Prezydent Duda pisze kolejną ustawę frankową. Tak chce pomóc frankowiczom w kłopotach

Jak ustaliła Gazeta Prawna, do końca lipca prezydent Andrzej Duda ma przedstawić kolejny projekt ustawy frankowej. Tym razem planuje, aby banki składały się na fundusz wsparcia frankowiczów mających problemy ze spłatą.

Co prawda Fundusz Wsparcia Kredytobiorców funkcjonuje już od blisko półtora roku, ale cieszy się bardzo kiepskim zainteresowaniem. Banki „wrzuciły” do niego 600 mln zł, ale wykorzystanych zostało tylko kilkanaście. Fundusz zakłada przejęcie od kredytobiorcy (niezależnie od waluty kredytu) w kłopotach finansowych spłaty jego rat przez 18 miesięcy, niemniej ta pomoc jest zwrotna, a warunki dostępu do wsparcia bardzo wyśrubowane.

Teraz, zgodnie z pomysłem o którym donosi Gazeta Prawna, przy FWK miałby powstać specjalny subfundusz dedykowany wyłącznie kredytobiorcom walutowym. Banki miałyby wkładać do niego co kwartał nawet 0,5 proc. wartości kredytów w walutach, w rok dałoby to więc ok. 3 mld zł w puli. Według danych NBP, na koniec maja wartość niespłacanych kredytów walutowych wynosiła 5,1 mld zł. Na razie nie wiadomo, jakie dokładnie byłyby zasady pomocy (i dostępu do niej), miałyby określić to rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego.

Ale w zamyśle „subfundusz pomocowy” miałby służyć nie tylko wsparciu kredytobiorców. Ma mieć na celu także zmotywowanie banków do dobrowolnego oferowania klientom przewalutowania „kredytów frankowych” na złotowe. Po prostu – gdyby banki pozbywały się kredytów walutowych, ich obciążenie składką spadałoby. Poza tym banki tylko przez pewien czas (zapewne pół roku) mogłyby przeznaczać środki z funduszu na wsparcie swoich klientów, potem środki trafiałyby do wspólnej kasy dla wszystkich banków.

Podobny cel – czyli przymuszenie banków do wychodzenia do kredytobiorców z inicjatywą przewalutowania – mają także rekomendacje Komitetu Stabilności Finansowej dotyczące m.in. podwyższonych wymogów kapitałowych. Na razie gotowość konwersji „kredytów frankowych” na złote przy kompromisowych warunkach, ale tylko dla „najbiedniejszych” klientów, wyraził PKO Bank Polski.

To już trzecia ustawa frankowa Dudy

Kancelaria Prezydenta Dudy jest niezwykle płodna w projekty ustaw frankowych. W styczniu 2016 r. zaproponowała przewalutowanie „kredytów we frankach” po tzw. kursie sprawiedliwym. Rakiem wycofała się jednak z tej idei, gdy KNF jej koszty dla banków podliczyła na 67 mld zł.

Kolejny projekt kancelaria Dudy pokazała na początku sierpnia ub.r. Polega on wyłącznie na zwrocie dużej części tzw. spreadów walutowych, czyli kwot, które banki zarobiły stosując do przeliczania wartości kredytu oraz kolejnych rat nie kursy rynkowe, ale własne, wygórowane stawki.

Ten projekt rywalizuje teraz w specjalnej sejmowej komisji z projektami PO (umorzenie przez banki połowy „nawisu” walutowego, czyli różnicy w aktualnym zadłużeniu i zadłużeniu gdyby frank nie zdrożał) i Kukiz’15 (przeliczenie kredytu po kursie zaciągnięcia – tak, jakby franków nigdy nie było), i właściwie jako jedyny z nich jest traktowany jako w miarę prawdopodobny. Problem tylko w tym, że sprawa niemiłosiernie się wlecze - komisja nadal nie zarekomendowała nic Sejmowi, tłumacząc się, że wciąż brakuje jej wszystkich dokumentów. Termin „do wakacji” zapewne nie zostanie dotrzymany.

Warto też pamiętać o tym, że „ustawa spreadowa”, choć zdecydowanie korzystniejsza dla banków niż pierwszy pomysł Dudy (z kursami sprawiedliwymi), także oznaczałaby dla sektora bankowego miliardy złotych „kosztów” – KNF szacowała je na ponad 9 mld zł. Nie jest pewne, czy nawet takie konsekwencje finansowe byłyby po przełknięcia przez władzę – warto przypomnieć słowa prezesa Kaczyńskiego z lutego br., iż rząd nie podejmie żadnych działań w sprawie kredytów we frankach, które uderzą w polski system bankowy.

W 2016 r. zysk banków w Polsce wyniósł niespełna  14 mld zł.

Dlaczego Polacy brali w ogóle kredyty we frankach? Odpowiedź jest prosta

Więcej o: