Morawiecki: prywatyzacja OFE
Wicepremier Morawiecki chciałby, żeby dzisiejsze OFE rozwiązać, a zgromadzone tam około 180 mld PLN z naszych składek podzielić. Jedną czwartą zatrzymało by państwo i wrzuciło na Fundusz Rezerwy Demograficznej, a pozostałe trzy czwarte przelano by nam na nasze prywatne konta IKZE.
Można by wtedy mówić o prywatyzacji pieniędzy z OFE, bo dzisiaj wbrew popularnej opinii te pieniądze wcale nie są nasze, tylko państwa – OFE to część państwowego systemu emerytalnego, w którym składki są obowiązkowe, a nie dobrowolne. Pieniędzy z OFE nie możemy sobie wypłacić wg własnego widzimisię. Po przelaniu ich do IKZE byłoby to już możliwe.
Kowalczyk i Rafalska: wszystko dla ZUS
Ale możliwe, że do tego nie dojdzie. Jak piszą dziś i DGP i Rzeczpospolita, projekt Morawieckiego ma w rządzie wpływowych przeciwników. To między innymi minister pracy Elżbieta Rafalska i szef Komitetu Stałego rady Ministrów Henryk Kowalczyk, który uważa, że państwo powinno z OFE zatrzymać i włożyć do ZUS całość pieniędzy, a nie tylko jedną czwartą.
Przelanie całości środków z OFE do ZUS znacząco poprawiło by płynność finansową państwa – część emerytur można by finansować gotówką pochodzącą ze sprzedaży akcji i obligacji przejętych od OFE, a rząd mógłby wtedy ograniczyć zadłużanie się. Zobowiązania emerytalne państwa wobec obywateli nie uległyby zmianie, tyle, że w przyszłości nie byłyby finansowane gotówką z OFE, bo tę rząd zapewne zdążyłby w międzyczasie wydać w całości na bieżące emerytury.
ZUS mógłby też uczynić z aktywów OFE dodatkowe źródło przychodów, gdyby potrafił je umiejętnie inwestować. To też poprawiłoby sytuację w finansach publicznych.
W pomyśle wicepremiera Morawieckiego pieniądze zbierane w OFE na przyszłe emerytury też pewnie zostałyby w dużej części wydane, ale zrobilibyśmy to osobiście, bo uzyskalibyśmy do nich bezpośredni dostęp. Zostawienie ich w spokoju aż do emerytury wymagałoby od wielu zachowania sporej dyscypliny i siły woli. Co ważne, kasa ta zniknęłaby także z państwowego systemu emerytalnego, który siłą rzeczy stałby się przez to nieco biedniejszy.
Jeden i drugi pomysł ma więc swoje plusy i minusy i pewnie dlatego zwolennicy obydwu rozwiązań politycznie blokują się nawzajem. Tylko dlatego system OFE nadal istnieje.
Nadchodzą PPK
Ale to nie znaczy, że w systemie emerytalnym nic się nie zmieni. DGP pisze, że w ciągu miesiąca ma ujrzeć światło dzienne projekt ustawy o pracowniczych planach kapitałowych (PPK). Ma na nie co miesiąc trafiać 3,5 procent wynagrodzenia pracownika. Te 3,5 procent ma być wpłacane przez samego pracownika (2 procent) i jego pracodawcę (1,5 procent). Co ważne – pracownik będzie mógł wypisać się z tego systemu i zrezygnować z tej formy odkładania pieniędzy, jeśli nie będzie tego chciał.