Piotr i Paweł może trafić w ręce właściciela Biedronki. Co dalej z popularną siecią?

Jak wynika z nieoficjalnych informacji "Głosu Wielkopolskiego", właściciel Biedronki - spółka Jeronimo Martins - zaproponowała najwyższą cenę za sieć sklepów Piotr i Paweł i niebawem ją przejmie.

Sieć Piotr i Paweł rozpoczęła poszukiwanie inwestora strategicznego w listopadzie 2017 r. Początkowe informacje mówiły o decyzji nawet w lutym czy marcu, później spółka poinformowała, że inwestora wybierze najpóźniej do końca czerwca br. (a potem, że do końca lipca). 

Ale możliwe, że decyzja już zapadła. Zgodnie z informacjami "Głosu Wielkopolskiego", oferta za sieć Piotr i Paweł przedstawiona przez Jeronimo Martins – właściciela dyskontów Biedronka – jest najlepsza, i to Portugalczycy są najbliżej przejęcia największej polskiej rodzinnej sieci handlowej (firma należy do rodziny Wosiów, a najwięcej udziałów mają bracia Piotr i Paweł). W pokonanym polu ma pozostać francuski Auchan.

„Głos Wielkopolski” dodaje, że Jeronimo Martins ma przejąć wszystkie udziały w Piotrze i Pawle. Nie wiadomo, jaka przyszłość czekałaby brand Piotr i Paweł. Z dotychczasowych wypowiedzi i sygnałów od właścicieli sieci wynikało, że marka byłaby dalej rozwijana.

Zarząd Piotra i Pawła nie komentuje informacji „Głosu Wielkopolskiego”. Wiceprezes grupy Robert Krzak poinformował "Wiadomości Handlowe", że w maju sieć otrzymała kilka wiążących ofert. - Obecnie jesteśmy po ich analizie i w czerwcu będziemy prowadzić rozmowy dotyczące zamknięcia transakcji. Ze względu na przebieg procesu poszukiwania inwestora oraz ustalenia z zainteresowanymi stronami nie możemy poinformować, od kogo wpłynęły oferty - informuje Krzak.

Piotr i Paweł w kłopotach

Piotrowi i Pawłowi w ostatnim czasie coraz ciężej szła rywalizacja i rozwój na trudnym i konkurencyjnym polskim rynku handlowym, opanowanym m.in. przez dyskonty (Biedronka, Lidl) i hipermarkety. W spółkę mocno uderzyło istotne ograniczenie przez ubezpieczycieli limitów na transakcje między sieciami handlowymi a ich dostawcami. Zaczęły pojawiać się informacje o problemach finansowych Piotra i Pawła.

W lutym na rynku gruchnęła informacja, że spółka ogłasza upadłość. Jak tłumaczył nam potem Robert Krzak, faktycznie 8 lutego został złożony taki wniosek, ale po 6 dniach został wycofany. - Powodem takiej decyzji zarządu była plotka rynkowa, że jeden z konkurentów chce złożyć wniosek o upadłość – mówił Krzak.

Sytuację Piotra i Pawła ustabilizowała podpisana pod koniec lutego umowa inwestycyjna z TFI Capital Partners. Fundusz wsparł finansowo sieć handlową. Kolejną dobrą informacją dla Piotra i Pawła było marcowe porozumienie się z Bankiem Zachodnim WBK i ING Bankiem Śląskim co do zwiększenia przez te banki finansowania dla sieci. Ten przypływ środków pozwolił spółce ustabilizować sytuację. - Zawarte umowy z BZ WBK oraz ING wraz z pozyskaniem pod koniec lutego inwestora finansowego w postaci funduszy TFI Capital Partners wyposażają sieć Piotr i Paweł w gotówkę oraz instrumenty zabezpieczające możliwości prowadzenia działalności handlowej – cieszył się w marcu Robert Krzak.

Piotr i Paweł nie jest spółką giełdową, więc nie ma obowiązku regularnego informowania opinii publicznej o swoich finansach. Jak donoszą branżowe media, w 2016 roku Piotr i Paweł miał 13,4 mln zł zysku netto, przy sprzedaży na poziomie 1,67 mld zł. W 2017 roku, jak zapowiadali przedstawiciele firmy, sprzedaż miała wzrosnąć o blisko 7 proc.

Od 1 czerwca prezesem Piotra i Pawła jest Marek Miętka. Bracia Piotr i Paweł Wosiowie przeszli do rady nadzorczej spółki.

***

Dominika Nowak: Czasem tylko dzięki szalonej odwadze, można zacząć działać [NEXT TIME]

Więcej o: