Deklaracja premier Szydło jest o tyle zaskakująca, że wcześniej minister Henryk Kowalczyk mówił, że „kierunkowa decyzja polityczna” już zapadła. Założenia jednolitej daniny, w tym planowana skala podatkowa, miały być przedstawione do połowy listopada (a według jeszcze wcześniejszych zapowiedzi Szydło, mieliśmy je poznać jeszcze w październiku). Kowalczyk snuł już dość konkretne plany 4-5 stawek (minimalna - 19,5 proc., maksymalna - około 40 proc.), niższych podatków dla najmniej zarabiających czy wyższych dla osób zarabiających nawet 6-7 tys. zł na rękę.
Teraz okazuje się, że pomysł wcale nie jest jeszcze w ogóle przesądzony, a decyzję w tej sprawie rząd podejmie do końca roku. - Czekam na ostateczne wnioski Komitetu Ekonomicznego i premiera Morawieckiego. Wstępne dane, które zostały przygotowane, wskazują, że to może być dobre rozwiązanie, ale na pewno nigdy nie zgodzę się na takie zmiany systemu podatkowego, których koszty mieliby ponosić przedsiębiorcy. Cały czas szukamy dobrego rozwiązania, które z jednej strony uprości system podatkowy, a z drugiej poprawi ściągalność podatków, a nie będzie ją podnosić – komentuje w wywiadzie premier Szydło.
Wraz z wprowadzeniem podatku jednolitego, zlikwidowany miałby zostać 19-procentowy podatek liniowy dla przedsiębiorców (na tych zasadach rozlicza się ok. 500 tys. drobnych przedsiębiorców). To budzi ich obawy. - Przy założeniu, że rząd po prostu likwiduje stawkę liniową, nie dokonując żadnych innych zmian, opodatkowanie przedsiębiorców rozliczających się liniowo w niektórych przypadkach wzrosłoby o jedną trzecią - wyliczyli analitycy Tax Care.
Czytaj więcej: Zapłacisz wyższy podatek, bo PiS ukradł ten pomysł PO? Likwidacja PIT-ów może nas sporo kosztować
Zobacz także WIDEO: Morawiecki: w ciągu 3-4 miesięcy propozycja ws. integracji PIT, składki ZUS i zdrowotnej