Bet365 oficjalnie poinformowała, że 30 marca kończy świadczenie usług dla klientów w Polsce. Konta aktywnych użytkowników zostaną zamknięte, a wypłata środków po granicznej dacie będzie możliwa tylko poprzez biuro obsługi klienta.
Czytaj też: Innowacyjna gospodarka? "Mniej dyskutować" [NEXT+]
Powodem decyzji Bet365, a także 19 innych firm hazardowych, są zmiany w przepisach prawa. Zakładają one założenie blokady na serwisy, które działają bez specjalnego zezwolenia Ministerstwa Finansów.
Łącznie zakazanych w naszym kraju jest dziś - według nieoficjalnego rankingu - 59 podmiotów. Od 1 lipca dostawcy internetu mają uniemożliwić wchodzenie na ich strony. I to pod groźbą 500 tys. zł. za brak blokady.
Docelowo Polacy mają mieć dostęp do siedmiu firm działających za pozwoleniem Ministerstwa. Wśród nich znajdują się: eFortuna, Totolotek, Milenium, Star-Typ Sport (STS), LV-Bet E-Toto oraz Casino Games.
Zmiana ma na celu wyrzucenie z polskiego rynku firmy, które działają poza regulacjami Unii Europejskiej i są zarejestrowane tam, gdzie nie muszą przestrzegać polskiego prawa. Rząd chce w ten sposób zlikwidować szarą strefę, która wedle rachunku przedstawicieli branży kontroluje 90 proc. naszego rynku.
Na liście domen zakazanych nadal figuruje 39 firm. Zatwierdzone przez Ministerstwo podmioty wciąż zatem mają z kim bić się o wynoszący 5 mld złotych rynek. Możliwe jednak, że sytuacja się zmieni, kiedy przepisy zaczną obowiązywać.
Nielegalne firmy uciekają przed polskim fiskusem nie bez powodu. Po legalizacji działania musiałyby zapłacić w Polsce 12 proc. podatku od obrotu i 19 proc. podatku dochodowego CIT. Na Malcie płaci podatek od działalności bukmacherskiej w wysokości 0,5 proc. od obrotu, ale maksymalnie jest to 466000 euro. Do tego dochodzi efektywny CIT na poziomie ok. 5 proc.