oraz zwrotu tego, co już zdążyły pobrać, choć im się nie należało.

Sprawa wyglądałaby trochę inaczej, gdyby banki zapisały sobie w umowach, że oprocentowanie nie może być ujemne. Ale nie robiły tego, i mają nauczkę. Tylko trochę szkoda, że UOKiK musiał przypominać im zasady dodawania i odejmowania...