Belka: pobicia obcokrajowców w Polsce odstraszają inwestorów. Gospodarka? Bardziej istotna jest "wizja" Kaczyńskiego

Marek Belka w wywiadzie dla Kultury Liberalnej zasugerował, że pobicia obcokrajowców w Polsce, i pobłażanie władz dla takich zachowań, mogą odstraszać zagranicznych inwestorów. Belka mówi o innych przyczynach niechęci do inwestowania.

Belka, do zeszłego roku prezes Narodowego Banku Polskiego, a wcześniej m.in. premier kraju, w wywiadzie dla Kultury Liberalnej podejmuje kilka wątków dotyczących gospodarki Polski, m.in. spadku poziomu inwestycji.

Belka przywołuje m.in. sytuację z niedawnego spotkania w Londynie, podczas którego zachęcał do inwestowania w Polsce. Jeden ze słuchaczy zapytał wówczas o przypadki pobić na tle rasowym w Polsce. Belka przyznał, że takie sytuacje się zdarzają, choć to jednostkowe przypadki, i w innych krajach Europy jest ich pewnie więcej. Słuchacz odpowiedział, że jego firma zatrudnia wielu Hindusów, i przenosiny do Polski były dla nich niebezpieczne. 

- To pytanie padło. Dlaczego? Nie dlatego, że w Polsce faktycznie masowo dochodzi do pobić obcokrajowców, ale dlatego że kiedy już do nich dochodzi, polskie władze nie potępiają ich bezwzględnie i bezwarunkowo tak, jak chociażby brytyjscy ministrowie potępili ataki na Polaków. Albo milczą, albo próbują sprawę bagatelizować, co, jak się okazuje, może odpychać inwestorów. Wszystko się ze sobą łączy” - mówi Belka.

Wizja Kaczyńskiego ważniejsza niż gospodarka?

Były prezes NBP sugeruje też, jakie mogą być przyczyny tego, że przedsiębiorcy nie inwestują obecnie tak jak wcześniej. Jarosław Kaczyński niedawno za taki stan rzeczy winił "przedsiębiorców związanych z partiami opozycyjnymi", którzy czekają, aż "wrócą stare czasy". Kaczyński mówił wówczas też o „trudnościach z inwestycjami ze środków europejskich, które są w rękach samorządów”.

Belka ma nieco inne zdanie. Jego zdaniem, przyczyną jest przede wszystkim niepewność polityczna. Tłumaczy też, że nie wszystko jest wyłącznie w rękach wicepremiera i ministra finansów i rozwoju Mateusza Morawieckiego. - O gospodarce decydują również posunięcia w innych dziedzinach – rolnictwa, sprawiedliwości, nauki, środowiska. (...) Dziś okazuje się, że gospodarka wcale nie jest najważniejsza. Bardziej istotna jest „wizja” - mówi Belka (pod koniec zeszłego roku Kaczyński w wywiadzie dla agencji Reuters stwierdził: „byłbym skłonny zdecydować się na jakieś spowolnienie wzrostu ekonomicznego, jeżeli byłoby ono ceną przeforsowania mojej wizji Polski").

- Absorpcja funduszy unijnych, która, jak się okazuje, ma wielkie znaczenie dla polskiej gospodarki, wiąże się ściśle z polityką gospodarczą - dodaje Belka. - Przykład? Operacja CBA w samorządach wojewódzkich. Czy państwo uważają, że marszałkowie będą teraz podpisywać wieloletnie umowy inwestycyjne na ogromne kwoty? To są obszerne dokumenty, w których władza centralna zawsze może znaleźć jakieś nieprawidłowości i do czegoś się przyczepić, jeśli tylko zechce. Lepiej więc poczekać.

Mniej środków z Unii?

Belka mówi też, że jeszcze w tej perspektywie budżetowej Unia może wprowadzić zmiany w rozdysponowaniu środków, by wesprzeć słabszych członków strefy euro, np. Włochy. Taki scenariusz coraz częściej sugerują wpływowi ekonomiści i politolodzy europejscy. Na tym może stracić Polska. - Spodziewam się, że środki z Unii Europejskiej przeznaczone dla Polski zostaną ograniczone nie w kolejnej, ale już w tej perspektywie budżetowej. Nikt nie przekona mnie, że gest wyprowadzenia "szmaty unijnej" nie był kosztowny. W Brukseli o tym pamiętają - mówi Belka.

Cały wywiad z Markiem Belką można przeczytać na stronie internetowej Kultury Liberalnej. 

Więcej o: