Na początku roku Sejm przyjął rządową ustawę "o elektromobilności i paliwach alternatywnych". Jednym z jej celów jest walka ze smogiem. Miał zostać osiągnięty m.in. poprzez umożliwienie gminom, w których mieszka co najmniej 100 tys. osób, ustanowienie specjalnych stref czystego transportu.
Bez opłat będą do nich mogły wjeżdżać wyłącznie samochody elektryczne, wodorowe i napędzane gazem ziemnym. Czyli proekologiczne. Inne samochody będą mogły wjechać, ale tylko za opłatą.
Posłowie przyjęli, że opłaty obowiązywać będą w godzinach od 9 do 17. Ich wysokość pierwotnie uchwalono na 3 zł za godzinę (nie więcej niż 30 zł za dzień), a później, przy uchwalaniu nowelizacji, obniżono do 2,5 zł (25 zł za dzień).
Wprowadzenie stref ma zmniejszyć natężenie ruchu w wybranych obszarach (ustawa mówi o gęstej zabudowie mieszkalnej), a co za tym idzie emisję spalin, zanieczyszczeń. Z jednej strony mieszkańcy mieliby być zniechęcani do zbyt częstego używania samochodów, z drugiej samorządy będą mieć dodatkowe środki.
W rozmowie z next.gazeta.pl poseł Krzysztof Sitarski z klubu Kukiz 15 podkreślił, że ustawa daje spore uprawnienia samorządom. Każda z gmin, która wprowadzi strefę czystego transportu będzie mogła określić, na jakich zasadach pojazdy wjeżdżają do niej w godzinach od 17 do 9.
Czytaj też: Najbardziej zabójcze substancje, które wdychasz wraz ze smogiem
Samorządy mogą zdecydować na przykład, że samochody nie spełniające określonych norm w ogóle do jakiegoś obszaru nie wjadą (poza godzinami 9-17). Otworzy to drogę do pozbywania się z centrum miast "kopciuchów", pojazdów starych, emitujących duże ilości zanieczyszczeń. Albo w ogóle pojazdów spalinowych.
Ustawa niczego jednak nie narzuca. Przesuwa kompetencje dotyczące najistotniejszych kwestii na samorządowców. Oni, najpewniej na skutek konsultacji społecznych, będą mogli zdecydować jak szczegółowo mają wyglądać ograniczenia i kogo dotyczyć.
Sitarski zgłosił jedną z kluczowych poprawek do ustawy. Zaproponował znaczące obniżenie opłaty - w pierwotnej wersji przepisów za sam wjazd na teren nowej strefy kierowca musiałby zapłacić 30 zł. Rozwiązanie było wzorowane na funkcjonującym w Londynie, tam wjazd do ścisłego centrum może kosztować nawet 11,5 funta (równowartość kilkudziesięciu złotych).
Poseł klubu Kukiz 15 zastrzegł, że jeżeli ograniczenia wprowadzone w nowych strefach będą zbyt restrykcyjne, możliwe będzie uchwalenie odpowiedniej poprawki.
Warto przypomnieć, że wkrótce zaczną obowiązywać przepisy umożliwiające miastom wyznaczanie innych obszarów ograniczonego ruchu. Chodzi śródmiejskie strefy płatnego parkowania. Będą mogły powstać w miastach z co najmniej 200 tys. mieszkańcami. Parkowanie w ścisłym centrum może kosztować w tym wypadku nawet 9-10 zł za pierwszą godzinę.
***