Josef Stredula, szef Czeskomorawskiej Konfederacji Związków Zawodowych jest zdania, że z uwagi na różnicę w kosztach pracy, z podwyżkami wynagrodzeń w Czechach będziemy mieli do czynienia co najmniej przez kilka najbliższych lat.
W perspektywie średnioterminowej, z pewnością w ciągu najbliższych trzech lub czterech lat, możemy oczekiwać realnego wzrostu płac na poziomie od 3 do 5 procent rocznie
- powiedział Josef Stredula.
Czytaj więcej: Prezes ZPP: Pensj rosną zbyt szybko, emigranci i tak nie wracają
Nominalny wzrost średniej pensji wyniósł w ostatnim kwartale 2017 r. 8 procent (5,3 proc. po uwzględnieniu inflacji) w porównaniu z rokiem poprzednim. Średnie wynagrodzenie wzrosło do 31 646 koron (1430 dol.).
Jak zauważa Bloomberg, wzrost wynagrodzeń będzie miał wpływ na wiele aspektów gospodarki. Od poziomu życia, który w Czechach jest dziś wyższy niż w Grecji i Portugalii, zbliża się do Hiszpanii, do polityki pieniężnej.
Z danych Eurostatu wynika, że przeciętne koszty jednej godziny pracy w Czechach są blisko trzy razy niższe niż w Niemczech (11,3 euro vs. 34,1 euro).
Dla porównania, w Polsce jedna godzina pracy kosztuje jeszcze mniej niż w Czechach (9,4 euro), w całej Unii Europejskiej jest to 26,8 euro.
Niedobór kierowców w styczniu spowodował problemy z funkcjonowaniem transportu publicznego w Pradze Największy czeski producent i eksporter Skoda zgodził się w ub. miesiącu na zwiększenie wynagrodzeń, w tym premii i nadgodzin, o ponad 20 proc.
Premier Andrej Babis obiecał podnieść pensje pracowników medycznych, nauczycieli i emerytów, zapowiedziano też podwyżki dla pracowników administracji państwowej.
Stredula jest zdania, że płac na obecnym poziomie nie da się utrzymać, a gospodarka nie może dłużej opierać się na eksporcie prostych komponentów, takich jak części samochodowe, ale wejść w zaawansowane technologie. Jego zdaniem dążenie do wzrostu płac jest najskuteczniejszą formą nacisku na zmiany w czeskiej gospodarce.