O wypowiedzeniu przez PKO BP trzech kredytów, dwóch inwestycyjnych i jednego wielocelowego, Alma poinformowała w ubiegłym tygodniu.
"Wypowiedzenie umowy kredytu oznacza obowiązek spłaty całej kwoty zadłużenia w terminie wypowiedzenia, która wraz z wymagalnymi odsetkami na dzień 3 października 2016 roku wynosi ogółem 60 884 107,17 zł" – napisała wówczas spółka w komunikacie.
Na spłatę zadłużenia Alma dostała od banku PKO BP 7 dni, licząc od dnia doręczenia wypowiedzenia. To bardzo krótki termin, zważywszy na strukturalno-finansowe problemy, z którymi zmaga się obecnie sieć delikatesów. Sam bank nie owijał w bawełnę, zaznaczając, że umowy wypowiedział z powodu zagrożenia upadłością spółki.
Ostatecznie Alma kredytów jednak nie spłaciła, choć termin wypowiedzenia trzech umów minął we wtorek. Z informacji przekazanych przez spółkę wynika, że kwestionuje ona skuteczność złożonych przez bank wypowiedzeń.
Brak towarów w delikatesach Alma Fot: Marta Kliszko / Redakcja
Brak spłaty zadłużenia przez oznacza, że PKO BP mógłby teoretycznie złożyć wniosek o upadłość spółki. Sęk w tym, że taki wniosek został już złożony – w ubiegłym tygodniu zrobiła to sama Alma.
"W związku z tym, że postępowanie sanacyjne nie zostało otwarte w terminie trzydziestu dni od dnia złożenia wniosku, zarząd spółki z przyczyn formalnych złożył wniosek o ogłoszenie upadłości. Decyzja o jego złożeniu była podyktowana względami prawnymi i nie wpływa na wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego. We wniosku spółka podtrzymała i poparła jednocześnie wniosek o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego" – napisała Alma w piątkowym komunikacie.
Bank PKO BP może negocjować z Almą spłatę zadłużenia w późniejszym terminie, ale biorąc pod uwagę obecną kondycję spółki, nie będą to negocjacje łatwe. Na szczęście PKO BP jest na tyle silną instytucją, że nawet ewentualny brak spłaty kredytu w wysokości 60 mln zł nie powinien odbić się negatywnie na jego kondycji finansowej.
W kwietniu akcje Almy były warte cztery razy więcej niż dziś fot. Investing.com
Puste półki w sklepach i krach
Niepokojące doniesienia na temat-finansowej sytuacji Almy zaczęły do nas docierać kilka miesięcy temu. Spółka miała problemy w negocjacjach z dostawcami i bankami, czego efektem były pustoszejące półki w sklepach oraz topniejący kapitał własny.
Kłopoty Almy najlepiej odzwierciedla obecna sytuacja giełdowa spółki. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze w kwietniu br. jej akcje były warte cztery razy więcej niż obecnie. W środę były wyceniane na kwotę 2,24 zł.
Przypomnijmy, że Alma zakończyła miniony rok stratą na poziomie niemal 150 mln zł. W sierpniu podjęła decyzję o przeglądzie opcji strategicznych we wszystkich obszarach działalności biznesowej. Spółka zamyka również nierentowne placówki i rozpoczyna redukcję zatrudnienia. Pracę ma stracić ponad 1300 osób.
Obecnie z logo Almy działa 36 sklepów - choć jeszcze na początku lipca było ich 50. Ostatnio zamknięto m.in. sklepy przy ul. Grójeckiej 194 w Warszawie, a także przy ul. Stańczyka w Krakowie.