Kanadyjska firma chce 4,4 mld dol. odszkodowania od Rumunii. Za brak zgody na budowę kopalni złota

Marcin Kaczmarczyk
Spółka Gabriel Resources chce od Rumunii odszkodowania, którego wysokość sięga np. niemal trzykrotności jej rocznych wydatków ochronę zdrowia. To prawdopodobnie najwyższa kwota, jakiej kiedykolwiek domagano się przed trybunałem arbitrażowym działającym przy Banku Światowym.

Kanadyjska spółka w 1999 r. otrzymała koncesję poszukiwawczą w okolicy Rosia Montana – to malownicza rolniczo-turystyczna część Transylwanii. Złoto wydobywali to już starożytni Rzymianie. Po nich zostały podziemne korytarze, których część jest dzisiaj atrakcją turystyczną.

Cenny kruszec do 2006 roku wydobywała też tutaj techniką odkrywkową państwowa rumuńska spółka. Po niej został wielki krater.

Kanadyjczycy chcieli w tym miejscu zbudować największą odkrywkową kopalnię złota w Europie. Jej częścią miała stać się też nieczynna już państwowa odkrywka. Jeszcze całkiem niedawno kusili Rumunów wizją zatrudnienia przy budowie kopalni ponad 2 tys. pracowników, a potem 800 przy samym wydobyciu. Zakładali, że będą wydobywać złoto przez 27 lat i w tym czasie do budżetu Rumunii wpłynie 5,7 mld dol. tytułem wszelkich opłat i podatków związanych z eksploatacją nowej kopalni. Argument w sumie nie do pogardzenia w kraju, który teraz jest jednym z najbiedniejszych członków Unii Europejskiej.

Czytaj więcej: Rumunia likwiduje na raz ponad setkę opłat. W tym abonament radiowo-telewizyjny.

Toksyczna technologia

Ale w 2000 roku w Rumunii doszło do bardzo poważnej katastrofy w innej kopalni złota, w Baia Mare. Pękła tama zbiornika odpadowego i do środowiska dostało się ok. 100 tys. metrów sześciennych wody skażonej silnie toksycznymi cyjankami wykorzystywanymi w procesie wydobycia. Ich stężenie w okolicznych rzekach 700 razy przekroczyło dopuszczalne normy. Skażone zostały zasoby wody pitnej dla ok. 2,5 mln osób.

Rumuni nie chcieli już nowej kopalni złota, bo zobaczyli, że niesie ona nie tylko same korzyści. Spółka Gabriel Resources zamierzała w nowej kopalni sięgnąć po tę samą technologię, co była wykorzystana w Baia Mare. Miał powstać między innymi zbiornik osadowy o powierzchni ponad 300 ha, planowano również rozkopać dodatkowo cztery szczyty górskie, usunąć blisko tysiąc domów i przesiedlić ok. 2 tys. osób. Co oczywiste region zdecydowanie po tym wszystkim przestałby być jakąkolwiek atrakcją turystyczną.

Czytaj więcej: Węgiel umiera w Europie. Zamykane są elektrownie węglowe.

Masowe protesty

Początkowo rząd Rumunii był przychylny otwarciu kopalni – pojawiły się przy tym podejrzenia, że nie bezinteresownie. Korupcja w Rumuni nie jest zjawiskiem rzadkim. Społeczeństwo protestowało coraz mocniej. Kampania „Save Rosia Montana” stała się największym rumuńskim ruchem ekologicznym.

W konsekwencji rożne rumuńskie instytucje państwowe wypowiedziały się przeciw inwestycji. Odrzucono między innymi ocenę oddziaływania na środowisko przygotowaną przez Kanadyjczyków. Rumuńska Akademia Nauk domagała się całkowitego zakazu wykorzystania cyjanków przy wydobyciu. Po apelacjach organizacji społecznych sądy anulowały licencje Gabriel Resources na eksploatację.

Do protestów dołączyły się nawet największe rumuńskie kościoły. Hierarchie trzech największych podpisały wspólny sprzeciw wobec kopalni.

Plan budowy odkrywki w Rosia Montana skrytykowały też instytucje międzynarodowe: Parlament Europejski i Międzynarodowa Rada Ochrony Zabytków przy ONZ, a Korporacja Finansowa przy Banku Światowym odmówiła udzielenia kredytu na ten projekt.

W 2013 r. rząd próbował wprowadzić ustawę, która pozwoliłaby obejść normy dotyczące środowiska, blokujące projekt. Doszło do największych w tamtym czasie protestów od czasu obalenia komunizmu, które trwały kilka tygodni. Rumuński parlament odrzucił wtedy możliwość budowy kopalni.

Chcemy zadośćuczynienia. To szantaż

Gabriel Resources wniósł sprawę do trybunału arbitrażowego działającego przy Banku Światowym w ubiegłym roku. Teraz spółka ujawniła wysokość roszczenia. – Oni nie potraktowali nas w porządku i sprawiedliwie. Wywłaszczyli nasz majątek, domagamy się więc zadośćuczynienia – powiedział w rozmowie z „Financial Times” Jonathan Henry, dyrektor zarządzający w spółce Gabriel Resources.

Całkowicie inaczej na tę sprawę patrzy wiele organizacji pozarządowych i rzesze wspierających je Rumunów. – Sprawa przed trybunałem arbitrażowym to po prostu szantażowanie rządu suwerennego państwa. Rumunia, jak każdy inny kraj, ma prawo decydować czy i jak chce eksploatować swoje własne zasoby. Szczególnie, kiedy okazuje się, że metody stosowane przez przemysł są szkodliwe dla środowiska i ludzi, rząd musi mieć prawo i narzędzia do ich ochrony. To firmy powinny ponosić ryzyko wynikające z wykorzystania niebezpiecznych metod. Niedopuszczalne jest, aby całe to ryzyko było przerzucone na państwo i obywateli – twierdzi Ewa Jakubowska-Lorenz z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności, polskiej organizacji pozarządowej wspierających działania Rumunów blokujące budowę kopalni złota w Rosia Montana.

Jakubowska dodaje ponadto, że użycie cyjanków do wydobycia jest szkodliwe. Przypomina, że Parlament Europejski przyjął niedawno rezolucję domagającą się całkowitego zakazu ich użycia przy wydobyciu, a wiele krajów już taki zakaz wprowadziło.

W styczniu tego roku rumuński rząd wystąpił o wpisanie Rosia Montana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co uniemożliwiłoby prowadzenie tam działań przemysłowych. Ekolodzy boją się, że rumuńskie władze ze strachu przed koniecznością wypłaty gigantycznego odszkodowania wydadzą jednak koncesję wydobywczą.

- Byłby to symboliczny cios dla ruchów zaangażowanych w walkę o sprawiedliwość społeczną i krok wstecz w odzyskiwaniu niezależności państw od korporacji – czytamy w komunikacie Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Polska organizacja przypomina ponadto, że kilka miesięcy temu podobny proces przed trybunałem arbitrażowym wygrał Salwador. On też był pozwany za niewydanie koncesji wydobywczej międzynarodowej korporacji. Po korzystnym dla siebie werdykcie trybunału Salwador wprowadził bezprecedensowy zakaz wydobycia wszelkich metali na swoim terytorium.

Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”

Więcej o: