Od środy w Sejm zajmuje się projektem ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, który ma umożliwić wybudowanie i wyremontowanie 6 tys. km dróg rocznie. Nowe przepisy wprowadzają opłatę drogową w wysokości 20 groszy za litr benzyny i oleju napędowego. Ceny LPG mają skoczyć nawet o 40 groszy na litrze. Poselską inicjatywą zajmować się teraz będą sejmowe komisje.
Rozwiązanie jest procedowane, choć o tym, że ustawa jest „zła, antyludzka i antyobywatelska” mówił w zaskakującym wystąpieniu nawet poseł PiS - Łukasz Rzepecki.
Zapowiadane podwyżki wzbudzają niepokój nie tylko kierowców, wiadomo bowiem, że drożejące paliwa spowodują wzrost cen wielu produktów codziennego użytku.
Zdaniem ministra infrastruktury i budownictwa Andrzeja Adamczyka, obawy te są jednak nieuzasadnione. Minister powołuje się na oceny ekspertów i zapewnia, że podwyżka opłaty paliwowej nie wpłynie na podwyższenie cen paliw na stacjach. Powołał się na środowy komunikat Orlenu, zgodnie z którym „wprowadzenie opłaty paliwowej nie musi oznaczać wzrostu cen paliw dla klientów stacji”.
Minister Adamczyk przekonuje, że dodatkowe pieniądze w Funduszu Dróg Samorządowych są potrzebne, „pozwolą samorządom zrealizować ich marzenia”. W 2016 r. na drogach samorządowych doszło do 15 tys. wypadków, w których zginęli ludzie.
- Mało pada słów o oczekiwaniach samorządów, które wyrażono w ostatnich miesiącach - powiedział w TVN24 Andrzej Adamczyk. - Pieniądze z FDS trafią tylko na remonty dróg – dodał. W przyszłym roku na drogi lokalne ma trafić z Funduszu 2,5 do 3 mld zł.
Podobne opinie wyraził w mediach społecznościowych także poseł PiS Dominik Tarczyński. Jego zdaniem nie będzie podwyżki, ceny pozostaną takie same. Dodał nawet, że „Orlen i Lotos obniżą ceny”.