Nowe zakłady BMW powstaną w biedniejszej, wschodniej części kraju. Produkowane mają być w nich zarówno samochody spalinowe, jak i elektryczne.
Kiedy fabryka powstanie, Węgry znacząco umocnią swoją pozycję jednego z najważniejszych producentów samochodów w Europie. Już teraz jedna trzecia węgierskiego eksportu przypada na eksport samochodów. Po powstaniu fabryki BMW ten udział wzrośnie do 40 proc.
Niemiecki koncern nie jest jedynym producentem luksusowych samochodów, który inwestuje na Węgrzech. Swoje fabryki mają to również Daimler (marka Mercedes) i Audi. Ten ostatni producent, tak na marginesie, poinformował w ubiegłym tygodniu, że rozpoczyna na Węgrzech produkcję silników elektrycznych do swoich aut.
Czytaj więcej: Harley-Davidson ma dwa pomysły na nowe życie w przyszłości. Wielbiciele marki mogą być zaskoczeni.
Wielka inwestycja BMW złagodzi zmniejszenie inwestycji pokrywanych na Węgrzech z funduszy unijnych. Węgrzy, podobnie jak Polsce, otrzymają mniej pieniędzy z Brukseli w nowym budżecie unijnym. Ale analitycy mówią też o pewnym ryzyku związanym z nowym zakładem.
Po pierwsze, na Węgrzech – tak jak i w Polsce – brakuje pracowników. Znalezienie nawet tysiąca wykwalifikowanych pracowników do zakładu na wschodzie kraju może być problemem.
A nawet jak produkcja tam ruszy, to warto spytać, co wtedy jeżeli dojdzie do kolejnej silnego spowolnienia sprzedaży samochodów w Europie – bo to, że do niego dojdzie to oczywiste. Gospodarka w końcu rozwija się cyklicznie. Wtedy spadek zatrudnienia w zakładach motoryzacyjnych może być bardzo bolesny dla Węgier. Ryzykowne jest zbyt mocne stawianie na rozwój tylko jednej branży w gospodarce.
Tekst pochodzi z blogu „PortalTechnologiczny.pl”.