Piątek był jednak tylko dopełnieniem bardzo dobrego tygodnia, bo zarówno euro jak i dolar potaniały w stosunku do złotego o ok. 5 groszy.
Kurs franka szwajcarskiego/Investing.com Investing.com
Przyczyny? To przede wszystkim zgodna z oczekiwaniami podwyżka stóp procentowych w USA, poprawa nastrojów inwestorów wywołana przegraną populistów w wyborach w Holandii, a w Polsce, najwyższa w historii styczniowa nadwyżka na rachunku bieżącym bilansu płatniczego. W styczniu wyniosła ona aż 2,46 mld euro, co oznacza, że płynie do nas coraz więcej pieniędzy (głównie z Unii).
- Głównym czynnikiem spadku kursów była poprawa globalnych nastrojów po „gołębiej podwyżce” Fed oraz wynikach wyborów w Holandii. Obawy inwestorów, że FOMC (odpowiednik naszego RPP – red.) będzie szybko podwyższał stopy spadły, a co więcej wzrósł optymizm dotyczący wyników kolejnych wyborów zaplanowanych w Europie na ten rok – we Francji (kwiecień-maj) oraz Niemczech (sierpień-wrzesień). Wsparciem dla złotego były również bardzo dobre dane o bilansie płatniczym za styczeń, które pokazały znaczącą nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących – napisali w raporcie analitycy BZ WBK.
Ekspert DM mBanku Rafał Sadoch jest jednak zdania, że dalsze spadki euro mogą być już ograniczone i za wspólną walutę niebawem znów możemy płacić ponad 4,40 zł. - Rysują się pewne elementy, które mogą umocnić euro i pewne czynniki, które mogą osłabić złotego (...) Pogląd ten wspiera i możliwe osłabienie złotego na skutek łagodnej retoryki Rady Polityki Pieniężnej i prawdopodobne umocnienie wspólnej waluty, w momencie gdy Marine Le Pen polegnie w zbliżających się wyborach prezydenckich – powiedział PAP Sadoch.
M.in. w ten ostatni wariant (przegrana Le Pen) zdają się wierzyć też giełdy, na których wśród inwestorów panują iście szampańskie nastroje. Dotyczy to zwłaszcza parkietu w USA, gdzie główny indeks, Dow Jones, rozpoczął 2017 r. tak, jakby miał być to 8 wzrostowy rok w ciągu ostatnich 9 lat.
Na amerykańskiej hossie udaje się także skorzystać i nam, co jest już bardzo widoczne w statystykach. Jak zauważa Tomasz Wyłuda z Biura Maklerskiego ING Banku, po piątkowej sesji indeks największych spółek rynku w Warszawie, WIG20 zyskuje od początku roku najwięcej na świecie – ponad 18 proc. Tuż za nami jest Ukraina - 17,5 proc. i, co ciekawe, Turcja – wzrost o 15,8 proc.
Nie "próżnuje" też najstarszy polski indeks WIG, który już w czwartek pokonał 60 tys. punktów i jest najwyżej od prawie dekady. Do pokonania szczytu wszech czasów brakuje mu już tylko ok. 12 proc.
Warto jednak zwrócić uwagę, że WIG rozpoczął już czwarty z rzędu wzrostowy miesiąc i nie jest wykluczone, że niedługo może czekać nas spadkowa korekta.