Jak wynika z danych NBP, Polacy wydali na zakupy nowych mieszkań za gotówkę przez pierwsze trzy miesiące 2018 r. aż 5 miliardów złotych. A warto wspomnieć, że te dane dotyczą wyłącznie lokali sprzedawanych przez deweloperów w siedmiu największych polskich miastach (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa, Wrocław).
Olbrzymi popyt przekłada się na wzrost cen. I to nawet na rynku wtórnym, gdzie w porównaniu z zeszłym rokiem ceny wzrosły o prawie 7 proc. Wzrost ceny nowych mieszkań jest niewiele mniejszy - wynosi 6 proc.
Bartosz Turek, analityk Open Finance, przypomina, że podobną sytuację na rynku mieliśmy w 2012 roku. Wtedy stopy procentowe były jeszcze na wysokim poziomie, a banki sporo płaciły za deponowane na lokatach pieniądze.
Zakup mieszkań w Polsce Źródło: Open Finance
Jaka jest różnica pomiędzy obecną sytuacją, a tą sprzed sześciu lat? Wtedy Polacy kupili za gotówkę mieszkania o wartości 6,1 mld zł w przeciągu całego roku. Dziś zbliżony wynik osiągnęli w trakcie jednego kwartału.
Głównym czynnikiem wzrostu sprzedaży mieszkań są, tak jak wcześniej, rekordowo niskie stopy procentowe. Skłaniają one osoby posiadające kapitał do poszukiwania bardziej intratnego sposobu inwestowania gotówki niż trzymanie jej na bankowych lokatach. Wszystko dlatego, że banki na przeciętnym depozycie doliczają do kapitału odsetki za wolno, aby pokonać inflację. I choć zakup mieszkania na wynajem nie jest pozbawiony ryzyka i wymaga sporego zaangażowania od inwestora, to zysk z takiej inwestycji kilkukrotnie przewyższa to, co oferują bankowe lokaty.
To tłumaczy, dlaczego mieszkania są kupowane tak chętnie - wydają się świetną inwestycją. Lokal kupiony dziś za 300 tys. zł teoretycznie można sprzedać po roku inkasując 18 tys. zysku (przed podatkiem).
Jeszcze wyższe zyski może przynieść wynajem. Eksperci związani z branżą oceniają zresztą, że od 40 do 60 proc. mieszkań sprzedanych w zeszłym roku zostało wynajętych. Wiadomo też, że wynajem krótkoterminowy, dla turystów, przynosi nawet dwa razy wyższe dochody niż wynajem na dłużej. I nie chodzi tu wyłącznie o turystów nad morzem czy w górach. Pokoje są szczególnie poszukiwane w centrach dużych miast. Dobrze wyposażony i skomunikowany lokal może osiągnąć cenę nawet kilkuset złotych za dobę.
Niskie stopy procentowe to niejedyny impuls do zakupu mieszkania. Do tego należy dodać dynamicznie rosnącą gospodarkę, wynagrodzenia, niskie bezrobocie. To wszystko przekłada się na optymizm Polaków.
Czytaj też: Rząd łata kolejną dziurę. Chcesz wynająć mieszkanie? Miej odpowiednie papiery.
Istotnym aspektem jest też spore zainteresowanie mieszkaniami ze strony obcokrajowców. Według najnowszego raportu MSWiA, cudzoziemcy kupili w Polsce w 2017 roku 4822 mieszkania oraz 1563 lokale użytkowe. Sporą część tej grupy stanowią Ukraińcy.
Z najnowszych danych GUS również wynika że polski rynek mieszkaniowy kwitnie. Według wstępnych danych od stycznia do kwietnia b.r. oddano do użytku ponad 58 tys. mieszkań. To 12,2 proc. więcej niż przed rokiem.
Deweloperzy oddali w tym roku do użytkowania 32714 mieszkań (o 15,9 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku), a inwestorzy indywidualni 23869 mieszkań, czyli o 6,1 proc. więcej.
Sytuacja na rynku mieszkań odzwierciedla ogólną sytuację w gospodarce - nie widać czarnych chmur na horyzoncie. Inwestorzy wierzą, że kupione mieszkania szybko przyniosą zysk.